Hej!
Co prawda niedługo i tak podsumowanie zakupów lutowych, ale znowu tyle tego jest, że chyba zginę fotografując wszystkie te rzeczy. A że luty upłynął mi głównie pod znakiem zakupów kolorowych mazideł do ust, to postanowiłam zamieścić osobną notę notkę ze szminkami, błyszczykami i ich swatchami. Chętnych zapraszam do oglądania moich zdobyczy :)
Zdjęć nie obrabiałam, bo chciałam oddać rzeczywisty wygląd kolorów. Z góry przepraszam za nie najlepszą jakość niektórych zdjęć, ale łapałam już resztki dziennego światła :/
Zacznijmy od szminek Avon "Idealny Pocałunek". Jest to nowa seria Avonu i w katalogach 2 i 3 2013 można było nabyć je za połowę ceny, czyli 15,99 zł zamiast 32 zł. Żal było nie skorzystać, zwłaszcza że kilka kolorów wpadło mi w oko. W ten oto sposób w moje ręce dostały się 3 pełnowymiarowe szminki i 2 próbki.
Opakowania są piękne, prawda? :) Ciekawa jestem tylko jak będą wyglądać po jakiś 2 latach używania ;)
Jeśli chodzi o pełnowymiarowe szminki, wybrałam kolory: Coral Connection, Berry Smooch i Plum Intrigue.
Z próbek wybrałam kolor Deep Orchid i Racy Red. W Racy Red moja buzia nie prezentuje się zbyt korzystnie. Deep Orchid wygląda super, ale chyba pozostanę jednak przy próbce, bo trudno byłoby mi zużyć pełnowymiarową szminkę w tak ciemnym kolorze, więc szkoda pieniędzy. Cen próbek niestety nie znam - moja konsultantka dorzuca mi gratis wszystkie próbki, jakich tylko sobie zażyczę, a jak nie chcę żadnych, to sama coś mi dobiera i wrzuca do torby z zakupami ;D
A tak prezentują się swatche:
- Coral Connection - typowy koral, w rzeczywistości nieco bardziej czerwony niż na zdjęciu, powyższy efekt osiągnęłam dwiema warstwami
- Berry Smooch - ciemny chłodny róż, jakby nieco wpadający w fuksję. W życiu bym nie pomyślała, że zakupię sobie raki kolor. A jednak zakupiłam i jestem bardzo zadowolona z efektu. Kolor jest głęboki i ma bardzo dobre krycie - powyższy efekt osiągnęłam nakładając jedną warstwę szminki
- Plum Intrigue - tu niestety jestem lekko zawiedziona - spodziewałam się głębszego i lepiej napigmentowanego koloru. Ze wszystkim zakupionych przeze mnie kolorów ten jest najsłabiej napigmentowany. Do swatcha uzyłam 3 warstw. Mimo wszystko mi się spodobał i ładnie prezentuje się na moich ustach, chociaż spodziewałam się czegoś innego ;)
- Deep Orchid - to już jest ciemna głęboka śliwka, dość dobrze napigmentowana. Do swatcha użyłam 2 warstw, żeby nie było żadnych prześwitów, o co nietrudno przy tak ciemnym kolorze. Kolor ten przyda się do bardzo odważnych czy mrocznych makijaży lub na jakieś imprezy tematyczne i muszę przyznać, że naprawdę dobrze się w nim czuję
- Racy Red - dość ciemna, stonowana czerwień, wpadająca nieco w malinę - spodziewałam się bardzo fajnej, przygaszonej ciemnej czerwieni, a w praktyce okazało się właśnie, że kolor wpada trochę w malinowy, w którym moja twarz nie prezentuje się zbyt korzystnie. Na szczęście to tylko mała próbeczka, więc pewnie dam radę ją zużyć.
Generalnie jestem zadowolona z tych szminek. Szczególnie zachwyciły mnie Coral Connection i Berry Smooch, bo ostatnio gustuję w makijażu dziennym z akcentem na usta - jest to fajna opcja, gdy rano się spieszę i nie mam czasu na wydziwianie z ciekawym makijażem oka, a jednocześnie chcę, żeby coś się działo na tej twarzy. Plum Intrigue trochę zawiodło mnie pigmentacją, ale mimo tego polubiłam ten kolor.Deep Orchid jest piękna, ale pełnowymiarową byłoby mi ciężko zużyć, więc pozostaję przy próbce. Zawiodłam się na Racy Red, ale tylko ze względu na odcień - jakość jest dobra i polecam ten kolor dziewczynom, które lubią malinową czerwień i dobrze się czują w tym kolorze.
Recenzja tych szminek pojawi się pewnie za jakiś czas, bo muszę jeszcze wszystkie je potestować pod kątem trwałości itp.
Przejdźmy teraz do szminek Catrice Ultimate Colour. Z tej serii zakupiłam 2 egzemplarze - 050 Princess Peach i 190 The Nuder, The Better i oba kolory pokochałam, bo szukałam dokładnie takich od dawna. Przetrząsnęłam ofertę różnych marek i tylko Catrice sprostała moim oczekiwaniom. Skoro kolory bardzo mi się podobały i sporo dobrych opinii czytałam o szminkach z tej serii, nie mogłam po prostu ich nie kupić ;)
- 050 Princess Peach - to pastelowa pomarańcza, dobrze napigmentowana. Myślę, że będzie świetna na wiosnę. Od jakiegoś czasu szukałam takiego koloru, żeby móc z nim zestawiać róże wpadające w pomarańczowe tony
- 190 The Nuder, The Better - jest to typowy odcień nude - beżowy, lekko wpadający w róż, zdecydowanie ciepły odcień. Jest on jaśniejszy o jakieś 3 tony od koloru moich ust, ale nadal odpowiednio ciemniejszy od koloru podkładu, więc nie wyglądam w nim jak trup, czego obawiałam się na przykład przy odcieniu 010 Be Natural!, który jest jeszcze jaśniejszy od tego koloru. Ostatnio naprawdę często jak na siebie noszę na ustach kolory nude (o ile mam czas na sensowny makijaż oczu, żeby twarz nie wyglądała nijako), więc poszerzyłam swoją kolekcję o jeszcze jeden egzemplarz takiego koloru.
Cena tych szminek to 16,99 zł za sztukę. Kupiłam je w Naturze. W tym przypadku również obiecuję recenzję za jakiś czas.
No i ostatnim zakupem są błyszczyki. Postanowiłam zaopatrzyć się w kolejne 2 egzemplarze błyszczyka Essence Stay With Me, bo naprawdę je uwielbiam (szkoda tylko, że tak szybko się kończą). Generalnie błyszczykw używam rzadko, głównie gdy mam mocno przesuszone usta i nie chcę je katować szminką. No i właśnie w takich sytuacjach mój wybór najczęściej pada na Essence Stay With Me, które w Toruniu niestety są ciężko dostępne w ostatnim czasie i kupuję je zwykle w Wałbrzychu, gdy przyjeżdżam na kilka dni odwiedzić mamę. Tym razem wybrałam odcień 03 Candy Bar i 07 Kiss Kiss Kiss. Kupiłam też błyszczyk Kobo Professional Lip Care Balm 403 Hot Autumn. Te z Essence kosztowały 8,99 zł za sztukę, a Kobo był przeceniony z 8,99 zł na 4 zł i był to zupełnie spontaniczny zakup.
- Stay With Me 03 Candy Bar - jest to kolor koralowo-łososiowy, może nawet trochę brzoskwiniowy. Moim zdaniem bardzo ładny i będzie pasować wielu osobom do wielu makijaży
- Stay With Me 07 Kiss Kiss Kiss - tutaj mamy odcień czerwono-malinowy i o dziwo w tym jest mi do twarzy, może dlatego, że przypomina nieco na ustach odcień leśnych owoców - jakbyśmy je wysmarowały truskawkową paćką na przykład ;)
- Kobo 403 - jest to jasna pomarańcz ze złotymi drobinkami, która ma kiepską pigmentację, więc lepiej będzie służyć do pokrycia szminki niż solo. Mnie na dodatek piecze w usta. Jeżeli to nie minie, będę musiała puścić ten błyszczyk w świat, bo nie cierpię, gdy coś się marnuje - może komuś innemu lepiej posłuży
Tak właśnie wyglądały moje zakupy kolorówki do ust w lutym. Miałyście do czynienia z tymi produktami? A może któryś z pokazanych tutaj kosmetyków Was zainspirował? ;)