Hej.
Dziś mam dla Was parę
słów o moim marcowym projekcie denko. Wiem, że już początek
maja, ale nie chciałam łączyć notek z dwóch ostatnich miesięcy,
ponieważ powstał by z tego ogromny post, a wiem, że nie lubicie
czytać długich postów (sama też niespecjalnie lubię, chociaż
zależy o czym). Już pomijam fakt, że ten post był przygotowany 2
tygodnie temu, ale go nie wrzuciłam, bo znowu nawalił internet.
Cóż, takie życie ;)
Denko z marca jest dość
duże, ponieważ w marcu przeprowadziłam się do innego miasta i w
związku z tym chciałam zdenkować jak najwięcej kosmetyków,
ponieważ każdy skrawek miejsca w samochodzie był na wagę złota.
Jak zwykle podzieliłam
zużycia na kategorie.
Pielęgnacja
twarzy
Delikatny peeling enzymatyczny Lirene – recenzja
TUTAJ. Nie
wiem czy kupię ponownie, choć byłam z niego dość zadowolona.
Następca: peeling
enzymatyczny Lirene w saszetce
Peeling szafirowy Yoskine
– recenzja
TUTAJ. Z pewnością kupię ponownie, bo ten zdzierak
bardzo mi się przydaje.
Następca: peeling
enzymatyczny Lirene w saszetce
Żel miceralny BeBeauty
- recenzja
TUTAJ. Pewnie jeszcze do niego wrócę, ponieważ świetnie
odświeża twarz rano i domywa ją z ewentualnego kurzu.
Następca: energizujący
żel z kwasem hialuronowym AA 30+
Płyn
miceralny Bourjois
– niedługo pojawi się osobna recenzja tego płynu. Z pewnością
jest to mój ulubiony płyn miceralny, bo jako jedyny nie podrażnia
moich oczu, więc mogę nim zmywać również tusz do rzęs. Na razie
jednak go odstawiłam, ponieważ nie wykonuję już demakijażu
płynem miceralnym (ale o tym będzie szerzej za jakiś czas w poście
z obecną pielęgnacją mojej twarzy). Jeżeli będę miała ochotę
znów zacząć używać miceli, z pewnością do niego wrócę.
Następca:
płyn 2-fazowy Garnier (do demakijażu oczu) i balsam do kąpieli
Babydream dla kobiet w ciąży (do demakijażu twarzy)
Plastry
do oczyszczania porów na nosie Botanical Choice
– fajny produkt, dobrze oczyszcza pory na nosie. U mnie jednak po 2
dniach pory znów są zanieczyszczone, skoro nakładam makijaż i
podkład mi tam włazi. Nie oszukujmy się – większość z nas ma
zanieczyszczone pory na nosie, więc ja nie robię z tego strasznej
tragedii i te plastry nie są dla mnie must have. Ale jeśli znów
będę miała okazję kupić je w Biedronce czy Hebe w okazyjnej
cenie, z pewnością to zrobię, bo oczyszczają dobrze.
Następca:
na razie brak
Kolagenowe
płatki pod oczy L'Biotica Redukcja cieni i obrzęków
– na razie trudno tu o szerszą recenzję, bo zużyłam 3 pary tych
płatków. Miały na pewno silne działanie kojące i relaksujące, a
w dniu użycia skóra pod oczami była naprawdę dobrze nawilżona,
wygłaszały się w związku z tym zmarszczki wywołane
przesuszeniem. Jeśli chodzi o sińce, to na razie trudno mi
powiedzieć czy płatki działają. Z pewnością kupię kolejne
opakowanie, choćby po to, by przekonać się o długofalowym
działaniu.
Następca:
płatki kolagenowe pod oczy Botanical Choice
Pielęgnacja ciała
Jakiś
nieznany żel pod prysznic o zapachu wanilii
– pochodzi z zestawu prezentowego i naprawdę nie pamiętam co to
za marka, a butelkę wyrzuciłam przed przeprowadzką :P Ale nie jest
wart uwagi – zapach wanilii jest sztuczny i duszący, a żel
strasznie wysuszał mi skórę. Używałam więc go tylko na krótkich
wyjazdach, ponieważ ma niewielką pojemność.
Następca:
żel pod prysznic Dove w musie, kremowy żel pod prysznic Wellness
Beauty, żel pod prysznic Original Source o zapachu karamboli
Mleczko
do ciała Alterra brzoskwinia i liczi
– produkt o ciekawym zapachu, który długo się utrzymywał, ale
nie męczył. Dobrze się sprawdzał w cieplejsze dni ze względu na
lekką konsystencję. Nawilżał całkiem dobrze.
Następca:
balsam Eveline SOS do bardzo suchej skóry
Masło
do ciała Avon Care z masłem kakaowym
– tutaj z kolei zapach męczył mnie na dłuższą metę, a samo
masło słabo się wchłaniało i pozostawiało na skórze
nieprzyjemną powłokę (pierwszy raz spotkałam się z czymś takim
w mazidle do ciała) i nawilżało dość przeciętnie. Do tego było
mało wydajne. Z pewnością nie kupię ponownie.
Następca:
masło do ciała Avon Planet Spa z masłem shea
Odżywczy
krem do rąk BeBeauty Green Nature
– kiedyś już o nim wspominałam. Krem dobrze nawilża, a
jednocześnie ma lekką konsystencję i szybko się wchłania.
Niestety nie mogę go kupić ponownie, bo była to edycja limitowana.
Na promocjach w drogeriach zamierzam za to kupować jego odpowiednik
z Tołpy.
Następca:
pielęgnacyjny krem do rąk Soraya miód i mleko do dłoni suchych i
popękanych
Mus
do ciała Avon Planet Spa o zapachu trufli
– delikatnie nawilżał, jak to mus. Miał też delikatnie
bronzujące działanie, więc czasami przybrązowałam nim sobie
przed wyjściem moje blade nogi. Niestety trudno się rozprowadzał i
łatwo było o smugi. Bardzo łatwo też się zmywał, więc zacieki
mogły się zrobić przy każdym kontakcie z wodą. Nie kupię
ponownie, zresztą i tak się nie da, bo mus został już wycofany.
Sól
do kąpieli BeBeauty, oliwkowa
– wreszcie wykończyłam tą staroć :D Miała delikatny zapach,
jakoś nie kojarzący mi się z oliwkami. Delikatnie nawilżała.
Używałam jej tylko do kąpieli stóp, bo nie mam wanny. Dlatego
wystarczyła na bardzo długo ;) Nie kupię ponownie, ponieważ nie
ma jej już w sprzedaży, jeśli dobrze się orientuję.
Uniwersalny
żel do mycia Babydream (stara wersja)
– bardzo fajny płyn. Można nim umyć całe ciało, twarz, włosy,
stosować do higieny intymnej, do mycia pędzli. Lubię takie płyny
i trochę ich posiadam w mojej łazience. Nie wiem jak sprawuje się
nowa wersja, ale starą polubiłam za uniwersalność, za pompkę, za
brak podrażnień. Zresztą wiecie, że mam słabość do produktów
Babydream.
Pielęgnacja włosów
Suchy
szampon Dove
– recenzja
TUTAJ. Kupię ponownie, jednak muszę poczekać na
promocję, bo w cenie regularnej jest dla mnie trochę za drogi.
Następca:
suchy szampon Isana
Suchy
szampon Isana
– to już moje drugie albo trzecie opakowanie tego szamponu. Jak na
cenę 5,99 zł w promocji jest moim zdaniem rewelacyjny. Co prawda
włosy są po nim matowe i nie wygladają tak naturalnie jak po Dove,
no ale cena też jest dużo niższa. Na awaryjne sytuacje jest
naprawdę w porządku.
Następca:
suchy szampon Isana
Kolorówka
Puder
Synergen nr 03 –
ja nie wiem co dziewczyny widzą w tych pudrach, mnie totalnie nie
przypasował. Puder jest na twarzy naprawdę bardzo widoczny. Poza
tym utrwala makijaż gorzej niż przeciętnie i krótko trzyma mat.
Kolor, mimo że najjaśniejszy był dla mnie odrobinę za ciemny i
zbyt różowy. Pod koniec używania rozwaliło mi się jeszcze
totalnie opakowanie, więc nawet nie brałam go ze sobą do kolejnego
mieszkania. Poza tym i tak się nie sprawdzał, więc nie było mi
jakoś szkoda wyrzucać jego pozostałości.
Tusz
do rzęs Manhattan Supersize
– recenzja
TUTAJ.
Następca:
tusz do rzęs Lovely Pump Up
Tusz
do rzęs Maybelline Big Eyes
– polubiłam go za delikatny, ale za to bardzo precyzyjny efekt.
Używałam go zwykle do szybkich makijaży dziennych, bo nie można
nim zrobić sobie żadnej krzywdy wykonując makijaż w pośpiechu.
Niby moje marne rzęsy lepiej wyglądają, gdy są mocniej
podkreślone, ale i tak lubiłam używać tego tuszu, więc nie
wykluczam powrotu.
Następca:
Eveline Mega Max
Próbki itp.
Próbka
podkładu matującego Avon
– nic szczególnego. Dla mnie zbyt matujący – strasznie ściągało
mi skórę jak nosiłam ten podkład.
Duże
płatki kosmetyczne Carea
– fajne do szybkiego demakijażu całej twarzy. Może jeszcze do
nich wrócę.
I
tak prezentuje się marcowe denko. Kwietniowe wrzucę Wam za tydzień
lub dwa, żeby nie pisać Wam teraz cały czas o denkach, bo co za
dużo to niezdrowo. Zaraz zabieram się za pierwszy post z obiecanej
serii o pudełkach z nowościami Rossmanna. Mam nadzieję, że na
jutro zdążę i zaszczycę mój blog tak zacnym postem w jego drugie
urodziny ;)
Dajcie
znać, który produkt z mojego denka przykuł Waszą uwagę. A może
chciałybyście przeczytać szerszą recenzję któregoś z nich?
Avenindra.