Nie ma to jak pisać posta w środku nocy, zamiast spać :P A jeszcze sprzątanie na mnie czeka ;) Ostatnio ciągle jestem zalatana, ale akurat dziś farbowałam włosy, więc tchnęło mnie na tego posta. Przechodzę zatem do tematu.
Już drugi raz zafarbowałam włosy pianką Wellatonu w kolorze Egzotyczna Czerwień (55/46). Można się zatem domyślić, że jestem z tego produktu zadowolona, skoro zdecydowałam się na niego drugi raz z rzędu ;)
Zawsze denerwowało mnie to, że musiałam prosić o pomoc w farbowaniu siostrę, czy kogoś innego, więc musiałam się do tej osoby dostosowywać czasowo itd. Teraz po prostu sama wszystko robię i jestem zadowolona z efektu. A wszystko to za ok. 23 zł (szkoda zatem kasy na fryzjera, skoro w sklepach mamy dobre farby w przystępnych cenach, które możemy sobie zaaplikować bez niczyjej pomocy).
W środku mamy instrukcję, rękawiczki, duży pojemnik z emulsją, mały pojemnik z kremem koloryzującym, atomizer i balsam utrwalający kolor.
Do pojemnika z emulsją wlewamy krem koloryzujący, nakładamy atomizer, zakręcamy, wstrząsamy aż wytworzy się gęsta piana i gotowe - możemy zacząć farbowanie. Piankę wyciskamy mocno naciskając pojemnik, nabieramy na dłonie (w rękawiczkach oczywiście) i nakładamy na włosy jak szampon (ja jeszcze dodatkowo wczesuję grzebieniem). Farbę należy spłukać po 40 minutach, po czym należy nałożyć balsam utrwalający kolor i jego po kilku minutach też spłukać. Ja ten balsam uwielbiam - pięknie pachnie, włosy są po nim miękkie, gładkie, lepiej się rozczesują. Należy go nałożyć róznież 2 i 4 tygodnie po farbowaniu. Kolor utrwala całkiem całkiem - faktycznie mocniej zaczyna blaknąć po 6 tygodniach (ja ostatnio farbuję co ok. 3 miesiące, żeby nie katować zbyt mocno moich włosów, którym szkodził moskiewski klimat). Farba natomiast jest bardzo wydajna - 1 opakowanie pianki starcza na dokładnie pokrycie moich długich włosów.
Kolor na początku jest dość ciemny - u mnie jest to ciemna wiśnia (fotka poniżej). Natomiast po około dwóch tygodniach wypłukuje się do ciemniej chłodnej czerwieni, takiej bordowej (co możecie zobaczyć na moich zdjęciach z makijażami). Kolor jest wtedy dokładnie taki jak na pudełku od tej farby.
Niestety przez co najmniej tydzień (do dwóch nawet) po farbowaniu musimy się borykać z tym, że kolor dość mocno wypłukuje się podczas mycia, więc brudzi nam ręczniki, brodzik od prysznica itd. Ja przez ten czas po każdym myciu suszę włosy suszarką (chłodnym nawiewem oczywiście), żeby nie brudziły mi szlafroka czy innych elementów garderoby.
Niestety przez co najmniej tydzień (do dwóch nawet) po farbowaniu musimy się borykać z tym, że kolor dość mocno wypłukuje się podczas mycia, więc brudzi nam ręczniki, brodzik od prysznica itd. Ja przez ten czas po każdym myciu suszę włosy suszarką (chłodnym nawiewem oczywiście), żeby nie brudziły mi szlafroka czy innych elementów garderoby.
Nie wiem dlaczego na tym zdjęciu kolor wydaje się lekko brązowawy. Zapewniam, że to ciemna wiśnia. Jak widać po skórze głowy, fotka robiona pewnie z dzień czy dwa po farbowaniu. |
Ja tę farbę polecam. Jestem z niej bardzo zadowolona i pewnie będę nią farbować włosy, dopóki kolor mi się nie znudzi.
Ocena: 5/5
Dla mnie to była jedna z najgorszych farb jaką miałam! Użyłam koloru bodajże wulkaniczna czerwień. Przede wszystkim piana robiła się rzadka jak woda i ciężko było ją wydobyć z buteleczki. Nie trzymała się włosów i brudziła wszystko, tak samo jak włosy nawet po 3 myciach. Dodatkowo pierw wyszedł mi różowo-rubinowy kolor i dopiero po kilku myciach farba zmyła się do odpowiedniego koloru. Był on ładny i dość trwały, ale nie wart brudzenia wszystkiego wokół przy każdym myciu :)
OdpowiedzUsuńMiałam inne czerwone farby, a teraz używam też pianki z innej farby, ale ta była okropna :)
Dziwne - u mnie piana jest gęsta. może za krótko potrząsałaś buteleczką? U mnie każda farba brudzi wszystko przez około 5 myć, więc ta nie jest jakimś wyjątkiem.
UsuńW zasadzie trzymam się piankowych Wellatonów, bo trudno mi znaleźć farbę w fajnym odcieniu czerwieni, którą jestem w stanie samodzielnie pofarbować sobie włosy.