piątek, 2 sierpnia 2013

Ulubieńcy lipca

Hej :)

Dzisiaj postaram się najkrócej jak się tylko da opowiedzieć Wam o ulubieńcach lipca. Pierwszy raz nie miałam żadnych wątpliwości co do wyboru grona ulubieńców miesiąca - piszę magisterkę, niedawno pracowałam, potem szukałam nowej pracy, bo poprzednia mi nie odpowiadała (wkurza mnie jak niektóre korporacje traktują pracowników i wolałam odejść niż pozwolić pracodawcy, żeby robił ze mną co chce). Teraz znalazłam sobie dwie prace dorywcze, dzięki czemu będę mieć czas na dokończenie studiów ;) No więc lipiec był dla mnie miesiącem dość intensywnym (co widać po częstotliwości wpisów na blogu), sierpień nie będzie lżejszy, a więc nie mam zbyt wiele czasu również na stosowanie kosmetyków - sięgałam zatem po to co sprawdzone. Przeszło mi też podniecanie się niektórymi kosmetykami, które publikowałam w ulubieńcach od około pół roku - nadal lubię te kosmetyki, ale uważam że nie ma sensu pisać o nich co miesiąc. W lipcowym ulubieńcach mamy zatem powiew świeżości ;) Jeżeli Was to zainteresowało, zapraszam do dalszej części posta :)


Pielęgnacja ciała


Żel pod prysznic adisas happy - dostałam go do testów dzięki portalowi wizaz.pl Jego recenzję publikowałam już w KWC, a wkrótce pojawi się ona także na blogu. Zdradzę tylko, że to jeden z nielicznych żeli pod prysznic, który nie tylko nie wysusza, ale wręcz nawilża moją skórę. Zapach jest dość specyficzny i nie każdemu będzie odpowiadać, jednak w moim przypadku tak świeży i zdecydowany wariant zapachowy świetnie się sprawdza do porannego prysznica latem.

Duet do golenia marki Joanna - żel do golenia i balsam po depilacji - dostałam je na spotkaniu blogerek w Bydgoszczy. Nie spodziewałam się po nim efektu wow, a jednak mnie zadziwił. Mam skórę bardzo wrażliwą i prawie każdy kosmetyk do golenia czy depilacji mnie podrażnia. Po tym żelu czasami lekko piecze mnie skóra (ale już opracowałam sposób jak temu zapobiec), ale nie jest to uciążliwe i natychmiast jestem w stanie ten efekt złagodzić dzięki balsamowi po depilacji. Naprawę świetny duet i planuję w przyszłości do niego wracać. Szczegółowa recenzja niebawem.

Mleczko do ciała Eveline Hydra Extreme 5% Urea - dobrze nawilża ciało (choć na zimę dla mnie jest za mało nawilżające). Ostatnio miałam sporą ekspansję trądziku na dekolcie i ramionach (jak na złość latem!) i ten balsam dzięki zawartości mocznika wspomagał leczenie tego dziadostwa i regenerację skóry. Jednocześnie nie zawiera alkoholu i parafiny, na które nawet skóra mojego ciała potrafi reagować histerycznie.

Pielęgnacja włosów


Serum do włosów A+E L'Biotica Biovax - recenzja TUTAJ.
Zapomniałam jeszcze robiąc zdjęcia o maseczce L'Biotica Biovax do włosów farbowanych - świetnie regeneruje i nawilża czuprynę po katowaniu farbą ;) Recenzja niebawem.
Jak widać z pielęgnacją włosów w tym miesiącu nie poszalałam :P Odkryłam co prawda jeden fajny kosmetyk do ich mycia, ale używam go dopiero od niecałych dwóch tygodni, więc jeszcze nie przetestowałam go na tyle dobrze by trafił do ulubieńców.

Pielęgnacja twarzy


Iwostin Purritin, Żel do mycia twarzy do skóry tłustej, wrażliwej i trądzikowej - wow! Dawno nie miałam aż tak świetnego żelu do mycia twarzy. Wiecie, że lubię żele z Biedronki, bo są naprawdę przyzwoite, jednak ten Iwostin okazał się naprawdę czadowy! Myślałam, że skoro jest do cery tłustej to przesuszy mi skórę - nic bardziej mylnego. Na lato jest dla mnie w sam raz, ponieważ po jego użyciu buzia w ciągu dnia na dłużej zostaje matowa. Super!

Delikatny peeling enzymatyczny Lirene - stosowałam go na zmianę z peelingiem szafirowym. Używam go, gdy potrzebuję złuszczyć twarz, ale kilka dni wcześniej stosowałam Dax i może być trochę za wcześnie na jego kolejne użycie (boję się podrażnienia skóry). Jest naprawdę świetny do delikatnego złuszczania i nie podrażnia twarzy. No i ma zaletę peelingu enzymatycznego - sprawdza się podczas inwazji kosmitów, dzięki niemu nie roznosimy sobie bakterii po całej twarzy.

Peeling szafirowy Dax Yoskine - już chyba trzeci raz pojawia się w moich ulubieńcach. Świetny do konkretnego złuszczenia, a jednocześnie nie wysusza i nie podrażnia skóry (z tym, że ja, jako wrażliwiec, używam go raz na 1-1,5 tygodnia).

Jak więc widać, latem stawiam na zmatowienie i złuszczenie skóry. Używam oczywiście kremów z filtrem, ale za tymi które mam jakoś nie specjalnie przepadam i czekam tylko aż się skończą, żeby kupić coś innego.

Pielęgnacja ust


Wbrew pozorom w minionym miesiącu był to chyba najważniejszy element mojej pielęgnacji, gdyż po licznych opryszczkach dopadła mnie alergia na mentol (tak - Carmex robi mi krzywdę!), nie wyleczyłam jej w porę i przeszła w stan zapalny, który dokuczał mi jakieś 3 tygodnie i po którym nadal mam ciągłe problemy ze spierzchniętymi ustami. Największą ulgę podczas leczenia przynosiła mi maść z witaminą A, która bardzo dobrze łagodziła stan zapalny (nadal używam jej zapobiegawczo 2 razy dziennie). Jednak mimo tych świetnych właściwości nawilża na krótko, więc do nawilżania stosowałam Nivea Lip Butter w wersji malinowej (ale nawet tego produktu musiałam używać co 2 godziny, by nie cierpieć z powodu pieczenia ust). Żałuję, że w moim rodzinnym mieście mam problemy z dostępem do kosmetyków naturalnych, bo aż prosi się o zastąpienie tej Nivei surowym masłem shea, no ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma - Nivea jakoś dała radę (zwłaszcza, że aplikowałam ją grubymi warstwami) ;)

Makijaż: konturowanie twarzy


W pierwszej połowie miesiąca zakochałam się w cieniu do powiek Sensique Exotic Flower nr 223 - nie, nie pomyliłam działu - używałam go do policzków ;) Jest to brzoskwinia o satynowym wykończeniu, która nie jest dla mojego chłodnego typu urody zbyt pomarańczowa - jest właśnie idealna do subtelnego ocieplenia twarzy na lato i dobrze komponuje się z nieco ciemniejszym odcieniem mojej skóry. Niestety tego cienia nie ma już w sprzedaży, choć może Sensique ma w swojej regularnej kolekcji podobny - jeśli tak to koniecznie dajcie mi znać :)

Druga połowa miesiąca należała do równie wakacyjnego koloru, ale nieco ciemniejszego i chłodniejszego niż ten Sensique. Mowa o różu Cupcake z paletki róży Sleek Candy Collection Sweet Cheeks (na zdjęciu jest to róż na samej górze). Jest to subtelnie satynowa malina, bardzo dobrze napigmentowana, wprost idealna do wakacyjnego makijażu! Recenzja całej paletki ukaże się jeszcze w tym miesiącu :)

Wbrew moim obawom w lipcu pokochałam także bronzer Honolulu marki W7. Uwielbiam zarówno sam bronzer, jak i załączony pędzelek. Produkt ten najlepiej sprawdza się do konturowania. Jest dobrze napigmentowany, ale nakładając go delikatnie i dobrze rozcierając dużym pędzlem do twarzy, można osiągnąć wspaniały efekt.

Makijaż: oczy


Tutaj mamy kredkomanię, która trwa u mnie od czerwca ;) Na linię wodną niemal codziennie używam Max Factor nr 090, która ma wspaniały cielisty kolor i utrzymuje się we właściwym miejscu aż do demakijażu. Dolną powiekę podkreślam zazwyczaj kredką Sephora Jumbo Pencil w kolorze taupe. Zaś do kresek upodobałam sobie w tym miesiącu czarną żelową kredkę Avon Supershock (mam teraz fazę na miękką i dyskretną kreskę). Moim zdaniem wooodporna kredka to jeden z najlepszych kosmetyków do podkreślania oczu podczas upałów.

Makija: usta


Błyszczyk Avon Idealny Pocałunek w kolorze Kiss Of A Rose - czyli powtórzenie z  ulubieńców czerwca. Z racji zapalenia rzadko malowałam usta, a jeśli już to stawiałam na błyszczyki. Niemal zawsze wybór padał na ten od Avon.

Makijaż: akcesoria


Tutaj mamy hegemonię produktów marki Sephora ;) Polubiłam się z ich mgiełką do twarzy i ciała. Nadaje się do stapiania warstw makijażu, jak i do odświeżania się podczas upałów, gdyż daje niesamowite uczucie świeżości. Szkoda tylko, że jest dość mocno perfumowana, bo nie nadaje się przez to do każdej skóry. Drugim ulubieńcem wśród akcesoriów jest pędzel Sephora nr 44, do bronzera i pudru. Stosuję go najczęściej do rozcierania konturowania twarzy. Dość często używam go również do opalania twarzy. W obu tych funkcjach spisuje się świetnie, jednak niepokoi mnie to, że dość mocno wypada z niego włosie... (chociaż ostatnio już coraz słabiej).

Paznokcie


Essie Good To Go - znudziło mi się pisanie o lakierze Joko J169, więc w tym miesiącu w ulubieńcach ląduje tylko top coat. Świetnie przedłuża trwałość lakieru i nadaje paznokciom połysk żelowego mani.

Zapach


Avon Only Imagine - podczas upałów Avon Amour stał się dla mnie zbyt ciężki i Only Imagine, który jest lekki i bardzo dziewczęcy wrócił do łask.

I to już wszyscy ulubieńcy lipca. Wpadło Wam coś w oko? Podzielcie się Waszymi hitami ostatnich tygodni :)


7 komentarzy:

  1. Mam tą kredkę z Avonu, ale strasznie ciężko się ją temperuje ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie temperują się bezproblemowo, odkąd postawiłam na porządną temperówkę - zainwestowałam w Sephorę (15 zł w regularnej cenie, swój egzemplarz kupiłam za 9 zł). Ale jak nie chcesz inwestować w Sephorę, to warto przed temperowaniem włożyć kredki na kilka minut do lodówki - powinno pójść dużo łatwiej.

      Usuń
  2. Tego żelu z Iwostinu używam już ponad rok i go uwielbiam! Ostatnio używam Fitomed'u i też jest super :) Jakbyś szukała tańszego zamiennika, to możesz wypróbować :)
    Pzdr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Dzięki za info - na pewno wypróbuję ten Fitomed, bo skoro mogę płacić mniej, to dlaczego by nie ;) Chociaż na ten Iwostin też się skusiłam w promocyjnej cenie 9,99 zł w Super-Pharm. W końcu biedna studentka ze mnie :P

      Usuń
  3. Masełko nivea <3 kocham.
    Kredki żelowe z avonu są świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - są świetne te kredki. Ja bym sobie życzyła tylko więcej kolorów do wyboru :)

      Usuń
  4. Z tego wszystkiego tutaj znam tylko masełko z nivea :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.