Hej :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją podkładu Bourjois 123 Perfect Foundation. Używam go od ponad miesiąca niemal codziennie, więc myślę że jestem już w stanie wypowiedzieć się na jego temat.
Kupiłam go zachęcona pozytywnymi opiniami na KWC wizażu i niektórych blogach. Podkład odkupiłam od pewnej dziewczyny na Allegro, bo dla mniej okazał się za ciemny, a mnie skusiła cena 20 zł niższa niż w drogerii.
Podkład ma zawierać trzy pigmenty korygujące cienie. Producent obiecuje lekko matowe wykończenie i efekt nawilżenia. Posiada SPF 10.
Cena: W drogeriach ok. 50 zł / 30 ml.
Opakowanie: Szklane, estetyczne, z wygodną pompką.
Konsystencja: Płynna, niezbyt gęsta i niezbyt lejąca.
Świeży podkład roztarty na zewnętrznej stronie dłoni. |
Podkład zaschnięty. |
Kolor: Posiadam odcień 52 Vanilla, który zdecydowania wpada w żółte tony (jak zresztą wszystkie odcienie z tej serii). Nadaje się on dla kobiet o skórze jasnej, ale nie bardzo jasnej (dla bladziochów być może odcień 51 będzie odpowiedni, ale może okazać się za ciemny). Trochę to dziwne, bo sporo dziewczyn o odcieniu skóry takim jak moja, twierdzi że nr 52 jest dla nich za jasny. Dla mnie jest on idealny na wiosnę i lato, a zimą mógłby być jednak minimalnie jaśniejszy. Twarz nie odcina się jakoś od szyi, więc postanowiłam pozostać przy tym odcieniu, który mam, mimo że lepiej bym się czuła w ciut jaśniejszym.
Poniżej macie porównanie zdjęć mojej twarzy przed i po nałożeniu podkładu:
Przed nałożeniem podkładu (na twarzy mam tylko lekki krem nawilżający z filtem SPF 20). |
Twarz po nałożeniu podkładu. |
Przed |
Po |
Jak widać, przed nałożeniem podkładu miałam na twarzy trochę przebarwień i kilku małych nieprzyjaciół. Podkład zakrył niemal wszystkie niedoskonałości. Jedynie na większe należy użyć korektora. Podkład przykrył nawet sińce pod oczami. Krycie jest więc średnie w kierunku dobrego. Wykończenie podkładu jest mocno matowe (wskazane jest użycie rozświetlacza, by dodać odrobiny blasku). Nie odczuwam zatem potrzeby zagruntowania podkładu pudrem, bo boję się efektu mocno płaskiego matu i nie chcę ryzykować, że podkład zacznie się utleniać od kontaktu z pudrem. Podkład nie daje efektu maski (a tego zawsze się obawiam przy mocniej kryjących podkładach). Niestety uwidacznia rozszerzone pory (na szczęście ich nie zapycha!) i może uwidaczniać suche skórki. Należy go szybko rozprowadzać na twarzy, gdyż błyskawicznie zastyga. Podkład ten wywołuje u mnie ściągnięcie skóry na policzkach (mam cerę mieszaną), więc nie polecam go dziewczynom ze skórą suchą - może ją wysuszyć. Nie wysuszał mi policzków jedynie wtedy, gdy nałożyłam go na silikonową bazę matującą Sephora.
Moja opinia:
Początki naszego romansu były bardzo burzliwe - podkład raz wyglądał na mnie dobrze, raz tragicznie. Przez większość czasu wyglądał tragicznie, ponieważ mocno się utleniał. Co więcej, musiałam go sporo zużyć, by uzyskać jakiekolwiek krycie. Tupałam nóżką i miałam już nawet ochotę go komuś oddać czy odsprzedać. Nikt przecież nie lubi ciemnej buzi odcinającej się od szyi i dekoltu...
Żal mi jednak było się z nim rozstać bez podarowania mu kolejnej szansy, która zamieniła się w kilka kolejnych szans.
Początkowo postanowiłam zmienić płyn, którym spryskiwałam pędzel - zero reakcji. Spróbowałam aplikacji suchym pędzlem - znowu pudło. W końcu zdesperowana postanowiłam wrócić do znienawidzonej niegdyś przeze mnie aplikacji palcami - w tym przypadku było nieco lepiej. Przede wszystkim do uzyskania konkretnego krycia nie potrzebowałam już masy podkładu - 1 pompka zamiast 3!!! Podkład nadal się utleniał, jednak nie ubywało go już tak szybko.
Pomyślałam, że może problemy z utlenianiem wynikają z tego, że moja mieszana cera wydziela za dużo sebum. Zmieniałam kremy do twarzy, bo pomyślałam, że może lekki matujący krem w grudniu to faktycznie nie jest najlepszy pomysł. Zaczęłam więc używać nawilżającego. Efekt? Żaden... Próbowałam z kremem bardziej tłustym - również nie było poprawy. Pewnego pięknego dnia odkryłam wreszcie, że trzeba po prostu czekać aż krem wchłonie się całkowicie - moment, w którym wydaje mi się, że krem już się wchłonął, jest jeszcze zbyt wczesny na aplikację podkładu. Okazało się, że nie utlenia się (ewentualnie utlenia się w niewielkim stopniu), gdy nałożę go minimum 20 minut po nałożeniu kremu. Sprawia to, że nie jest to dobry kosmetyk na sytuację, gdy na przykład zaśpimy do pracy. Choć w zasadzie jest na to rozwiązanie - w moim przypadku podkład ten wygląda idealnie na silikonowej bazie matującej Sephora i można go spokojnie aplikować na świeżonałożoną bazę - nic się nie stanie. Nie polecam jednak tego rozwiązania na co dzień, bo bazy silikonowe mogą zapychać pory...
Podkład jest dość trwały - w moim przypadku skóra zaczyna się świecić 7-8 godzin po aplikacji podkładu i wtedy poprawiam makijaż bibułkami matującymi.
Uczucia co do tego podkładu mam zatem mieszane.
Przejdźmy do podsumowania:
+ podkład jest bardzo wydajny, gdy aplikujemy go palcami i w tym wariancie daje najładniejsze wykończenie
+ daje matowe wykończenie makijażu, ale nie jest to lekki mat, jaki obiecuje producent
+ brak efektu maski
+ całkiem dobra trwałość
+ duża gama kolorów
+ kolor wpadający w żółte tony
+ krycie średnie w kierunku dobrego
+ wygodne i estetyczne opakowanie
+ cena dość przystępna
+ idealnie wygląda na silikonowej bazie (twarz wygląda wtedy nieskazitelnie)
+ posiada filtr SPF 10 (choć w zasadzie mógłby być silniejszy ten filtr, ale od czegoś przecież są kremy z filtrem)
- bez bazy uwidacznia rozszerzone pory
- może uwidaczniać suche skórki
- może wysuszać skórę, a więc wbrew obietnicom producenta efektu nawilżenia nie zaobserwowałam
- ma spore tendencje do utleniania i trzeba znaleźć na niego sposób
- długi czas oczekiwania między nałożeniem kremu a aplikacją podkładu (by zapobiec utlenianiu)
- bardzo szybko zastyga na twarzy, więc wskazana jest sprawna aplikacja
Ocena: 3,5/5 - mimo jego wad i niespełnienia obietnic producenta polubiłam go, ale tylko dlatego że znalazłam sposób, by zapobiec utlenianiu.
Czy zakupię ponownie: Niestety nie, bo za dużo z tym podkładem zabawy, no i wysusza mi lekko skórę policzków. Mam natomiast ochotę na wypróbowanie wersji Healthy Mix.
Miałyście do czynienia z tym podkładem? Też się Wam tak mocno utleniał? O dziwo na KWC nie znalazłam opinii o utlenianiu się, więc może to moja cera jest jakaś dziwna? Czekam na komentarze :)
Wygląda całkiem ładnie na buzi, ale widzę, że ma sporo wad.
OdpowiedzUsuńByć może na kimś innym lepiej się sprawdzi - w końcu każda z nas jest inna i jej skóra reaguje inaczej na dany kosmetyk. Zdziwiło mnie to silne utlenianie, bo przed zakupem przeczytałam sporo recenzji tego podkładu i nikt nie napisał, że się utlenia. Może moja cera wydziela za dużo sebum? Tylko w takim razie jakim cudem podkład wysusza mi poliki? Zagadka ciężka do rozwiązania ;)
UsuńJakoś sobie z nim radzę, bo nie lubię jak coś się marnuje, ale na pewno nie kupię go ponownie. Chcę jeszcze wypróbować Healthy Mix, a gdy będzie ciepło, wrócę do Annabelle Minerals, bo to jak na razie najlepszy podkład jaki miałam.
w moim przypadku utlenianie jest jeszcze większe... właśnie napisałam o tym notkę na moim blogu. Sama byłam w szoku, że podkład może aż tak ciemnieć :/
UsuńJa wykończyłam ten podkład latem, bo okazało się, że muszę pod niego użyć mało tłustego i bardzo lekkiego kremu, żeby się tak nie utleniał (latem właśnie używałam pod niego lekkiego kremu nagietkowego Sylveco i z nim dobrze się dogadywał). Może też odłóż jego używanie do lata (mnie nawet w upały dobrze się utrzymywał).
Usuń