Witajcie :)
Przepraszam, że nie pisałam kilka dni, ale byłam u mamy i nie wzięłam ze sobą laptopa, a do tego jeszcze jutro mam egzamin wewnętrzny z teorii na prawo jazdy, więc ciągle się uczę.
Przechodząc do tematu... Przy trzeciej próbie wreszcie podołałam wyzwaniu i przetrwałam pod kątem wydatków na kosmetyki miesiąc za 50 zł. Pewnie wiąże się to z tym, że wraz z początkiem roku akademickiego miałam mnóstwo wydatków, no i zaczęłam kurs prawa jazdy, więc muszę ograniczać wydatki na rzeczy, które nie są mi bardzo potrzebne. Czyli okazało się, że jak sytuacja mnie zmusi, to potrafię ;)
Tak wygląda lista moich zakupów październikowych:
Przepraszam, że nie pisałam kilka dni, ale byłam u mamy i nie wzięłam ze sobą laptopa, a do tego jeszcze jutro mam egzamin wewnętrzny z teorii na prawo jazdy, więc ciągle się uczę.
Przechodząc do tematu... Przy trzeciej próbie wreszcie podołałam wyzwaniu i przetrwałam pod kątem wydatków na kosmetyki miesiąc za 50 zł. Pewnie wiąże się to z tym, że wraz z początkiem roku akademickiego miałam mnóstwo wydatków, no i zaczęłam kurs prawa jazdy, więc muszę ograniczać wydatki na rzeczy, które nie są mi bardzo potrzebne. Czyli okazało się, że jak sytuacja mnie zmusi, to potrafię ;)
Tak wygląda lista moich zakupów październikowych:
- tusz do rzęs Rimmel Extra Wow Lashes - 13,59 zł
- olejek z jedwabiem - 5,99 zł
- chusteczki do demakijażu BeBeauty - 3,99 zł
- rozświetlacz Essence Wild Craft - 12,99 zł
- kredka do brwi Catrice - 10,49 zł
Razem: 47,05 zł.
Jestem z siebie naprawdę zadowolona, bo miesiąc za 50 zł, to był fajny test, w którym udowodniłam sobie, że potrafię powstrzymać się od zwykłych zachcianek i kupować prawie wyłącznie to co jest naprawdę mi potrzebne (w październiku kaprysem był tylko rozświetlacz). Myślę, że jeszcze kiedyś tę akcję powtórzę,choćby po to żeby nie zginąć w jakiejś lawinie kosmetyków, bo jak wejdę w ciąg zakupowy, to potrafię naprawdę sporo tego kupić ;) Ulżyło mi więc, gdy okazało się, że potrafię jeszcze odnaleźć zdrowy rozsądek :) W listopadzie też pewnie nie poszaleję z zakupami, ale to znów wynika ze względów finansowych - prawo jazdy i oczekiwanie na decyzje o stypendiach na uczelni. Ale spokojnie - nie zamierzam się jakoś kosmetycznie umartwiać i obiecuję, że na moim blogu będzie się nieco działo ;)
A co Wy sądzicie o ograniczaniu wydatków na kosmetyki? Próbowałyście kiedyś?
Jeszcze nie próbowałam tego typu akcji, bo gdy wchodzę do drogerii promocje kuszą... muszę jednak spróbować :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że czasami warto spróbować pohamować trochę zapał na kosmetyczne zakupy i udowodnić sobie, że potrafi się przeżyć kupując tylko rzeczy niezbędne, gdy sytuacja nas do tego zmusi, albo gdy po prostu same tego chcemy :)
Usuń