poniedziałek, 23 grudnia 2013

Puder rozświetlający Lovely Snow Princess

Hej :)

Wreszcie wrzucam obiecaną jakiś czas temu recenzję wypiekanego pudru rozświetlającego z LE Snow Princess. Muszę przyznać, że gdy dowiedziałam się, że będę testować ten puder w ramach Rossmannowskiego Programu Nowości, trochę się przeraziłam, bo w charakterystyce na Rossnet przeczytałam, że puder ma mieć srebrne drobinki. Ponieważ jest to tani produkt, spodziewałam się efektu bombki. A czy faktycznie taki efekt ten puder daje? Przekonajcie się czytając dalej :)



Puder jest zamknięty w dość tandetnie wyglądającym plastikowym opakowaniu. Z początku wydawało mi się, że klapka jest bardzo wiotka i szybko pęknie albo wyłamie się z zawiasu. Nic z tych rzeczy - opakowanie mimo, że niepozorne jest dość wytrzymałe.

W środku znajduje się wypiekany puder, w którym na pierwszy rzut oka drobinek nie widać. Musimy się naprawdę przyjrzeć bardzo uważnie, z bardzo bliska, najlepiej w sztucznym świetle, by rzeczywiście dostrzec mikroskopijne srebrne drobinki. Również na twarzy trudno je zauważyć i za to daję temu kosmetykowi kolejnego plusa, bo nie jest to żaden bombkowy rozświetlacz, a rzeczywiście puder wykańczający o właściwościach rozświetlających.



Puder ma jasny, nieco żółtawy kolor. Jest półtransparentny - nie da nam dużego krycia, a jedynie lekkie, ale jednocześnie może zmieniać kolor podkładu różowego na delikatnie żółtawy (co mnie osobiście odpowiada, bo czasami trafiają mi się różowe podkłady, a jednak preferuję delikatnie żółtawy koloryt twarzy, by pasował do koloru dekoltu). Kolor ten jest na tyle jasny, że zadowoli niemal wszystkie jasne karnacje (być może problem będzie tylko u dziewczyn totalnie białych). Ja przykładowo używam aktualnie podkładu Bourjois Flower Perfection nr 51, także skórę mam naprawdę jasną (lecz nie totalnie białą) i dla mnie kolor tego pudru jest idealny.

Puder najwygodniej aplikuje się puszkiem i wtedy daje on też jakiekolwiek krycie i lepiej utrwala makijaż. Przy aplikacji pędzlem czasami mam wrażenie, że prawie go nie ma na mojej twarzy (taki już chyba urok kosmetyków wypiekanych, że nie zawsze lubią się z pędzlami). Chociaż nawet wtedy wygląda ładniej, no i niektórym może odpowiadać, że jest mniej widoczny. Moim zdaniem nawet aplikowany puszkiem nie jest jakoś widoczny. Wykończenie ma dość naturalne - bardzo delikatna satyna, idąca w kierunku matu. Nie zadowoli zatem zwolenniczek totalnego matu. Mnie to wykończenie bardzo się podoba, bo zmiękcza rysy twarzy, no i wygląda dość naturalne (wiecie, że mimo cery mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości, nie cierpię płaskiego mocnego matu).

Na powyższym zdjęciu na twarzy mam tylko podkład i puder (no i makijaż oczu oczywiście ;)


Moim zdaniem największym minusem tego pudru jest trwałość. U mnie makijaż utrwalony tym pudrem zaczyna się błyszczeć po ok. 4 godzinach. Na szczęście wystarczy bibułka matująca, by temu zaradzić. Dopiero po jakiś 8 godzinach faktycznie przydałoby się ponownie zaaplikować puder, bo inaczej makijaż się nie utrzyma. Także puder szczególnie nie utrwala, ale też nie jest pod tym względem słaby (trafiałam na znacznie gorsze).

Puder Snow Princess możecie kupić w Rossmannach za ok. 15 zł, jeśli pamięć mnie nie myli. Nie wiem jak długo będzie dostępna ta limitowanka, ale myślę że macie jeszcze trochę czasu. Ja osobiście go polecam i szczerze mówiąc zastanawiam się nad kupnem zapasowego opakowania, zwłaszcza że pudry te mają ważność do listopada 2015 r.

Skusiłyście się już na coś z obecnej limitowanki Lovely?

Avenindra.


PS: Życzę Wam wesołych rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Jednocześnie informuję, że dziś wieczorem wyjeżdżam do mojego rodzinnego miasta na kilka dni (nie było mnie tam od 3 miesięcy, bo mam bardzo daleko), więc posty przez ten czas nie będą się ukazywać (trochę ode mnie odpoczniecie :P). Życzcie mi udanej podróży, bo czeka mnie dziś noc w pociągu. No ale czego się nie robi, żeby spędzić święta z rodziną ;)

5 komentarzy:

  1. Ja cały czas poluje na tą dużą paletkę, ale nigdzie jej nie ma ;/ Nie wiem czy to edycja limitowana, chyba nie :D
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba czekać na dostawę - te palety szybko znikają. Nawet jeśli będzie tylko czasowo w sprzedaży, to pewnie będą ją dokładać, by była w szafie co najmniej do końca zimy, więc przy odrobinie cierpliwości w końcu ją upolujesz ;)

      Mnie osobiście ona nie kusi, bo mam wiele podobnych cieni, a tych których nie mam i tak bym nie używała :P

      Usuń
  2. nie używałam nigdy tego pudru, aczkolwiek bardzo sobie cenię tusze do rzęs marki LOVELY, jak dla mnie są super:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Lovely akurat nigdy tuszu nie miałam. Będę musiała słynny zółty kiedyś wypróbować. A z Wibo za to miałam różowy i dobrze go wspominam.

      Usuń
  3. rozejrzę się za nim ;p zapraszam : http://burgundyvelvet.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.