Hej :)
Piszę magisterkę i jednocześnie szukam pracy, dlatego na blogu trochę przycichło. Niestety taka sytuacja potrwa pewnie jeszcze kilka (jeśli nie kilkanaście tygodni), więc chwilowo mogę pomarzyć o codziennych wpisach. Mam nadzieję, że się o to nie obrazicie i nadal będziecie tu zaglądać :) A dzisiaj mam dla Was coś na czasie, czyli bardzo delikatny, naturalny, minimalistyczny makijaż, wykonany głównie kosmetykami mineralnymi. Wykonałam go, o zgrozo, już parę tygodni temu podczas czerwcowych upałów - stąd moje upięte, nieco niewyjściowe włosy na fotkach :P W ogóle nie wiem czy wiecie, ale jestem geniuszem i przyciemniłam włosy na lato :P Moja siostra stwierdziła, że wyglądam przez to nieco dziwnie. Nic nie poradzę na to, że jaśniejsza czerwień bardzo niszczyła mi włosy, więc zdecydowałam się na ciemniejszy kolor. Nabrałam przez to bardziej zimowego typu urody, ale nawet mi się to podoba, bo pasują mi teraz odważniejsze kolory. Zresztą jeśli macie ochotę, to mogę wrzucić aktualizację wyglądu i kondycji moich włosów, bo dawno takiego wpisu nie było. A tak kończąc włosowy off top - zapraszam do zapoznania się ze zdjęciami i opisem makijażu, o którym mowa w tytule tego posta ;)
Pierwsze skrzypce gra tutaj pomarańczowo-brzoskwiniowa szminka oraz mocno wytuszowane rzęsy. Cieniowania nie ma tutaj praktycznie wcale. Do tego kosmetyków użyłam naprawdę niewiele - świetna opcja na upały, jeżeli chcemy lub musimy się wtedy malować (ja ostatnio chodzę bez makijażu, bo dopiero skończyłam leczenie zapalenia warg, a jeszcze kilka dni temu moja mała siostrzenica zaraziła mnie wirusowym zapaleniem spojówek - żyć nie umierać :P jak naprawdę muszę wyjść z domu i przeszkadza mi stan mojej cery to stawiam na średnie krycie podkładem mineralnym, przy czym muszę uważać, by nie dojeżdżać nim w okolice oczu i ust - trzeba więc dobrze rozcierać granice. Dzisiaj np. chadzam cały dzień z cieniutką warstwą podkładu mineralnego, odrobiną różu do policzków i lekko podkreślonymi brwiami - dobrze że nie mam dużych sińców pod oczami, skoro w okolicach oczu nie mogę teraz grzebać).
No i znowu off-topuję... Przejdźmy w końcu do tego jak wykonałam makijaż. Na twarz nałożyłam bazę z pudru mineralnego Jadwiga do cery tłustej. Na to nałożyłam podkład Mineralny Annabelle Minerals - nie pamiętam który, chyba mieszankę własną, stworzoną z próbek o różnych kolorach i formułach. Pod oczy użyłam korektora Collection 2000 w kolorze 1 Fair. Policzki wykonturowałam jedynie różem mineralnym Annabelle Minerals w kolorze Sunrise (brzoskwiniowo-pomarańczowy). Brwi podkreśliłam kredką Catrice 020 Date With Ash-ton. Na usta nałożyłam szminkę Catrice Ultimate Colour w kolorze 050 Princess Peach (brzoskwiniowo pomaraczowa).
Przejdźmy do makijażu oczu. Jest on bardzo minimalistyczny i nie użyłam tutaj ani jednego cienia do powiek. Na ruchomą powiekę i w wewnętrzny kącik nałożyłam rozświetlacz TheBalm Mary-Lou Manizer. W załamaniu wylądował róż mineralny, ten sam, którego użyłam na policzki. Na dolnej powiece nałożyłam, zdaje się, kredkę, której użyłam na brwi i porządnie roztarłam. Linerem w pisaku wykonałam cieniutką kreskę tuż przy linii rzęs. Rzęsy solidnie wytuszowałam tuszem Max Factor 2000 Calorie - użyłam 3 warstw maskary. Na linię wodną nałożyłam cielistą kredkę Max Factor nr 090 Natural Glaze.
Jak widać, nie zmatowiłam zbytnio twarzy, ale przyznam Wam szczerze, że nie jestem zwolenniczką kompletnego matu na twarzy, gdy jest tak ciepło Żadna twarz naturalnie nie jest wtedy kompletnie matowa, więc na swojej również chcę zostawiać wtedy trochę blasku i nie uważam, by wyglądało to źle. A Wy co o tym sądzicie?
Przyznaję, że jeszcze się oswajam z taką pomarańczowawą szminką i wydaje mi się, że nie jest to do końca mój kolor, choć na letnią pogodę chyba zdaje egzamin ;)
Jak się Wam podoba taka opcja makijażu na upały? Lubicie się malować, gdy temperatura na dworze jest wysoka, czy dajecie sobie wtedy spokój z make-upem?