środa, 28 listopada 2012

Refleksje na temat książki Ewy Winiarskiej "Profesjonalny Make Up"

Witajcie :)

Tym razem post, za który od dawna planowałam się zabrać, ale ciągle mi nie wychodziło, bo mimo że jestem z zawodu historykiem, o książkach pisać nie umiem ;) W końcu doszłam do wniosku, że nie będzie to przecież typowa recenzja, bo żeby tak totalnie na poważnie i profesjonalnie zrecenzować książkę pani Winiarskiej, sama musiałabym być wizażystą z wieloletnim doświadczeniem. Dlatego od razu wyjaśniam, że ten post jest tylko refleksją amatorki, której wizaż nie jest obcy, ale do profesjonalisty jej naprawdę daleko. Zamieściłam mnóstwo fotek i napiszę o kilku moich spostrzeżeniach, żebyście same mogły stwierdzić czy i na ile podręcznik "Profesjonalny Make Up" będzie dla Was przydatny.

Przejdźmy więc do rzeczy. Książkę dopadłam w bibliotece uniwersyteckiej i stwierdziłam, że jeśli bardzo mi się spodoba, to za jakiś czas ją sobie sprezentuję. Wygląda ona tak:


Podręcznik jest formatu A4 (przez co niestety nie zmieści się w wielu damskich torebkach, no ale z drugiej strony książka o makijażu nie musi być jakaś bardzo przenośna), ma 148 stron i w przeciwieństwie do książki Bobbi Brown jest naprawdę leciutka. Okładka jest miękka przez co niestety łatwiej może ulec zniszczeniu. Czcionka jest  duża, zdjęć sporo i to naprawdę dużych rozmiarów, język jest bardzo przystępny, więc dla mnie była to lektura na jedno popołudnie ;)

Książka składa się z dwunastu rozdziałów:
1. Narzędzia i higiena pracy
2. Make up "no make up"
3. Makijaż dzienny
4. Analiza kolorystyczna
5. Makijaż fotograficzny
6. Makijaż wieczorowy
7. Makijaż ślubny
8. Makijaż kobiety dojrzałej
9. Makijaż telewizyjny
10. Makijaż na pokazy mody
11. Makijaże różnych epok i kultur
12. Makijaż fantazyjny

Myślę, że układ rozdziałów jest właściwy, gdyż każdy może szybko znaleźć to co go interesuje. Jeżeli ktoś jest fanem książki Bobbi Brown, może się doczepić że nie ma podziału na wiedzę elementarną i wiedzę dla zaawansowanych.

Co do treści książki, to pani Winiarska dobrze wyjaśnia podstawy makijażu - opisuje jak korygować kształt oka, jak zrobić klasyczne smoky, jak właściwie konturować twarz, by wyglądała korzystniej i jednocześnie naturalnie. Autorka opisuje jak konturować dany kształt twarzy, jak zmieniać jej proporcje. Muszę przyznać, że po tej lekturze zapragnęłam wypróbować konturowanie różnymi odcieniami podkładów ;) Nie wiem jeszcze czy się tego podejmę, ale jeśli nie to sięgnę po ciemniejszy odcień pudru, bo dość mam już szukania bronzera odpowiedniego do mojej karnacji, na którego nie wydam ponad 100 zł. Wracając do tematu - w książce pani Ewy zabrakło mi natomiast dokładniejszych informacji, jeśli chodzi o makijaż opadającej powieki.





Bardzo zaciekawiły mnie tajniki analizy kolorystycznej według pór roku, którą opisała pani Winiarska. Wykonuje ją za pomocą kolorowych apaszek. Szkoda tylko, że poświęciła temu tematowi tak mało miejsca, bo szczerze powiedziawszy, według mnie na demonstracyjnych zdjęciach jest tylko jeden zestaw kolorystyczny (no może dwa), który bardzo pasuje modelce, natomiast autorka twierdzi, że odpowiedni zestaw kolorystyczny zmienia się w zależności od pór roku. Pewnie tak faktycznie jest, tylko szkoda, że podręcznik wystarczająco dokładnie tego nie wyjaśnia.



Ogromne wrażenie zrobiły na mnie duże zdjęcia, pięknie prezentujące makijaże:




Ucieszyłam się też, że pojawiły się rozdziały o makijażach z niestandardową tematyką, czyli makijaże związane z epokami i makijaże fantazyjne. Autorka dobrze wyjaśnia jak dobierać makijaż do danego motywu. Zwraca uwagę na to, że musimy sobie zadać pytanie, czy makijaż dopełnia stylizację czy może odwrotnie.



Jak już pisałam, lektura książki "Profesjonalny Make Up" była dla mnie ciekawa, jednak sama bym tej książki nie kupiła, gdyż większość zawartych w niej informacji już znam, a jesli nawet bym ich nie znała, to można te rzeczy spokojnie znaleźć w Internecie. Tematy, które zainteresowały mnie najbardziej, nie zostały natomiast wystarczająco szczegółowo opisane.

Miałyście styczność z tą książką? Co o niej myślicie?

poniedziałek, 26 listopada 2012

B jak Bloger i Bohater

Cześć :)

Dzisiaj post nietypowy, bo poza tematyką przewodnią mojego bloga. Becomingbeauty, czyli Paulina napisała do mnie wiadomość z prośbą o przyłączenie się do akcji "Szlachetna Paczka" w wykonaniu blogerów. Pomyślałam, że zacznę w takim razie od notki i bannera na blogu, żeby więcej osób dowiedziało się o tej inicjatywie.


Na czym polega akcja?
Wybrano już rodzinę, której pomożemy. Blogerzy i wszyscy inni, którzy mają ochotę się przyłączyć przelewają pieniądze na specjalne konto lub kupują potrzebne tejże rodzinie i wysyłają je do Pauliny. Wystarczą naprawdę niewielkie kwoty, jeśli tylko do akcji przyłączy się odpowiednia liczba ludzi. Serio - to kwestia jednorazowego odmówienia sobie dwudziestej szminki w podobnym kolorze, czy kolejnej małej paletki cieni do powiek, która i tak za jakiś czas wyląduje na dnie kosmetyczki. A wybranej dla nas rodzinie brakuje takich rzeczy jak jedzenie, środki czystościowe, trampki, czy cieplejsze skarpety.

Zatem jeśli jesteście zainteresowani przyłączeniem się do opisywanej tu akcji zapraszam Was do lektury dwóch postów na blogu Pauliny:
  • http://making-myself-beauty.blogspot.com/2012/11/b-jak-bloger-i-bohater-blogerzy-robimy.html    (tutaj są opisane podstawowe informacje, a także zamieszczony certyfikat Pauliny jako wolontariuszki "Szlachetnej Paczki" - dowód na to, że można jej ufać)
  • http://making-myself-beauty.blogspot.com/2012/11/b-jak-bloger-i-bohater-wybralismy.html       (post przedstawiający sytuację wybranej dla nas rodziny, lista potrzebnych rzeczy i dane kontaktowe Pauliny, jeśli zdecydujecie się pomóc.
Nawet jeśli każdy z nas poświęci tylko 5 czy 10 zł, ale znajdzie się nas wystarczająco wielu, tak niewielkim wysiłkiem sprawimy, że ta rodzina będzie mieć w tym roku piękniejsze Święta.

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdanie avonowych nowości u Sandy

Cześć :)

Chciałabym zaprosić Was do udziału w rozdaniu u Sandii. Do wygrania są kosmetyki do makijażu z nowej luksusowej linii Avon. Przyznaję, że sama jestem jej ciekawa, choć do tej pory z kolorówki Avonu polubiłam się tylko ze szminkami ;)



Szczegóły rozdania możecie poznać na blogu Sandii: http://sandra-lip.blogspot.com/2012/11/luksusowe-rozdanie-sandii.html


Makijaż # 25: Inspired by The Disney Princess: Pocahontas

Witajcie :)

Wiem, że zabawa Inspired by The Disney Princess już dawno temu się skończyła, jednak ja przez brak czasu nie miałam możliwości by ukończyć ją w terminie. A że uważam, że jak się coś zaczęło, to trzeba to doprowadzić do końca, to pomęczę Was jeszcze trochę moją radosną twórczością w tej tematyce.

Zdjęcie porano ze strony internetowej: http://www.electronichouse.com/images/slideshow/Pocahontas.jpg


Dzisiaj zatem Pocahontas. Makijaż ten zrobiłam jakąś godzinę temu, zupełnie spontanicznie - nie miałam na niego żadnej koncepcji i poszłam na żywioł. Oto co wyszło:

 

 

Postawiłam na nietypowy makijaż oczu - górna powieka to cieniowanie od bordu do wanilii w ciepłych barwach - kojarzy mi się to z indiańskimi wzorami i ich typem urody, a także ze strojem bohaterki. Niebieski akcent namalowany pod dolnymi powiekami został zaczerpnięty z motywu naszyjnika.

Usta podkreśliłam mieszanką szminki w kolorze wiśniowym i intensywnej czerwieni, by uzyskać ciemną czerwień. Nie wiem czemu, ale mam takie skojarzenia, że dla Pocahontas jest to najwłaściwszy kolor ust ;)



Do wykonania tego makijażu użyłam następujących kosmetyków:

  • korektor w sztyfcie Miss Sporty So Clear, 01
  • korektor w płynie Miss Sporty Liquid Concealer, 001 Light
  • baza pod cienie Kobo
  • szminka Avon "Stylowy kolor", Russett Dream
  • szminka Maybelline Hydra Extreme, 535 Passion Red
  • paleta cieni Sleek, Ultra Matts V2: Darks: cień niebieski, granatowy, bordowy, beżowy, waniliowy, biały
  • kredka do brwi Catrice, 020 Date With Ash-ton
  • maskara My Secret 3 in 1 (pogrubiająco-wydłużająca)


  • transparentny puder mineralny Jadwiga do cery tłustej i trądzikowej
  • podkład mineralny Annabelle Minerals, kryjący, Beige Light
  • bronzer ELF Cool
  • rozświetlacz Essence Wild Craft, 01 Let's Get Wild
  • paletka cieni Essence Sun Club, 01 south beach: cień żółty i pomarańczowy
Co sądzicie o takiej interpretacji makijażu Pocahontas? ;)

środa, 21 listopada 2012

Haul zakupowy

Cześć :)

Dzisiaj mam dla Was haul zakupowy. Co prawda do końca miesiąca jeszcze trochę czasu zostało, ale dopóki stypendium nie wpłynie na moje konto (czyli jeszcze ponad tydzień prawdopodobnie) nie przewiduję jakiś szaleństw zakupowych. Poza tym pomyślałam, że może macie dość czytania postów z recenzjami, w dzień, kiedy jest dobre światło naturalne zwykle nie mam czasu, by coś dla Was zmalować, więc dziś postawiłam na luźny post o zakupach - dużo oglądania, mało mojej nudnej gadaniny :P Przy okazji możecie podpatrzeć kilka nowości lub fajnych promocji ;)

No to zaczynamy...


Jak widać, w tym miesiącu przeważyła u mnie kolorówka nad pielęgnacją. W sumie to nie nowość, bo przy kolorówce odczuwam wieczny niedosyt, natomiast jeśli chodzi o pielęgnację, stawiam na zasadę im mniej tym lepiej ;)


W drogerii Hebe zakupiłam odżywczą maseczkę Perfecty do cery suchej, słodkie migdały + miód. Przyznaję, że nigdy nie używałam maseczek Perfecty, a miałam ochotę wypróbować coś nowego i ta właśnie wpadła mi w oko. W tej porze roku bardzo lubię używać maseczki odżywcze na twarz, żeby dodać jej witalności. Cena ok. 1,60-1,70 zł (nie pamiętam dokładnie). Drugim zakupem z Hebe jest peeling enzymatyczny Ziaja z serii Ulga dla skóry wrażliwej. Ostatnio polubiłam peelingi enzymatyczne, a kupując ten konkretny w Hebe przy okazaniu karty Hebe do 28 listopada zapłacimy 6,99 zł (cena regularna: 8,99 zł), więc myślę że się opłaca. Zobaczymy tylko czy będzie mi służył.
Poniżej macie fotkę z opisem producenta:


Przejdźmy teraz do kolorówki:

 Tak prezentują się cienie matowe My Secret. Jak widać na zdjęciach posiadam odcienie: 512 (jaśniutka brzoskwinia, prawie cielista), 519 (chłodny beż wpadający w szarość, który nie wiedzieć czemu na moich zdjęciach wygląda jak szary, więc musicie mi uwierzyć że to bardziej kawa z mlekiem wpadająca w szary), 516 (burgund). Pigmentacja tych cieni jest bardzo dobra.
Odcienie te są nowością, która weszła na rynek właśnie na jesień. Ogólnie w kolekcji matowych cieni My Secret jest ich 20. Za 3 g kosmetyku płacimy 7,99 zł, więc cena niezła. Szkoda tylko, że termin ważności to 12 miesięcy od momentu otwarcia, bo żeby mieć szanse na zdenkowanie ich przy tak dużej pojemności, zanim się przeterminują, będę musiała używać ich naprawdę często. W kolekcji jest jednak sporo neutralnych kolorów, które używam praktycznie codziennie, więc zamierzam denka najczęściej używanych przeze mnie matowych cieni zastępować matami My Secret.

A tak prezentują się swatche:




Zakupiłam też na wyprzedaży w Naturze cień Catrice 050 The Noble Knights w cenie 7,99 zł za 2 g. Miałto być następca beżowego cienia z subtelnymi drobinkami z paletki Essence Sun Club 01 Soutch Beach, jednak okazało się że jest bardziej perłowy i ma chłodniejszy odcień niż mój wykańczający się właśnie ulubiony nudziak. Mimo tego będę go używać bo kolorek jest ciekawy i pasuje do makijaży codziennych.


Szminka Kobo 105 Velvet Rose, kupiona w promocyjnej cenie 9,99 zł (zwinęłam ostatnią sztukę z tego odcienia :D). Cena regularna ok. 16 zł. Ma kolor stonowanego chłodnego różu, zbliżony do naturalnego koloru moich ust.



Postanowiłam też wypróbować dwa kultowe pędzelki Essence - kulkę (5,99 zł) i skośny do eyelinera (6,99 zł).


Podpatrzyłam też na blogu Jamapi nowy pogrubiająco-wydłużający tusz My Secret i nie mogłam się oprzeć pokusie, by go wypróbować (cena 11,99 zł). Swoją drogą zainteresowały mnie też nowe tusze pogrubiające My Secret w kolorze granatowym i brązowym, ale na razie wstrzymałam się z zakupem, bo nie wiem czy szczoteczka będzie mi odpowiadać.



Podpatrzyłyście coś ciekawego? A może same dokonałyście zakupu ciekawych nowości? Czekam na Wasze opinie :)

wtorek, 20 listopada 2012

Wellaton, Pianka trwale koloryzująca, 66/46 Wiśniowa czerwień

Cześć :)

Dzisiaj parę słów o drugiej już używanej przeze mnie farbie piankowej Wellatonu. Tym razem mój padł na wiśniową czerwień.


Poprzednio używałam odcienia Egzotyczna czerwień, którego recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Znajdziecie w niej też wywody o tym, co sądzę na temat farb pianowych i dlaczego je lubię, dlatego zainteresowanych odsyłam do tamtego posta, żeby tutaj się nie powtarzać.

Farba jest łatwa w obsłudze - mieszamy zawartość buteleczek w dużej butelce, którą zakręcamy, wstrząsamy tak długo aż wytworzy się gęsta piana i możemy zacząć aplikację. Można nakładać dokładnie jak szampon i wtedy idzie bardzo szybko. Ja natomiast na wszelki wypadek wspomagam się grzebieniem z gęstymi ząbkami, żeby mieć pewność że wszystkie włosy są dokładnie pokryte produktem. Farbę trzymamy na włosach do 40 minut, po czym spłukujemy aż woda będzie teoretycznie przezroczysta (w moim przypadku to niemożliwe, więc spłukuję, aż woda będzie bardzo jasna). Następnie nakładamy balsam utrwalający kolor, zostawiamy na ok. 2 minuty i spłukujemy. Włosy są potem mega miłe w dotyku, a przy okazji kolor wolniej się wypłukuje. Tubka jest spora i starcza na 3 użycia, więc należy go nałożyć jeszcze 2 i 4 tygodnie po farbowaniu. Sama pianka również jest bardzo wydajna - mam dość długie włosy i jedno opakowanie starcza mi bezproblemowo, by pokryć równomiernie całą czuprynę.

Tak wygląda Wiśniowa czerwień na moich włosach jakieś 2-3 tygodnie po farbowaniu:


Jak widzicie u mnie kolor jest ciemniejszy niż na opakowaniu. Być może wiąże się to z tym, że wcześniej przez kilka miesięcy farbowałam włosy Egzotyczną czerwienią, która jest jaśniejsza. Ale muszę przyznać, że ten efekt mi się podoba. Zapomniałam zrobić fotki zaraz po farbowaniu, więc musicie mi uwierzyć na słowo, ze wtedy włosy mają kolor dość ciemny, dokładnie wiśniowy :P Jednak już po kilku myciach kolor robi się bardziej stonowany.

Jedyny minus jaki znajduję w tym odcieniu, to to że strasznie długo wypłukuje się na brudno - jakieś 2 tygodnie, albo i nawet trochę dłużej, co wiąże się ciągle z brudnymi ręcznikami i tym, że trzeba uważać by mokrymi włosami niczego nie zabrudzić - np. jasnego szlafroka. Przy Egzotycznej czerwieni ten efekt również występował, jednak trwało to krócej - tydzień lub 1,5 tygodnia, z tego co pamiętam.

Cena tych pianek waha się zwykle ok. 22-25 zł, ale odkryłam że drogerie często robią promocje i tak np. w Naturze, gdy trafimy na promocję, możemy te pianki dostać za ok. 18-19 zł. Dlatego ostatnio kupuję Wellaton nawet gdy mam świeżo pofarbowane włosy, jeśli tylko zauważę gdzieś promocję, po to by potem nie przepłacać i leży sobie potem w szafie takie opakowanie na zapas. Nie wiem, czy już o tym pisałam, ale mam tak, że lubię mieć w domu zbunkrowane zapasowe opakowanie farby - tak bez powodu w zasadzie (w końcu kolory co jakiś czas zmieniam, więc nie muszę się martwić, że mój jedyny ukochany kolor producent postanowi wycofać :P).

Podsumowując: mimo minusu jakim jest długi czas brudzącego wypłukiwania koloru, polecam tę farbę, bo jest wygodna w użyciu i ma ciekawy kolor. Nie ręczę tylko czy kolor wyjdzie Wam zbliżony do tego z opakowania, czy dużo ciemniejszy, jak u mnie, ale przypuszczam że u mnie zawinił ciemny kolor włosów.

Ocena: 4/5

Lubicie farby piankowe czy wolicie tradycyjne? A może zmieniacie kolor w salonie fryzjerskim? Ciekawa jestem Waszych opinii :)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozświetlacz Essence Wild Craft

Witajcie :)

Dziś kilka słów o kupionym przeze mnie miesiąc temu rozświetlaczu z limitowanki Essence Wild Craft. Do wyboru był jeden odcień, czyli Let's Get Wild.

Od razu przyznaję się, że jest to mój pierwszy typowy rozświetlacz - wcześniej używałam do rozświetlenia szczytów kości policzkowych i grzbietu nosa rozświetlającego delikatnie perłowego cienia do powiek, który swoją drogą sprawdzał się w tej roli naprawdę nieźle. Wynikało to stąd, że jako posiadaczka cery mieszanej, która płata mi różne figle, typu częste błyszczenie, obawiałam się, że jeśli dorzucę rozświetlacz, będę wyglądać jak bombka, czy kula dyskotekowa. W sumie zdecydowałam się w końcu na typowy rozświetlacz z ciekawości, a ponadto ostatnio moja skóra robi się bardziej sucha, więc mogę zaszaleć trochę z rozświetleniem. Mój wybór padł na limitowankę Essence, bo akurat ten konkretny rozświetlacz wydał mi się ciekawy i do tego nie był drogi, więc w sam raz do eksperymentów ;)

Przejdę do rzeczy, żeby dłużej nie przynudzać.

Opakowanie jest dość solidne. Nie trzeba się wysilać, by je otworzyć, ale nie otwiera się też samoistnie, więc zamknięcie działa dobrze. Pokrywa jest przezroczysta, więc widzimy przez nią jak produkt wygląda i ile go zostało.

W środku znajdujemy 11 g rozświetlacza w kamieniu, nadającego się do użytku przez 24 miesiące od momentu otwarcia. Cała przyjemność kosztowała 12,99 zł.


Skład przedstawiam Wam na poniższym zdjęciu:
Przy okazji widzimy, że rozświetlacz został wyprodukowany w Polsce ;)

Tak prezentują się swatche kosmetyku:

Na pierwszym zdjęciu nałożyłam na dłoń sporo pudru rozświetlającego nie rozcierając go, byście mogły dokładnie zobaczyć jaki ma kolor i jaki efekt daje. Na drugiej fotce rozświetlacz jest natomiast roztarty.

Jak na tak niską cenę rozświetlacz ten jest naprawdę świetny - ma chłodny, prawie biały kolor, więc pasuje bladolicym i dziewczynom o chłodnym typie urody. Zawiera drobinki, jednak są one dość subtelne. Łatwo uzyskać nim efekt tafli. Nadaje się również na dzień, ponieważ możemy stopniować efekt - przy pierwszej warstwie uzyskujemy efekt dzienny, zaś przy drugiej rozświetlenie wieczorowe. Rozświetlacz dość łatwo się rozciera. Nie zapycha porów. Utrzymuje się na mojej skórze praktycznie cały dzień, ale po 7-8 godzinach zaczyna blaknąć. Schodzi ze skóry równomiernie. Daje efekt ładnego rozświetlenia, a nie tandetnego brokatu.

Tak rozświetlacz wygląda na mojej buzi (wiem - trochę niezgrabnie go rozprowadziłam, ale to wszystko dlatego, że bałam się że będzie słabo widoczny na zdjęciach :P):


Używam tego kosmetyku również w roli rozświetlającego cienia do powiek i tutaj również spisuje się super.

Produkt jest bardzo wydajny, więc nie rozstanę się z nim jeszcze bardzo długo. Jedyny minus jaki w nim znajduję to dostępność - limitowanka ta już wyszła ze sprzedaży. Zresztą rozświetlacz ten został wykupiony bardzo szybko - sama ledwie się na mój załapałam. Jeśli komuś bardzo zależy, można poszukać go jeszcze na Allegro lub na wymiankach.

Ocena: 4,5/5

Miałyście styczność z tym kosmetykiem? Lubicie rozświetlać skórę w ten sposób? :)

niedziela, 18 listopada 2012

Makijaż # 24: Elegancki makijaż dzienny w kolorystyce nude

Witajcie :)

Wreszcie mój blog doczekał się makijażu w kolorystyce nude - jakoś szczególnie mnie na nią ostatnio wzięło. Makijaż ten wykonuję ostatnio na dzień, gdy mam odpowiednio dużo czasu, gdyż blendowanie cieni jest trochę czasochłonne. Nie jest to zatem makijaż, który można wykonać gdy się spieszymy, ponieważ wymaga trochę precyzji i staranności. Makijaż jest dość delikatny. Skupiłam się na subtelnym podkreśleniu oczu i rozświetleniu spojrzenia. Pierwsze skrzypce grają tu oczy, ale żeby nie było zbyt delikatnie i nudno dorzuciłam jeszcze koralowe usta, choć nie zawsze tak je maluję wykonując ten makijaż oczu.



Po kolei: twarz pokryłam podkładem mineralnym sypkim, pod oczy i w zagłębienia przy skrzydełkach nosa naniosłam płynny korektor. Całość przypudrowałam pudrem mineralnym. Policzki podkreśliłam szminką Maybelline Hydra Extreme 670 Natural Rosewood (użyłam jej w roli różu w kremie. Żuchwę i boki czoła wyszczupliłam bronzerem Elf Cool. na szczyty kości policzkowych i grzbiet nosa naniosłam rozświetlacz Essence Wild Craft 01 Let's Get Wild. Brwi podkreśliłam kredką Catrice 020 Date With Ash-ton. 


Na powieki naniosłam kremową bazę pod cienie Kobo. Na całą ruchomą powiekę nałożyłam pojedynczy cień Catrice 050 The Noble Knights (jasny chłodny perłowy beż). Jego granice roztarłam za pomocą mieszanki beżowego i waniliowego cienia z paletki Sleek Darks. Granicę tych cieni roztarłam z kolei bielą z tej samej paletki. W zewnętrzny kącik zaaplikowałam brąz z Darks w kształt litery "V". Roztarłam (przeciągając delikatną smugę tego koloru na załamanie powieki), po czym w sam zewnętrzny kącik naniosłam odrobinę ciemnego brązu z paletki Sleek Paraguaya. Na dolną powiekę na 2/3 długości naniosłam mieszankę brązu z Darks i cienia The Noble Knights. Łuk brwiowy, wewnętrzny kącik i pozostałe 1/3 powieki rozświetliłam rozświetlaczem Essence Wild Craft. Górną linię rzęs podkreśliłam cieniutką kreseczką wykonaną eyelinerem Essence 01 Midnight in Paris. Roztarłam ją nieco czarnym cieniem z Darks. Na linię wodną naniosłam cielistą kredkę Essence. Rzęsy wytuszowałam maskarą Rimmel Extra Wow Lashes (limitowanka Cate Moss). Na usta naniosłam mieszankę dwóch szminek Maybelline Hydra Extreme - odcienie Natural Rosewood i Passion Red.



Osobiście lubię ten makijaż, bo mimo tego że jest nude, fajnie podkreśla oko, jest na swój sposób wyrazisty i bardzo elegancki. Fajnie się sprawdza, gdy po zajęciach mam jakieś wieczorne wyjście - nie muszę od nowa malować oczu - wystarczy, że podkreślę usta szminką w kolorze intensywnej czerwieni lub czerwonego wina, dodam więcej rozświetlacza i makijaż wieczorowy gotowy ;)

A Wy jaki makijaż preferujecie na co dzień? Stawiacie na szybkość czy wolicie coś bardziej precyzyjnego?

poniedziałek, 12 listopada 2012

Liebster Blog Award

Witajcie :)

Dzisiaj na moim blogu coś w stylu tagu-plebiscytu, czyli Liebster Blog Award. Zostałam nominowana przez  






A teraz moje pytania:
  1. Marzę o...
  2. Piosenka, która przywołuje u mnie dobre wspomnienia to...
  3. Nigdy nie będę żałować...
  4. Szminka czy błyszczyk?
  5. Szczotka czy grzebień?
  6. Kino czy koncert?
  7. Pędzel do makijażu bez którego nie potrafiłabym żyć to...
  8. Ile miałaś lat, gdy zaczęłaś regularnie się malować?
  9. Okulary czy soczewki?
  10. Najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam, to...
  11. Największą radość sprawia mi...
Nominuję następujące blogi:
http://carmillabeauty.blogspot.com/
http://idusia89.blogspot.com/
http://kosmetyczne-pokusy.blogspot.com/
http://kosmetyczneremedium.blogspot.com/
http://elizabeth-harmony.blogspot.com/
http://isilie.blogspot.com/
http://oczamipasjonatki.blogspot.com/
http://radosna-tworczosc.blogspot.com/
http://slauravictormakeup.blogspot.com/
http://ofetowa.blogspot.com/
http://placeofwomannn.blogspot.com/

Jeszcze raz dziękuję Monice za nominację i zapraszam do zabawy nominowane dziewczyny :)

Kasia