Hej :)
Dawno nie było recenzji kolorówki, dlatego pomyślałam, że czas napisać o moim ulubionym pudrze w kompakcie. Lubię go na tyle mocno, że używam go nie tylko do poprawek w ciągu dnia - tak naprawdę częściej służy mi do wykańczania porannego makijażu. Jeżeli interesuje Was czym mnie tak zachwycił, zapraszam do czytania :)
Zacznijmy tradycyjnie, czyli od opakowania ;) Jest to moim zdaniem jeden z nielicznych minusów tego kosmetyku. Jak widać na zdjęciu - opakowanie ma formę dysku z przezroczystą plastikową pokrywką. Pokrywka na szczęście nie ściąga się zbyt opornie, ale również sama nie odpada. Niestety szybko ścierają się z niej napisy, co wygląda dość nieestetycznie. Pokrywkę ściąga się całkowicie, więc w toalecie musimy uważać, żeby nigdzie nam nie upadła i się nie zgubiła, bo nie będziemy miały jak zamknąć nasz puder :P Opakowanie nie ma lusterka, co może być problematyczne, jeżeli chcemy nosić puder w torebce, w celu wykonywania poprawek makijażu. Producent nie dołączył żadnego aplikatora do pudru. Pokrywka jest na szczęście na tyle wysoka, że w środku poza pudrem zmieści się jeszcze niewielki puszek, więc ten problem możemy spokojnie obejść. Szkoda jednak, że musimy się postarać o własny aplikator i osobne lusterko, by móc mieć ten kosmetyk zawsze przy sobie (nawet Synergen za 7 zł ma dołączony jakiś tam aplikator, no ale o tym gagadku będę pisać innym razem :D).
Uff - tyle filozofii Katarzynowej na temat opakowania ;)
Sam puder ma wytłoczony bardzo przyjemny dla oka wzorek, czyli charakterystyczną dla marki Rimmel koronę. Na moich zdjęciach niestety jej nie uświadczycie, bo jak widać puder był już spoooro używany i korona się wytarła. Ale była widoczna dość długo - przynajmniej przez pierwszy miesiąc używania. Puder pachnie dość przyjemnie i delikatnie. Jak dla mnie jest to kompletnie neutralny zapach, no i dobrze, bo nie lubię jak coś mi mocno pachnie na twarzy ;)
Kolor pudru w opakowaniu jest beżowy z pewną nutką różu. Na twarzy jednak rzeczywiście daje transparentny efekt i ani trochę nie zmienia koloru podkładu. Po jego nałożeniu podkład nie ciemnieje. Mimo, że puder nazywa się Stay Matte, nie daje zupełnie matowego wykończenia. Nazwałabym to raczej subtelnym matem - skóra się nie błyszczy, ale nie jest też kompletnie matowa. Jest to zatem mat z niewielką domieszką satyny, co daje bardzo naturalny efekt.
No i najważniejsze - to chyba pierwszy kompaktowy puder w mojej karierze, którym ani razu nie osiągnęłam efektu ciasta. Twarz nie wygląda po nim pudrowo. Używając go nie potrzebuję żadnych mgiełek do wykańczania makijażu, żeby nie wyglądać jak pudernica (w przypadku tańszych pudrów muszę nakładać je ostrożnie, by na twarzy nie było ciasta czy innej katastrofy).
Warto wspomnieć, że puder Rimmel Stay Matte mnie nie zapycha i nie wysusza mi skóry, czego się bardzo obawiałam, gdy po niego pierwszy raz sięgnęłam, ponieważ ma w składzie talk. Dla ciekawskich zamieszczam skład poniżej:
Trzeba jeszcze wspomnieć o kilku małych minusach (poza opakowaniem), żeby nie było, że tylko chwalę i chwalę ;) Pomiędzy plusem i minusem jest trwałość pudru. W moim przypadku utrwala on makijaż na ok. 5-6 h - dla jednych to mało, dla innych dużo. Dla mnie jest to do zaakceptowania - jest dużo lepiej niż w przypadku pudru Synergen. Jednocześnie trudno znaleźć mi puder, który utrwalałby makijaż na dłużej, nie wysuszając przy tym skóry. Kolejnym minusem jest wspomniany już talk w składzie. Zaś ostatnim minusem tego pudru jest wydajność - życzyłabym sobie nieco wyższej, gdyż przypuszczam, że przy codziennym stosowaniu puder ten wystarczyłby mi na 2 miesiące, może trochę dłużej.
W skrócie:
+ naturalnie wyglądające wykończenie - mat z niewielką ilością satyny
+ brak efektu ciasta i brak efektu pudernicy
+ nie wysusza
+ nie zapycha
+ transparentność
+ nie powoduje ciemnienia podkładu, w ogóle nie zmienia jego koloru
+ dostępność
+ data ważności 30 miesięcy od otwarcia
+ trwałość
- talk w składzie
- opakowanie
- wydajność (i w związku z tym cena - niby te ok. 25 zł to nie jest wielki majątek, ale ze względu na niezbyt dobrą wydajność puder trzeba kupować dość często)
Ocena: 4,5/5 - gdyby był bardziej wydajny dostałby 5 ;)
Używałyście tego pudru? A może polecacie jakieś dobre pudry, dające naturalnie wyglądające wykończenie? Nie ukrywam, że chciałabym jeszcze przetestować Maybelline Dream Matte, ale czekam na jakąś promocję i stopnienie moich pudrowych zapasów ;)
miałam ten puder, ale używałam go głównie do poprawek w ciągu dnia. Normalnie stosuję sypki puder bambusowy :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś upodobałam sobie do normalnego stosowania ten kompakt z Rimmela ;) Może to wynika z tego, że miałam na razie na stanie jeden puder sypki, który niestety nie sprostał moim oczekiwaniom (utrwalał makijaż na 1-2 h). Ostatnio go sprzedałam, więc teraz pora znaleźć fajny sypki puder :) Też myślałam o bambusowym, tylko boję się, że może mi wysuszać skórę na policzkach.
Usuń