poniedziałek, 10 marca 2014

Rozświetlacz Ladycode by Bell

Hej :)

Dziś mam dla Was recenzję popularnego ostatnio w polskiej blogosferze rozświetlacza Ladycode by Bell. Nie dziwi mnie ta popularność, ponieważ kosztuje on 11,99 zł w Biedronce, a jest naprawdę godny uwagi. Jeżeli chcecie zobaczyć jak prezentuje się na mym licu, zapraszam do czytania.


Opakowanie rozświetlacza jest, jak widać, mało atrakcyjne, wręcz tandetne, a do tego wydaje się mało wytrzymałe. W środku jednak znajduje się fajny kosmetyk za niewielkie pieniądze, więc nie wymagam od niego, by miał dobre opakowanie.


Sam rozświetlacz ma bardzo chłodny odcień, niemal biały z niewielkimi srebrnymi drobinkami. Na twarzy jednak nie dają one na szczęście efektu dyskoteki, tylko piękną taflę.

niedziela, 9 marca 2014

Maskara Manhattan Supersize Volume Delight

Hej :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją maskary Manhattan Supersize Volume Delight. Jest ona dość nowa na polskim rynku, więc zapewne niewiele z Was miało okazję ją używać. Jesteście ciekawe czy warto ją zakupić? Jeśli tak, zapraszam do czytania :)


Maskara ma bardzo ładne opakowanie - ma fuksjowy kolor, a "głowica" jest ozdobiona koronkową literą M, co moim zdaniem wygląda bardzo kobieco i stylowo.


Szczoteczka jest wykonana z tradycyjnego w tuszach do rzęs włosia. Jest ono skręcone. Cała szczoteczka ma kształt klepsydry.

Suchy szampon Dove Hair Therapy Refresh + Care + mój sposób na aplikację suchych szamponów

Hej :)

Dziś znowu przychodzę do Was późną porą. Gdzieś od 19:00 zabierałam się za napisanie notki, ale ciągle coś innego było do roboty (jak ja kocham sobotę i ogarnianie mieszkania, prania, zakupów itp.). Mam nadzieję, że to nocne pisanie nie wejdzie mi na stałe w nawyk.

No ale do rzeczy - dzisiaj mam dla  Was recenzję suchego szamponu Dove, który jest nowością w polskich drogeriach. Jeżeli chcecie się przekonać czy jest wart uwagi, zapraszam do czytania :)


Opakowania nie będę omawiać - standardowe jak na suchy szampon. Chociaż w sumie lubię je za to, że jest białe i ma prostą szatę graficzną, no ale to już kwestia mojego indywidualnego poczucia estetyki.

piątek, 7 marca 2014

Nowe kosmetyki w zakładce Wymianka/Sprzedaż

Hej :)

Dorzuciłam właśnie sporą partię kosmetyków do zakładki wymiankowej. Chcę się pozbyć nadmiaru kurzących się kosmetyków przed przeprowadzką, dlatego ceny są dosyć przystępne i można je negocjować mailowo (bez przegięć, rzecz jasna :D). Tym razem preferuję sprzedaż ze względu na potrzebę zmniejszenia moich kosmetycznych zasobów. Ale jeśli wolicie wymiankę, to też piszcie śmiało - może znajdę u Was coś, co mnie zainteresuje :)

Zainteresowane odsyłam więc do zakładki Wymianka/Sprzedaż (klik) i życzę miłego oglądania i spokojnego wieczoru :)

Avenindra.

czwartek, 6 marca 2014

Inauguracyjno-urodzinowa akcja rabatowa Rossmann

Hej :)

Dziś będzie bardziej informacyjnie. Może wiecie, może nie, ale Rossmann rozpoczął właśnie inauguracyjno-urodzinową akcję rabatową. Na wątku Rossmanniaczek na Wizażu aż zawrzało z tego powodu i wcale mnie to nie dziwi.

Radzę kliknąć zdjęcie, żeby je powiększyć i nie czytać tego tekstu z lupą, bo szkoda Waszych oczu ;)


Już tłumaczę o co chodzi. Aktualnie na zakupach w Rossmannie możecie otrzymać książeczkę z rabatami, które możecie wykorzystać raz w miesiącu w Rossmannie, którego adres jest wskazany w książeczce (czyli w tym Rossmannie, w którym ją otrzymacie). Kuponów jest sześć, czyli akcja trwa od marca do sierpnia. Rabat obejmuje kolorówkę, pielęgnację twarzy oraz zapachy. W marcu i kwietniu mamy kupony na 20% zniżki, a w kolejnych miesiącach  rabat wzrasta o 5% w każdym miesiącu. Zresztą, co ja Wam będę pokrętnie to tłumaczyć - zobaczcie sobie zdjęcie moich rabatów:


Szkopuł polega na tym, że musimy wykorzystać wszystkie kupony z wcześniejszych miesięcy, żeby w sierpniu otrzymać rabat 40%. Wyjątkiem jest marzec i kwiecień, bo wystarczy, że wykorzystamy jeden kupon -20%, żeby aktywować ten na 25%.

Ulubieńcy lutego

Hej :)

Dziś znów przychodzę do Was późną porą. Nie wiem jak to się dzieje, ale czas ostatnio przecieka mi przez palce. Tym razem mam dla Was ulubieńców lutego. Nie chcę się powtarzać, dlatego pominęłam kosmetyki do włosów, ponieważ wystąpiłyby tutaj dokładnie takie same kosmetyki, jak w styczniu, czyli odżywka w sprayu z proteinami L'Biotica Biovax oraz olejek Schauma. Odsyłam Was więc do styczniowych ulubieńców, jeśli ich nie kojarzycie (klik).

A tak prezentują się pozostali ulubieńcy lutego:



Pielęgnacja


W minionym miesiącu wielkim odkryciem okazały się dla mnie żele pod prysznic Dove, szczególnie widoczny na zdjęciu żel w formie musu (mam jeszcze dużą butelkę kremowego żelu o zapachu kokosa i płatków jaśminu). Skusiły mnie na nie promocje w Biedronce i w Rossmannie. Długo nie mogłam się przekonać do ich wypróbowania, ponieważ kosmetyki Dove kojarzą mi się z długimi i bardzo chemicznymi składami. Bałam się więc, że przesuszą mi skórę i generalnie pogorszą jej kondycję. Okazało się jednak, że bardzo się myliłam, ponieważ żele te nawet delikatnie nawilżają moją skórę, a ponadto odkąd ich używam, rzadziej wyskakują mi krostki w dekolcie i na ramionach. Samo użytkowanie żeli również jest przyjemne, ponieważ są one kremowe, przyjemnie pachną i dobrze się pienią. Polecam wypróbować, jeśli jeszcze ich nie miałyście - może Was również urzekną :)

Kolejne trzy kosmetyki do pielęgnacji, to święta trójca pielęgnacji mojej twarzy w lutym. Balsamu do kąpieli Babydream oraz kremu brzozowo-rokitnikowego Sylveco używam zresztą już od dwóch miesięcy. Balsam do kąpieli jest najlepszym mazidłem do zmywania makijażu, z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia. Zdetronizował u mnie wszelkie micele, żele i płyny 2-fazowe. Odkąd używam go do wieczornego mycia twarzy, kompletnie odstawiłam micele, a płynu 2-fazowego używam tylko sporadycznie. Odkryłam, że balsam ten genialnie zmywa u mnie bazę silikonową Dax, jednocześnie nie zapychając mi porów (a tak się działo, gdy zmywałam tą bazę oliwką Babydream, bądź innymi olejkami). Wreszcie mogę bezkarnie używać bazy silikonowej, nie obawiając się o zapychanie, bo po jej zmyciu tym balsamem nie mam ani jednego pryszcza (oczywiście staram się nie przeginać w drugą stronę i bazę silikonową używam góra 3 razy w tygodniu). Generalnie mam mniej niedoskonałości na twarzy, odkąd myję ją tym balsamem, a twarz po umyciu nie jest podrażniona, ani ściągnięta. W sumie to poświęcę temu cudakowi osobną notkę, bo zaraz napiszę tu laborat :P

Jak pisałam Wam już miesiąc temu, krem brzozowo-rokitnikowy Sylveco uratował moją skórę z mega podrażnienia i przesuszenia, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Nie wspomniałam Wam jednak wtedy (bo jeszcze nie miałam pewności czy to jego zasługa), że wpłynął również pozytywnie na walkę z niedoskonałościami mojej cery. Znacznie przyspiesza u mnie gojenie zmian trądzikowych, dlatego postanowiłam, że jego również włączę na stałe do mojej pielęgnacji.

Ostatnim lutowym bohaterem mojej facjaty jest niepozorny multifunkcyjny CC cream Bielenda neutralizujący zaczerwienienia. Kupiłam go zachęcona jego recenzją na blogu Wielki Kufer (klik). Gdzieś jeszcze wyczytałam opinię, że poprawił u kogoś generalnie kondycję skóry (mniej niedoskonałości). Z początku chciałam go traktować wyłącznie jako preparat, który ograniczy u mnie widoczność rumienia na policzkach (zimą mam z tym większy problem niż zwykle). I tutaj sprawdza się świetnie. Z ciekawości zaczęłam go stosować na całą twarz jako bazę pod makijaż (zwłaszcza, że krem nie ma w składzie silikonów) i to był strzał w dziesiątkę. Jakimś cudem po tym CC kremie pojawia mi się znacznie mniej niedoskonałości. Po 2 tygodniach stosowania go z dwoma wspomnianymi wcześniej kosmetykami, które stosuję od kilku tygodni, pożegnałam się z ropnymi krostkami. Zapewne wszystkie trzy wymienione tu kosmetyki miały na to wpływ.

Dobra - już kończę jarać się pielęgnacją i przechodzę do kolorówki - obiecuję, że tutaj aż takich podniet nie będzie ;)

Kolorówka


Na dzień dobry mamy szminkę Rimmel by Kate nr 102, która nie mam pojęcia ile razy już była w ulubieńcach. W ulubieńcach marca również z pewnością się pojawi, bo używam jej ostatnio codziennie. Jak nie wiem, jaki kolor ust wybrać, to zawsze w końcu wybieram ten, bo moja jasna cera i czerwone włosy świetnie współgrają z tym dość intensywnym, ale nadal dziennym różem. Ten kolor po prostu dodaje życia mojej twarzy. Pełną recenzję znajdziecie tutaj.

Kolejny ulubieniec to powtórka z ulubieńców poprzedniego roku, czyli podkład Bourjois Flower Perfection. W lutym na nowo się w nim zakochałam, ponieważ wreszcie znalazłam sposób na idealne rozprowadzenie go pędzlem. Efekt - twarz na żywo wyglądała jak po retuszu. Wystarczyło porządnie spryskać pędzel mgiełką do twarzy i nakładać kropki podkładu bezpośrednio na twarz, zamiast nabierać go pędzlem. No ale Katarzyna od listopada musiała się głowić jak to zrobić :P

Ostatnio wyjątkowo polubiłam się z pudrem sypkim Catrice Prime and Fine. Jest on praktycznie niewidoczny na twarzy, ponieważ jest bardzo miałki. Ponadto przy dwóch cienkich warstwach utrwala mój makijaż na wiele godzin. Czego chcieć więcej?

A co do ostatniego ulubieńca, czyli maskary Manhattan Supersize Volume Delight, mam w tej chwili nieco mieszane uczucia. Przez 1,5 miesiąca od otwarcia była rewelacyjna do makijażu dziennego, takiego robionego na szybko. Dobrze rozdzielała i podkręcała rzęsy (spokojnie mogłam darować sobie zalotkę), a ponadto była intensywnie czarna. Pogrubienie i wydłużenie były natomiast umiarkowane, ale dla mnie na co dzień wystarczające, ponieważ na co dzień zależy mi głównie na podkręconych i porządnie wyczesanych rzęsach. Niestety pod koniec lutego ten tusz po kilku godzinach od nałożenia zaczął mi się osypywać. Na razie jeszcze nie chcę się z nim rozstawać, więc stosuję pod niego bazę i trochę polepsza to sytuację. Nie wiem czy tylko mój egzemplarz po tak krótkim czasie zaczął się osypywać. Wielka szkoda, ponieważ tusz dawał naprawdę ładny efekt na dzień :(

I tym oto akcentem kończę moich lutowych ulubieńców. Dajcie znać czy znacie pokazane przeze mnie produkty i jakie były Wasze odkrycia minionego miesiąca :)

Avenindra.

środa, 5 marca 2014

Projekt "Denko": luty 2014

Hej :)

Przychodzę do Was bardzo późnym wieczorem z notką o zużyciach. Chciałam przynajmniej zdążyć opublikować ją przed północą, no ale miałam dziś tyle zajęć, że nie wyszło. Z reguły publikuję denka 2-miesięczne, ale tym razem karton na puste opakowania był całkowicie zapełniony już po 4 tygodniach, a przed przeprowadzką nie chcę sobie sprawiać większego ;) Tak więc jesteście ciekawe co udało mi się zużyć w lutym, zapraszam do czytania :)

Legenda:
jestem z tego produktu zadowolona i prawdopodobnie kupię ponownie
produkt był w porządku, ale bez szału, być może jeszcze do niego wrócę
bubel, do którego nie kupię ponownie




niedziela, 2 marca 2014

Kondycja moich włosów w lutym 2014

Hej :)

Powracam do Was z włosową aktualizacją, bo dawno takowej nie było, a ja o włosy przecież nie przestałam dbać i ich stan wciąż się zmienia. Właśnie to sprawdziłam i okazało się, że ostatnia notka z aktualizacją pielęgnacji włosów dotyczyła lutego 2013 (znajdziecie ją tutaj), czyli nie pisałam niczego o moich włosach praktycznie przez rok (ups!). Wiem, że wiele z Was lubi włosowe notki, także mam nadzieję, że zainteresuje Was jak zmienił się tan moich włosów przez ostatni rok :)

sobota, 1 marca 2014

Makijaż: Szykowne pożegnanie zimy

Hej :)

Po mega długiej przerwie od malowania postanowiłam wrzucić tu jakiś makijaż. Niestety wyszłam z wprawy, więc makijażowi daleko do ideału. No ale wykonania mnie musicie wzorować na mnie - ten makijaż może posłużyć Wam wyłącznie za inspirację. Postanowiłam na klasykę, choć nieco wyłamałam się z niej złotem na dolnej powiece. Do takiego makijażu dolnej powieki zainspirował mnie filmik Maxineczki, który ukazał się około miesiąc temu.

Makijaż jest moim zdaniem fajną propozycją na wieczór dla osób, które nie lubią ciemnych makijaży wieczorowych. Jest naprawdę elegancki i otwiera oko. Może być również propozycją light na pożegnanie karnawału. Ech, uwielbiam złoto, ale używam tego koloru głównie jesienią i zimą, także stąd też wzięła się nazwa makijażu. Za oknem już wiosna, więc powoli żegnam się ze złotem i stawiam na weselsze kolory :)

A tak prezentuje się makijaż: