wtorek, 26 marca 2013

DIY: Paleta cieni

Hej :)


Zgodnie z obietnicą przedstawię Wam dwie palety cieni, które wykonałam tydzień temu. Żadna z nich nie jest niestety (albo i stety) magnetyczna. Wiąże się to z tym, że niektóre z moich cieni mają aluminiowe wypraski i nie będą się trzymały w palecie magnetycznej. Postanowiłam więc wszystkie cienie przykleić dwustronną taśmą klejącą (swoją kupiłam w Realu za 2,49 zł). Do przyklejenia można też użyć bezbarwnego mocnego kleju, który nie wydziela intensywnego zapachu (by opary nie szkodziły kosmetykom), zatem może to być na przykład Kropelka (u mnie akurat sprawdza się ona świetnie w naprawianiu biżuterii i rozklejonych pędzli do makijażu).

A oto moje dwie samodzielnie skomponowane palety cieni:


Większość cieni, które umieściłam w paletach, to cienie pojedyncze. Uznałam, że jest to najbardziej praktyczne rozwiązanie, gdyż właśnie tych cieni bardzo mało używałam, bo w porannym pośpiechu nie miałam czasu lub nie chciało mi się szukać i otwierać z osobna każdego opakowania od pojedynczego cienia (zwłaszcza, że niektóre z tych opakowań bardzo opornie się otwierały). Swoje palety wykonałam z pudełek po płytach CD. Najtrudniejszym zadaniem było znalezienie odpowiedniego pudełka w rozsądnej cenie. Chodziło o to, żeby tył pudełka był gładki, bez mocowania na płytę. Płyty takie udało mi się upolować w MediaMarkt. W celu stworzenia palet, usunęłam z ich wnętrza wkładkę, na której trzymała się płyta. Kolejnym trudnym krokiem było wyciągnięcie cieni z opakowań. Podważałam cienie pilnikiem lub cienkimi małymi nożyczkami do paznokci. W trakcie deportacji na szczęście ucierpiały tylko trzy cienie (różowy a palecie po lewej i granatowy cień Miyo i szary cień My Secret z palety po prawej stronie. Reszta zdezelowanych cieni uległa rozmaitym wypadkom w innych okolicznościach ;) Dobrym sposobem deportacji w przypadku cieni w plastikowych paletach jest podgrzanie palety od spodu świeczką lub zapalniczką - wtedy klej łatwiej puszcza. Po wydobyciu cieni ze starych opakowań rozplanowałam ich ułożenie w paletce, przykleiłam je dwustronną taśmą klejącą i paleta gotowa.

Najpierw złożyłam paletę cieni bardziej neutralnych:


Znajdują się tutaj 4 pojedyncze cienie My Secret, 2 pojedyncze cienie Miyo, 3 pojedyncze cienie Catrice, cienie z dwóch trójeczek My Secret i tester poczwórnych cieni Maybelline.


Druga paleta to już bardziej szalone kolory. Znajdują się tu cienie z obu paletek My Secret Lagoon. Na razie ta paleta wygląda dosyć dziwnie, bo cienie są ułożone jeden przy drugim i postało sporo miejsca. Zrobiłam to z rozmysłem, bo chciałam zostawić miejsce na ewentualne nowe nabytki.

Podoba Wam się idea zebrania wszystkich pojedynczych cieni w jedną paletę? A może według Was bardziej praktyczne, czy ładniejsze są oryginalne opakowania? Bawiłyście się już w takie domowe składanie palet? :)


5 komentarzy:

  1. O bardzo fajny post :D Uhh też mam rano ten problem, każde pojedyncze opakowanie otwierać.. makabra :c

    OdpowiedzUsuń
  2. też kiedyś trzymałam cienie w opakowaniu po płycie, ale za dużo miejsca mi to zajmowało więc kupiłam 10 w Inglocie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Druga paleta ma fajne kolory :) ja jednak wolę trzymać cienie w paletce Inglot :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam o tej paletce, ale miałabym wtedy problem co zrobić z cieniami, które mają akurat aluminiowe wypraski - np. cienie Catrice produkowane w Niemczech.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.