Witajcie! :)
Dzisiaj notka krótka, bo pisana na dziko na wyjeździe. Coś czuję, że przez jeszcze co najmniej tydzień na moim blogu będą się pojawiały takie notki - krótkie i nieregularne, a wszystko przez wyjazdy i końcówkę sesji egzaminacyjnej. No ale nie narzekam, tylko już przechodzę do recenzji.
Dziś słów kilka o korektorze płynnym Miss Sporty Liquid Concealer z witaminą A i E. Posiadam odcień 001 Light, czyli najjaśniejszy, jaki jest do wyboru.
Korektor można kupić w Rossmannie za ok. 11-12 zł, jeśli dobrze pamiętam. Nie wiem ile ma gram, bo na opakowaniu nic o tym nie napisano. Data ważności, to 24 miesiące od otwarcia, więc spokojnie da się zużyć go w tym terminie.
Opakowanie jest całkiem normalne - przezroczysta fiolka z gąbeczkowatym aplikatorkiem przytwierdzonym do nakrętki, czyli dość standardowo, jak na korektor w płynie. Można się przyczepić, że aplikatorek może przenosić bakterie do środka opakowania, ale takiego problemu nie mamy jedynie przy korektorach w tubce, bo te w pędzelkach też nie są bardziej higieniczne.
Korektor dobrze się rozprowadza. Nie wysusza mi skóry pod oczami. Jest dość kryjący. Cechuje go też wydajność - mam go od 4 miesięcy i używam prawie codziennie. Przez ten czas zużyłam 2/3 opakowania. Mimo wszystko się z nim nie polubiłam, ze względu na kolor i trwałość. Mimo że wybrałam najjaśniejszy odcień i w sztucznym świetle drogerii wydawał mi się on odpowiednio jasny, w praktyce okazało się, że jest nieco ciemniejszy od mojego podkładu, podczas, gdy korektor powinien być o jeden ton jaśniejszy od podkładu! Ponadto Kolor, jak dla mnie, za mocno wpada w żółć.
![]() |
Po roztarciu |
Wiem, że żółte pigmenty zakrywają fiolet, czyli sińce pod oczami, jednak tak duża ilość żółtego pigmentu dobrze wygląda w moim przypadku na samych sińcach, a w przypadku próby optycznego podniesienia zewnętrznego kącika oka za pomocą tego korektora robi się lipa :( Na szczęście ten kolor dość dobrze stapia się z podkładem i chyba tylko dlatego usiłuję zmęczyć ten korektor do końca. Ponadto nie wytrzymuje on łzawienia moich wrażliwych oczu i po najpóźniej 2-3 godzinach po prostu spływa, zwłaszcza teraz, gdy moje oczy łzawią od zimna i wiatru.
Nie próbowałam stosować go na niedoskonałości na innych partiach twarzy, ze względu na ten ciemny, zbyt żółty kolor. Ale myślę, że dzięki matowemu wykończeniu, może się on sprawdzić na niedoskonałości u osób z ciemniejszą karnacją.
Przede wszystkim ze względu na kolor nie kupię go ponownie. Nie polecam go bladolicym, bo nawet najjaśniejszy odcień jest dość ciemny. No i nie polecam osobom, którym często łzawią oczy, bo u takich dziewczyn będzie on nietrwały.
Ocena: 1,5/5 - w końcu same sińce nawet zakrywa, choć wolałabym mocniejsze krycie... (a przypominam, że nie mam dużych sińców pod oczami)
Miałyście do czynienia z tym korektorem? A może jesteście w stanie polecić mi fajnych kandydatów na następcę - coś wystarczająco jasnego, co będzie dość odporne na łzawienie? ;)
Korektorów nie używam, wiec nie pomogę. A ten co go recenzujesz, taki jakiś nawet z wyglądu nie fajny.
OdpowiedzUsuńPs. dotarła może już do ciebie przesyłka ode mnie?
W sztucznym świetle w drogerii wyglądał dużo lepiej, a w praktyce wyszedł bubel :(
UsuńDostałam awizo tuż przed wyjazdem, więc skoczę po paczkę na pocztę dopiero w poniedziałek ;)
Ja używam korektora z Avonu. Fajnie maskuje sińce, ale jest strasznie nietrwały :( nie ma raczej żadnych witamin, a cena porównywalna do tego z Miss Sporty ;)
OdpowiedzUsuńKolor tego korektora wygląda strasznie żółto! Ja używam korektora w płynie z Kobo, ale był on z serii limitowanej i już go nie ma w Drogerii.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Na szczęście na samych sińcach wygląda lepiej i całkiem nieźle stapia się z podkładem - inaczej nie dałabym rady go zużyć i po prostu wywaliłabym go do kosza :/
Usuń