piątek, 13 września 2013

Moja makijażowa rutyna, czyli od zera do bohatera

Hej :)

Jakiś czas temu ktoś mnie otagował, tylko nie pamiętam kto i kiedy i nie mogę znaleźć tego komentarza :P Chodziło o pokazanie naszego codziennego makijażu i jak wyglądamy przed i po. Nie pamiętam jak się nazywał ten tag, więc w ramach realizacji go po prostu zamieszczam zwykły post o mojej rutynie makijażowej. Zaprezentowałam Wam makijaż, który najczęściej wykonuję do pracy, oczywiście gdy wstanę na tyle wcześnie, by mieć na niego jakieś 15-20 minut czasu a nie 5 minut (jak to często bywa, gdy chcę dłużej pospać) ;) Zapraszam do czytania/oglądania :)



Tak zatem wygląda moja twarz przed nałożeniem makijażu (wrażliwi niech nie oglądają! :P):


Jak widać, na skórze mam sporo niedoskonałości, do czego przyczyniły się głównie hormony, ale również duża ilość stresu i nieodpowiednia dieta. W ogóle nie wiem czy Wy też tak macie, ale mnie latem stan skóry zawsze się pogarsza i dopiero jesienią zaczyna ona wyglądać zdecydowanie lepiej...

W każdym razie, jak widać na załączonym obrazu, wykonując poranny makijaż mam sporo pracy z zakrywaniem niedoskonałości i głównie dlatego makijaż zajmuje mi aż 20 minut. Jeżeli decyduję się wyjść z domu w makijażu, to najważniejszym jego elementem jest zatuszowanie niedoskonałości. Oczywiście nie używam nie wiadomo jak kryjących podkładów czy kamuflaży, bo chcę, żeby makijaż wyglądał w miarę naturalnie, a nie jak maska. Już wolę, żeby jakieś niedoskonałości nieco przebijały przez podkład czy korektor niż jakbym miała zakryć je całkowicie kosztem uzyskania efektu 5 kg tapety na twarzy.

No to tyle mojej filozofii na temat codziennego makijażu, a teraz przejdźmy do jego zdjęć i krótkiego wyjaśnienia jakich kosmetyków zwykle używam i dlaczego akurat takich.

Wybaczcie nieuczesanie, ale zwykle najpierw robię makijaż, a potem układam włosy ;) Odrost też wybaczcie - w niedzielę będę mieć trochę wolnego czasu, to coś z tym zrobię :P


Jakby ktoś chciał marudzić, że trochę grube te brwi, to już spieszę z wyjaśnieniem, że też doszłam do takich wniosków i dzisiaj chwyciłam za pęsetę i trochę to skorygowałam. Oczywiście, mimo że sczesywałam włoski, to prawa brew i tak musiała się powywijać i żyć własnym życiem...

No więc na odpowiednio przygotowaną twarz nakładam średnio-kryjący podkład. Najpierw nakładam jedną warstwę na całą twarz i sporą część szyi, a następnie dokładam drugą warstwę w miejsca, gdzie mam sporo niedoskonałości. Jeżeli po dwóch warstwach podkładu jeszcze coś mocniej przebija, to wklepuję w to miejsce płynny korektor (ale zwykle nie ma takiej potrzeby - do makijażu z powyższych zdjęć wystarczył sam podkład, bez podbijania korektorem, a retuszu zdjęć żadnego nie robiłam). Następnie pod oczy i na powieki nakładam płynny korektor (ostatnio Maybelline Affinitone, bo chcę go wreszcie wykończyć, no i jakimś cudem przestały mi łzawić po nim oczy). Kolejnym krokiem jest przypudrowanie twarzy - jeżeli wychodzę na max 5-6 godzin, to ryzykuję puder Synergen, a jeżeli nie będzie mnie w domu cały dzień, to stawiam na Rimmel Stay Matte, który u mnie utrwala makijaż na o wiele dłużej niż Synergen. Przy pudrowaniu omijam skórę pod oczami, zwłaszcza gdy używam pudru Synergen, ponieważ strasznie podkreśla to zmarszczki i wysusza skórę pod oczami.

Tak przygotowaną twarz konturuję bronzerem. Lubię też nałożyć róż, ale ostatnio przez ten wysyp niestety różu nie używam, bo nie chcę nim dodatkowo podkreślać krost na policzkach. A w szybkim porannym makijażu w rozświetlacz jakoś nie chce mi się bawić. Zatem w ostatnich dniach stawiam tylko na bronzer.

Kolejnym etapem jest podkreślenie brwi za pomocą kredki. Następnie przechodzę do makijażu oka - jeżeli nie mam czasu to tylko tuszuję rzęsy, a jeżeli mam czas, to zwykle nakładam na powieki szaro-brązowy błyszczący cień w kremie. W wewnętrzne kąciki nakładam cień rozświetlający (z dowolnej paletki). Cień ten wklepuję też w środek powieki, by nadać makijażowi bardziej trójwymiarowy efekt. Dolną powiekę podkreślam jasno-brązową kredką, a na linię wodną nanoszę cielistą kredkę. Jeżeli mam ochotę, to robię kreskę eyelinerem, najlepiej żelowym, bo jest bardziej trwały. No i tuszuję rzęsy.

Usta pokrywam szminką w soczystym kolorze, by makijaż nie był zbyt nude i twarz wydawała się żywsza i bardziej świeża :)


Użyte kosmetyki:


 - podkład Maybelline Affinitone, 09 Opal rose
 - korektor Maybelline Affinitone, 01 Light Beige
 - puder w kompakcie Synergen, 03
 - bronzer W7 Honolulu
 - cień w kremie Essence Stay All Day, 03 Steel The Show
 - różowy cień rozświetlający z paletki Catrice Nude
 - żelowa kredka Avon Supershock Golden Fawn
 - cielista kredka MaxFactor, 090 Natural Glaze
 - kredka do brwi Catrice, 020
 - eyeliner żelowy Maybelline Lasting Drama
 - maskara Oriflame Volume Build
 - szminka Catrice LE Revoltaire, C01 Colour Bomb


A czego Wy używacie do codziennego makijażu? :)


5 komentarzy:

  1. No rzeczywiście masz buzię taką, że trzeba poświęcić sporo uwagi cerze, ja też uważam że jak cery się ładnie nie pokryje to makijaż nawet wygląda gorzej :)
    Musisz mieć fajny podkład i korektor bo bardzo ładnie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety moja cera ma się ostatnio nienajlepiej, ale dzięki temu techniki zakrywania niedoskonałości opanowałam praktycznie do perfekcji ;) W sumie ten makijaż fotografowałam kilka dni temu - teraz hormony powoli sie uspokajają i jest już lepiej.

      A makijaż bez ujednolicenia cery nie spełnia moim zdaniem swojego zadania i wygląda kiepsko. Najciekawsze jest to, że nie używam mocno kryjącego podkładu - odkryłam, że kluczowe nie jest wcale krycie podkładu, lecz technika jego nakładania. Jeżeli będziecie mieć ochotę, to za jakiś czas zamieszczę post o moich technikach nakładania podkładu i korektora w zależności od konkretnego stanu skóry :) Tylko potrzebuję na tę notkę trochę czasu, bo jestem zawalona, a tu by się przydało zrobić trochę zdjęć z przykładami dobrze i źle aplikowanego podkładu.

      Usuń
  2. super zakryłas niedoskonałosci skóry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Coś tam jednak lekko przebija, ale pisałam właśnie, że wolę już lekkie prześwity niż efekt maski.

      Usuń
  3. super!
    bardzo ladnie sobie radzisz z tuszowaniem niedoskonalosci!
    tez mam podobny problem, jednak ostatnipo postanowilam calkiem odstawic kosmetyki, by cera odpoczela i powstale juz ranki sie zagoily.


    zapraszam do mnie, tam opisałam moją przygodę z pokonaniem trądziku! :) co prawda, jeszcze nie do końca go pokonałam, jednak połowa drogi już za mną, większość niedoskonałości znika! :)

    www.arakumla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.