sobota, 4 sierpnia 2012

Znowu zakupy!

Czyli nie przetrwałam miesiąca za 50 zł. Wiadomo, że fajnie byłoby wreszcie przyoszczędzić, ale ja podchodzę do sprawy tak: zaliczyłam na początku sierpnia spore zakupy, bo prawie wszystko co kupowałam miało bardzo okazyjne ceny i i tak były to produkty, które chciałam prędzej czy później zakupić (albo jakieś ich odpowiedniki), a skoro zakupiłam je teraz, to wydałam na nie mniej, niż wydałabym później. Ot, taka filozofia oszczędzania :D W zasadzie w tej chwili do względnego kosmetycznego spełnienia brakuje mi tylko Duraline Inglota i jakiejś fajnej paletki z radosnymi kolorowymi cieniami (nie jestem wielką fanką pereł, więc nie kupię Snapshots Sleeka, tylko czekam na wrzesień, aż w sklepach internetowych znowu pojawi się Brights, chyba że Sleek w międzyczasie wypuści coś fajniejszego).

No to teraz tak szybciutko rzućmy okiem na zakupy. Wyglądają one tak (na zdjęciu poniżej przez moją sklerozę zabrakło jednego produktu):

Na pierwszy rzut weźmy zakupy z Biedronki:
Promocja na kosmetyki w Biedronce robi ostatnio szał. Ja w ramach oszczędności miałam omijać ten sklep szerokim łukiem :P W końcu stwierdziłam, że jednak wpadnę po miętowy lakier Bell, bo wiele dobrego o tych lakierach słyszałam. Ale jeden biedny lakier nie może wracać do domu samotnie, więc wzięłam mu paru kolegów ;)

Sól do kąpieli odżywiająca Miód & Mleko, Be Beauty

Przyznam szczerze, że nigdy nie używałam kosmetyków tej marki. Wydawało mi się, że raczej nie będą miały dobrej jakości. Ale dowiedziałam się, że tak naprawdę produkują je znane firmy, jak na przykład Tołpa. No i skoro dziś jeszcze ujrzałam okazyjne ceny, postanowiłam zaryzykować. Na pierwszy ogień idzie ta sól. Pewnie lepsza byłaby dla mnie nawilżająca niż odżywiająca, ale tu tak spodobał mi się zapach. No i może kierowałam się też tym, że miód i mleko z Joanny dobrze działają na moje włosy, to może te z Be Beauty dobrze zadziałają na moje ciało ;) Używam cały czas sybreyjskiego mydła w roli żelu pod prysznic, a że u mamy w domu mam wannę, to pomyślałam, że może ta sól jakoś wspomoże działanie mojego ukochanego ziołowego mydła. Niby używam cały czas tego mydła Agafii i balsamu do cery bardzo suchej Joanny i na większość skóry ciała to działa, jednak na skórę ramion i przedramion już nie wystarcza i cały czas borykam się ze swędzeniem i pieczeniem po kąpieli, które można złagodzić jedynie oliwką dla dzieci. Tak, więc szukam cały czas desperacko sposobu, by ulżyć mojej skórze, więc wypróbuję tę sól - w końcu kosztowała tylko 3,75 zł. A przy okazji marzy mi się taka aromatyczna kąpiel, więc się na ten produkt skusiłam. Na wizażu ludzie mają na jego temat strasznie skrajne opinie - np. że może wywoływać uczulenie. Ja skóry alergicznej nie mam, tylko wrażliwą, więc mam nadzieję że żadne działanie uboczne u mnie nie wystąpi.

Regenerujący krem do rąk Be Beauty

Po prostu zwykły krem do rąk, który musiałam zakupić, bo przypomniało mi się, że w nowej pracy nie mam jeszcze kremu do rąk do mojej przyszłej szafki, a u mnie to konieczność, żeby w pracy mieć krem do rąk lub żel nawilżający do rąk. Cudów się po tym kremie nie spodziewam, chociaż zobaczymy, bo jest to wersja której nie ma w stałej sprzedaży i głównie to mnie zachęciło. 125 ml, koszt 3,25 zł.

Owocowa pomadka ochronna Bell, zapach Cherry
Kolejny balsam do ust - już trochę ich mam :P Ale ostatnio moje usta (pojęcia nie mam czemu) są cały czas mega suche i większość balsamów, które posiadam już nie dają rady. Nawet przestawiłam się ze szminek na błyszczyki, żeby tak nie katować tych ust. Niby jest trochę lepiej, ale szału ni ma. No ale skoro balsam Bell kosztował 2,49 zł i do tego producent obiecuje owocowy zapach, to jakoś tak wylądował w koszyku.

Opis producenta: Usta wymagają szczególnej opieki przez cały rok. Tę misję specjalną doskonale wypełnia pomadka-balsam Frutti Lip Balm - kosmetyk o nowoczesnej żelowo-woskowej strukturze. Zawiera lanolinę, a także witaminy: C i E. Tworzy na ustach elastyczną warstwę, stanowiącą długotrwały "parasol" ochronny przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, takimi jak: słońce, wiatr i mróz. Pomadka kusi jednocześnie przyjemnie słodkim aromatem i kolorowymi opakowaniami. Zawiera filtr UVB!

Jeszcze nie miałam tej pomadki na ustach, ale już ją wąchałam - zapach faktycznie jest owocowy, ale aż tak jednoznacznie nie kojarzy mi się z wiśnią, jest taki sztucznie owocowy, jak to w produktach chemicznych. Zobaczymy jak będzie się sprawował w praktyce.

Bell, lakiery do paznokci Air Flow


Są to lakiery do paznokciu przepuszczające powietrze. Producent obiecuje również przedłużoną trwałość, dzięki wzmocnionej odporności na ścieranie i "odpychaniu" cząsteczek wody. Lakier ma także dawać odpowiednie krycie i intensywność koloru już po nałożeniu jednej warstwy. Przyznam szczerze, że nidg ynie używałam kosmetyków tej marki - jakoś trudno mi się na nią natknąć w miejscach, gdzie robię zakupy. Dopiero z Waszych blogów dowiedziałam się w ogóle, że produkty Bell, zwłaszcza lakiery, są naprawdę godne uwagi. Trafiły się w Biedronce (którą mam bardzo blisko domu mamy) po okazyjnej cenie (5,99 zł za 10 ml lakieru - jak dla mnie szał), więc postanowiłam wypróbować. Wzięłam miętuska, bo od dawna miałam ochotę na taki lakier w swojej kolekcji, no i wisienkę, która ma być następcą lakieru w takim samym kolorze, który zdenkowałam jakiś czas temu.

Teraz kolej na zakupy poczynione w Naturze:

Pigment Kobo, 406 Lavender

Jest to już czwarty pigment Kobo w mojej kolekcji. Do zakupu podkusiły mnie swatche tego koloru na innych blogach, bardzo lubię takie kolory, więc w końcu musiałam go zakupić, zwłaszcza że w mojej Naturze zostały już tylko dwie sztuki. Więcej pigmentów Kobo na razie nie kupię - mam te kolory, na których naprawdę mi zależało, no i z racji krótkich terminów ważności bez sensu będzie dokupować kolejne. Są to zresztą pierwsze pigmenty w mojej karierze, więc muszę się w ogóle oswoić z obsługą tego typu produktów. Oczywiście koszt 6,99 zł, bo jest to pigment matowy.

Błyszczyk Kobo Pearl 'N' Mineral, odcień 115 Forest Fruits


Jak już pisałam, mam ostatnio spore problemy z suchymi ustami i musiałam przestawić się na łyszczyki, a do tej pory miałam tylko dwa zwykłe. Dojrzałam na stronie Natury, że mineralne błyszczyki Kobo są wyprzedawane po 6,99 zł za 10 ml. Potem poszperałam na KWC i znalazłam opinię, że mają fajny skład, całkiem nieźle nawilżają i są trwałe, dają delikatne krycie. Postanowiłam wypróbować i tak w moim koszyku wylądował odcień 115 Forest Fruits - w jasnych różach i kolorach nude nie wyglądam zbyt dobrze, bo jestem bladziochem, czerwień też mi nie pasowała, bo chciałam coś do codziennego użytku. No i padło w końcu na ten kolor - nie jest zbyt kryjący, ale spodobał mi się, bo na ustach daje efekt kolorystyczny jakby się je wysmarowało jakimś musem z truskawek czy poziomek. Tak więc, mimo że nie lubię błyszczyków, taką perełkę, choćby ze względu na ciekawy kolor, muszę w swojej kolekcji mieć. na zdjęciu pokazałam błyszczyk razem z moim ulubionym lusterkiem do torebki, które dostałam kiedyś od chłopaka - myślę że świetnie razem wyglądają i właśnie taki duet będę teraz nosić w torebce ;)

Na koniec chciałabym Wam jeszcze polecić dwa wpisy innych dziewczyn, gdyż nie chcę pisać o tym samym, a uznałam, że są to rzeczy, o których warto wiedzieć.

1. Jak zrobić kolorowy tusz do rzęs za pomocą pigmentów
Pomysł bardzo mi się spodobał i pomyślałam, że wielu z Was może przypaść do gustu :)

2. Jak zmniejszyć rozdzielczość zdjęć zamieszczonych już na blogu
Myślę, że ten temat przyda się każdej blogerce, gdyż warto wiedzieć, że mamy ograniczony limit transferu zdjęć, które możemy za darmo wrzucać na naszego bloga.  Rodzynka napisała o tym jak sprytnie to ominąć: http://raisin1989.blogspot.com/2012/08/notka-uzytkowa-jak-zmniejszyc.html

Zapraszam Was zatem do lektury na blogach dziewczyn. Mam nadzieję, że mój haul przypadł Wam do gustu, choć pewnie jakiegoś szału z nim nie robię, bo większość z Was również korzysta z aktualnych promocji w Naturze i Biedronce ;) Chętnie poczytam o Waszych zdobyczach, a także o kosmetykach Be Beauty, jeżeli miałyście z nimi już styczność. Zapraszam do dyskusji w komentarzach :)

9 komentarzy:

  1. Fajne rzeczy widzę, że też uległaś biedronkowym promocją :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzechem byłoby nie ulec ;)

      Usuń
    2. W ogóle to nie mogę się już doczekać wieczornej kąpieli, żeby wypróbować sól :D

      Usuń
  2. cudne lakiery kupiłaś :)
    śliczne kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się jeszcze nad szarym, ale ostatecznie zdecydowałam się na coś weselszego ;) Poza tym mój chłopak znowu by się nabijał, że moje paznokcie wyglądają jakby były sine - tak było kiedy używałam lakieru Essence o kolorze zgniłej zieleni, który wpadał w szary :P

      Usuń
  3. jak sprawdza Ci się sól do kąpieli ? Nie barwi Ci wanny? Słyszałam ,że właśnie ta sól z Biedronki może przynieść jakieś niespodzianki ;))
    Pozdrawiam i zapraszam
    http://cherrylassie.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakupiłam ją pierwszy raz, bo w Toruniu nie mam wanny. Ale teraz jestem na wakacjach u mamy, to postanowiłam urozmaicić sobie trochę kąpiel. Właśnie jestem po pierwszym użyciu i wanna na razie wydaje się mieć na razie taki sam kolor co zwykle. Pierwsze wrażenia całkiem w porządku - jak mi się spodoba, to dokupię jeszcze inny zapach. Szkoda, że w mojej Biedronce nie było lawendy, bo uwielbiam jej zapach.

      Usuń
  4. Użytkownicy tej soli dzielą się tylko na dwie grupy - tych co ją kochają i tych co ją nienawidzą. Ciekawe z czego to wynika :)

    Co do pigmentu zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Ale uważam, że tak piękny kolor (jeden z moich ulubionych w palecie barw) wart jest grzechu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. mam tą pomadkę i szału nie ma
    wpadnij na mój blog
    http://g-kosmetyki.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.