Witajcie :)
Post ten podzieliłam na dwie części, bo trochę tych kosmetyków używam, a chciałabym napisać dość dokładne recenzje i jednocześnie siebie i Was przy tym nie zamęczyć ;) Zatem dzisiaj część pierwsza, w zasadzie dłuższa od drugiej, bo tutaj mamy oczyszczanie, tonizowanie i demakijaż. W drugiej części, którą opublikuję za jakiś czas, będą omówione kremy.
Demakijaż
Tutaj mam do zrecenzowania dwa kosmetyki - będzie to płyn dwufazowy do zmywania makijażu oczu oraz płyn miceralny Ulga.
Ziaja, De-makijaż dwufazowy: płyn do demakijażu oczu:
Trudno uwierzyć, że jeszcze nic nie pisałam tutaj o kosmetykach Ziaji, których używam od wielu lat i ciągle testuję coś nowego. Wiele z nich mnie zadowala, czasem niektóre zawiodą, ale prawdą jest, że stosuję je (z pewnymi przerwami) od jakiś 12 lat, czyli jakby nie było połowę mojego życia ;)
Dzisiaj będzie zatem saga o kosmetykach do twarzy, których używam aktualnie (bądź niedawno mi się kończyły), ale od jakiegoś czasu. Czyli w zasadzie znajdziecie kilka krótkich recenzji w tym oto poście. Jeżeli jesteście ciekawe co sądzę o kosmetykach do twarzy Ziaja, zapraszam do dalszej lektury :)
Post ten podzieliłam na dwie części, bo trochę tych kosmetyków używam, a chciałabym napisać dość dokładne recenzje i jednocześnie siebie i Was przy tym nie zamęczyć ;) Zatem dzisiaj część pierwsza, w zasadzie dłuższa od drugiej, bo tutaj mamy oczyszczanie, tonizowanie i demakijaż. W drugiej części, którą opublikuję za jakiś czas, będą omówione kremy.
Demakijaż
Tutaj mam do zrecenzowania dwa kosmetyki - będzie to płyn dwufazowy do zmywania makijażu oczu oraz płyn miceralny Ulga.
Ziaja, De-makijaż dwufazowy: płyn do demakijażu oczu:
Jest to produkt zapewne większości z Was znany. Jedne go kochają, inne nienawidzą. W 2011 roku płyn ten został wyróżniony przez magazyn InStyle w plebiscycie "Best Beauty Buys". Jest to już moje drugie opakowanie.
Płyn ten jest szeroko dostępny - praktycznie w każdej drogerii, czy dużym supermarkecie. Kosztuje ok. 5,50 zł za 120 ml, czyli naprawdę tanio. Istnieje jeszcze jednofazowa wersja tego płynu, która jest nieco tańsza i ma taką samą pojemność, a nawet identyczne opakowanie (poza etykietkami rzecz jasna). Tamtej wersji dawno nie miałam, więc nie będę jej tutaj recenzować (generalnie była niezła do makijażu niewodoodpornego, ale równie dobrze do tego celu sprawdzi się płyn miceralny, którym zmywamy resztę twarzy, ale płyn sam w sobie jest dość dobry).
Opakowanie może być - po prostu zwykłe opakowanie od płynu do demakijażu oczu, bez większych walorów estetycznych. Denerwuje mnie jedynie zakrętka, którą nietrudno nałożyć na zaworek krzywo i wtedy nie da się dokręcić butelki. Mogę jeszcze dodać, że z opakowania dość łatwo ścierają się napisy.
Fazy ładnie się ze sobą mieszają przy wstrząśnięciu, jednak dość szybko się rozdzielają, więc gdy chcę nasączyć drugi wacik, zawsze muszę wstrząsać buteleczką ponownie.
Jeżeli przestrzegamy zasad prawidłowego demakijażu, czyli przytrzymujemy nasączony płynem wacik przyłożony do powieki przynajmniej 30 sekund, to makijaż schodzi całkiem nieźle, jednak w moim przypadku zabieg ten zawsze wymaga powtórki. Ale przy odrobinie cierpliwości jestem w stanie porządnie zmyć tym płynem makijaż oczu.
Pozostawia tłusty film na oku, ale jest to normalne, skoro ma w sobie tłustą fazę do zmywania makijażu wodoodpornego.
Kosmetyk ten nie podrażnia mi oczu, a są one jednak dość wrażliwe.
Do minusów muszę zaliczyć wydajność - w zależności od tego jak często w danym czasie wykonuję makijaż oczu, płyn starcza mi na 1-2 miesięcy, moim zdaniem trochę krótko, no ale czego chcieć za te pieniądze.
Podsumowując: Wolałabym żeby ten płyn jednak trochę lepiej domywał makijaż przy pierwszej aplikacji i chciałabym, żeby był bardziej wydajny. Minusem jest też szybkie rozdzielanie się faz. Plusem jest cena, dostępność i to, że nie wywołuje podrażnień oczu. Przy powtórzeniu aplikacji zmywa makijaż naprawdę dobrze.
Ocena: 3/5
Czy kupię ponownie? Tylko jeśli nie znajdę lepszego odpowiednika w przystępnej cenie.
Ziaja, Ulga dla skóry wrażliwej: płyn miceralny, demakijaż, oczyszczanie:
Ten produkt również jest łatwo dostępny - praktycznie w każdej drogerii. Kosztuje ok. 10 zł za 10 ml.
Opakowanie jest w porządku - również bez wielkich walorów estetycznych, takie zwykłe, proste. Nie mam się czego doczepić.
Od tego płynu zaczynam demakijaż twarzy. Bardzo dobrze zmywa on wszelkiej maści podkłady, pudry, brązery, róże, rozświetlacze, bazy i wszystkie inne kosmetyki jakie nałożymy na twarz, poza wodoodpornymi, ponieważ ma on formułę beztłuszczową. Usuwam nim też tłusty film z powiek po zmywaniu makijażu oczu płynem dwufazowym. Zmywa także niewodoodporny makijaż oczu.
Stosuję go tylko wieczorem - nie oczyszczam twarzy rano, tylko odświeżam ją tonikiem, który ma za zadanie zwęzić pory.
Duży plus za skład:
Nie ma żadnych barwników, alkoholu i parabenów. Skład, jak już wspomniałam, jest beztłuszczowy.
Płyn nie podrażnia skóry, nie wysusza jej. Daje nawet lekki efekt ukojenia.
Jest dość wydajny - przez 6 tygodni zużyłam jakieś 40% opakowania.
Podsumowując: Jestem z tego płynu bardzo zadowolona - robi to co ma robić, nadaje się do cery wrażliwej, jest wydajny i niewiele kosztuje. Ma fajny skład. Nie mam się naprawdę do czego doczepić ;) Z pewnością będę jeszcze do niego wracać :)
Ocena: 5/5
Tonizowanie
Ziaja, Tonik rumiankowy: odświeżanie twarzy, nawilżanie, do każdej cery:
Moja mama zwykła mawiać, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. W tym przypadku częściowo się z nią zgadzam.
Tonik ten jest dostępny w praktycznie każdej drogerii i w większych marketach. Kosztuje ok. 5-6 zł za 200 ml.
Opakowanie jest w porządku, tutaj nie będę się czepiać.
Skład nie jest jakiś tragiczny, ale szału też nie ma - brak alkoholu, ale znajdziemy za to substancje perfumujące i kilka innych kwiatków.
Na mnie szczerze powiedziawszy ten kosmetyk się nie sprawdził. Kupiłam go z czystej ciekawości, zdradzając tym samym wersję nagietkową, czego bardzo żałuję, bo działa ona na mnie o wiele lepiej niż wariant rumiankowy. Oczyszcza całkiem dobrze, ale efekt odświeżenia jest praktycznie minimalny i krótko się utrzymuje. Nie czuję po jego użyciu takiego ukojenia, jakie daje mi wersja nagietkowa. Producent obiecuje też nawilżenie - trochę nawilża, ale szału też nie ma - wersja nagietkowa nawilża znacznie lepiej. No i nie spełnia drugiego ważnego zadania, które ma tonizowanie - nie domyka porów. U mnie po jego użyciu pory są wyraźnie rozszerzone i widać to potem w makijażu - pomarańczowa wersja tutaj również działa lepiej.
Nie przekonuje mnie też zapach - słaby, jakiś taki nijaki. Z niczym mi się nie kojarzy, a już na pewno nie kojarzy mi się z rumiankiem.
Co gorsza, wydajna jest ta paskuda, choć teoretycznie powinnam jej to policzyć na plus :P Ale w tym przypadku to minus, bo dłużej będę się z nim męczyć.
Podsumowując: Dawno nie trafiłam na tak kiepski kosmetyk Ziaji. Może po prostu źle się sprawdza tylko na mojej skórze, sama nie wiem... Nie spełnia swojego zadania i tyle. Na plus mogę mu policzyć tylko wydajność, dostępność, cenę i opakowanie. Nie podrażnia mi skóry i chyba tylko to powstrzymuje mnie od przyznania mu oceny 1.
Ocena: 2/5
Oczyszczanie: peeling
Ziaja, Ulga dla skóry wrażliwej: peeling enzymatyczny:
Skusiłam się na niego, bo na promocji w Hebe kosztował wtedy ok. 7 zł, a w zasadzie od jakiegoś czasu szukałam fajnego peelingu enzymatycznego w jakiejś tubce. Co prawda bardzo polubiłam się z peelingiem enzymatycznym Lirene, tym w czerwonych saszetkach, ale na dłuższą metę to trochę męczące używać peelingu w saszetce, której zawartość wystarcza na jakieś 3 użycia i trzeba potem kombinować z przechowywaniem peelingu w lodówce, modląc się, by nie stracił swoich właściwości w niskiej temperaturze. Postanowiłam więc wypróbować peeling Ziaja Ulga.
Dostępny jest on w większości drogerii w cenie ok. 9 zł za 60 ml.
Opakowanie to prosta, biała, plastikowa tubka, zamykana dołem na zatrzask, bo jest bardzo praktyczne, bo kosmetyk spływa ze ścianek w kierunku nakrętki. Szkoda tylko, że nie widać przez to opakowanie ile kosmetyku zostało w środku, ale ja to wyczuwam mniej więcej wagowo, trzymając tubkę w dłoniach.
Skład jest niezły. Mamy w nim trochę enzymów roślinnych, algi, alantoinę, rycynę, mocznik. Niestety jest też trochę ulepszaczy, ale i tak jest nieźle, bo brak alkoholu, silikonów, olejów mineralnych - wszystko po to, by nie szkodzić wrażliwej skórze.
Peeling ma postać bezbarwnego, bezzapachowego, dość gęstego żelu.
Wrażenie, jakie sprawia będąc na skórze twarzy nie jest tak przyjemne, jak w przypadku peelingu Lirene, który pięknie pachnie i po którego aplikacji czuję delikatne jakby mrowienie. Tu nie ma nic, poza co najwyżej pieczeniem, gdy mamy na przykład na twarzy jakąś rozdrapaną krostę. I radzę go nakładać z dala od oczu, bo w moim przypadku, gdy znajduje się on blisko oczu (no tak ok. 1 cm od oka), wywołuje mega łzawienie. Osobom z wrażliwymi oczami radzę więc uważać. Również zbyt długie trzymanie go na twarzy może wywołać podrażnienie i wysuszenie skóry.
Producent zaleca zmyć peeling po ok. 5-10 minutach. Okazało się, że 10 minut to dla mojej skóry za długi czas i tak długie przebywanie peelingu na mojej twarzy wywołało podrażnienie i wysuszenie skóry na jakieś 4-5 dni. Dla mnie optymalny czas to ok. 5-6 minut. Przy pierwszym użyciu radzę więc trzymać peeling na twarzy jakieś 5 minut. Jeżeli efekt złuszczania będzie wówczas niewystarczający, następnym razem można zwiększyć czas trzymania peelingu na twarzy.
No i najważniejsze - peeling naprawdę dobrze złuszcza. Odkąd zaczęłam go używać nie wiem co to suche skórki ;)
Podsumowując: Jest to tani produkt, który spełnia swoje zadanie - złuszcza świetnie. Trzeba jedynie być ostrożnym w sposobie i czasie aplikacji, żeby nie wywołać podrażnienia skóry. Skład jest całkiem fajny. Peeling jest bezzapachowy, co jest plusem dla alergików. Mnie jednak tęskno trochę za pięknym zapachem peelingu Lirene. Koniec końców jestem z tego peelingu zadowolona i nie wykluczam ponownego zakupu.
Ocena: 4/5
Uff... Gratuluję tym, którzy dobrnęli do końca tej notki. W następnej części, którą opublikuję za jakiś czas, będą kremy do twarzy. Z Ziaji lubię też mydła pod prysznic. Miałam też do czynienia z kremami pod oczy. Ale dawno tych kosmetyków nie używałam. Chciałabym jeszcze wypróbować ich balsamy do ciała.
Używacie kosmetyków marki Ziaja? Co o nich myślicie? A może polecacie coś ciekawego? :)
Skusiłam się na niego, bo na promocji w Hebe kosztował wtedy ok. 7 zł, a w zasadzie od jakiegoś czasu szukałam fajnego peelingu enzymatycznego w jakiejś tubce. Co prawda bardzo polubiłam się z peelingiem enzymatycznym Lirene, tym w czerwonych saszetkach, ale na dłuższą metę to trochę męczące używać peelingu w saszetce, której zawartość wystarcza na jakieś 3 użycia i trzeba potem kombinować z przechowywaniem peelingu w lodówce, modląc się, by nie stracił swoich właściwości w niskiej temperaturze. Postanowiłam więc wypróbować peeling Ziaja Ulga.
Dostępny jest on w większości drogerii w cenie ok. 9 zł za 60 ml.
Opakowanie to prosta, biała, plastikowa tubka, zamykana dołem na zatrzask, bo jest bardzo praktyczne, bo kosmetyk spływa ze ścianek w kierunku nakrętki. Szkoda tylko, że nie widać przez to opakowanie ile kosmetyku zostało w środku, ale ja to wyczuwam mniej więcej wagowo, trzymając tubkę w dłoniach.
Skład jest niezły. Mamy w nim trochę enzymów roślinnych, algi, alantoinę, rycynę, mocznik. Niestety jest też trochę ulepszaczy, ale i tak jest nieźle, bo brak alkoholu, silikonów, olejów mineralnych - wszystko po to, by nie szkodzić wrażliwej skórze.
Peeling ma postać bezbarwnego, bezzapachowego, dość gęstego żelu.
Wrażenie, jakie sprawia będąc na skórze twarzy nie jest tak przyjemne, jak w przypadku peelingu Lirene, który pięknie pachnie i po którego aplikacji czuję delikatne jakby mrowienie. Tu nie ma nic, poza co najwyżej pieczeniem, gdy mamy na przykład na twarzy jakąś rozdrapaną krostę. I radzę go nakładać z dala od oczu, bo w moim przypadku, gdy znajduje się on blisko oczu (no tak ok. 1 cm od oka), wywołuje mega łzawienie. Osobom z wrażliwymi oczami radzę więc uważać. Również zbyt długie trzymanie go na twarzy może wywołać podrażnienie i wysuszenie skóry.
Producent zaleca zmyć peeling po ok. 5-10 minutach. Okazało się, że 10 minut to dla mojej skóry za długi czas i tak długie przebywanie peelingu na mojej twarzy wywołało podrażnienie i wysuszenie skóry na jakieś 4-5 dni. Dla mnie optymalny czas to ok. 5-6 minut. Przy pierwszym użyciu radzę więc trzymać peeling na twarzy jakieś 5 minut. Jeżeli efekt złuszczania będzie wówczas niewystarczający, następnym razem można zwiększyć czas trzymania peelingu na twarzy.
No i najważniejsze - peeling naprawdę dobrze złuszcza. Odkąd zaczęłam go używać nie wiem co to suche skórki ;)
Podsumowując: Jest to tani produkt, który spełnia swoje zadanie - złuszcza świetnie. Trzeba jedynie być ostrożnym w sposobie i czasie aplikacji, żeby nie wywołać podrażnienia skóry. Skład jest całkiem fajny. Peeling jest bezzapachowy, co jest plusem dla alergików. Mnie jednak tęskno trochę za pięknym zapachem peelingu Lirene. Koniec końców jestem z tego peelingu zadowolona i nie wykluczam ponownego zakupu.
Ocena: 4/5
Uff... Gratuluję tym, którzy dobrnęli do końca tej notki. W następnej części, którą opublikuję za jakiś czas, będą kremy do twarzy. Z Ziaji lubię też mydła pod prysznic. Miałam też do czynienia z kremami pod oczy. Ale dawno tych kosmetyków nie używałam. Chciałabym jeszcze wypróbować ich balsamy do ciała.
Używacie kosmetyków marki Ziaja? Co o nich myślicie? A może polecacie coś ciekawego? :)
Ja z Ziaji lubię produkty do mycia ciała, z tych do twarzy nigdy nie byłam zadowolona na tyle, żeby kupić kolejne opakowanie.
OdpowiedzUsuńDla każdego coś innego :)
UsuńJa dowiedziałam się właśnie, że Ziaja ma jeszcze jeden peeling enzymatyczny, taki 30+. Trochę słabiej złuszcza, ale za to nawilża i łagodzi podrażnienia - może zakupię, bo Ulga pewnie w tym miesiącu jeszcze mi się skończy, to taki lekki peeling będzie idealny na mroźny luty :)