wtorek, 5 lutego 2013

Cienie w kremie Catrice Made To Stay: 040 i 060

Witajcie :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją cieni w kremie Catrice Cosmetics Made To Stay Long Lasting Eyeshadow. Jestem posiadaczką dwóch odcieni - 040 Lord Of The Blings i 060 Jennifer's Goldrush i właśnie tych dwóch odcieni będzie dotyczyć ta recenzja. Myślę jednak, że da Wam ona pojęcie o cieniach w kremie z tej serii, bo liczy ona aktualnie łącznie sześć cieni (jakiś czas temu niektóre odcienie wycofano ze sprzedaży, ale na ich miejsce wprowadzono tyle samo nowych, mnie z nowości kusi piękny fiolet 070 Mauvie Star :D). Przejdźmy zatem do rzeczy... :)



Cena i dostępność: Cena waha się od 14,99 zł (Hebe) do 15,99 zł (Natura) za 5 g cienia, zdatnego do użytku 12 miesięcy od pierwszego otwarcia. W promocji można kupić te cienie nawet za 12,99 zł (ja tak kupiłam odcień 060, żeby wypróbować czy w ogóle te cienie będą mi odpowiadać, nie ryzykując jednocześnie wyższych sum pieniędzy, choć i te 15 zł to nie jest dużo ;)). Najłatwiej kupić je w drogeriach Natura i Hebe, czyli tych, które posiadają szafy Catrice.

Opakowanie: Stylowy szklany słoiczek, taki kałamarzowy, z wygodną zakrętką. Te opakowania są tak piękny i stylowe, że po zużyciu cieni chyba nie będę ich wyrzucać i może będę ich używać do odsypek kosmetyków mineralnych, czy coś w tym stylu ;) Przy kupowaniu zwróćcie jednak uwagę na naklejkę, która znajduje się jednocześnie na szklanej części słoiczka i na zakrętce. Jeżeli jest przerwana, usunięta lub naruszona w jakikolwiek inny sposób, nie kupujcie tej sztuki, bo oznacza to, że ktoś już grzebał w środku. Przy cieniach w kremie jest to szczególnie ważne, bo w przypadku takiego przedwczesnego otwarcia cień szybko zaschnie Wam zasychać w słoiczku. Tak samo ważne jest, by w domu bez potrzeby nie trzymać go odkręconego zbyt długo, bo to również może przyspieszać wysychanie.



Konsystencja, zapach, kolor: Cienie mają konsystencję kremową oczywiście, jednak w przypadku każdego z nich jest ona nieco inna. Odcień 040 jest bardziej miękki, dzięki czemu łatwiej się go nabiera i aplikuje, a także rozciera. Jednak zużywa się też nieco szybciej. Odcień 060 ma konsystencję bardziej twardą i tępą i przy jego aplikacji trzeba się już bardziej wysilić, jednak poradzi sobie z tym nawet niewprawna ręka, bo nie jest on twardy jak kamień, tylko nieco twardszy i bardziej zbity niż jego jaśniejszy brat. Oba cienie są moim zdaniem bezwonne.

W rzeczywistości odcień 060 nieco mniej wpada w zieleń niż na tych zdjęciach.



Jeśli chodzi o kolor, to 040 Lord Of The Blings jest jasnym, chłodnym, szampańskim złotem. Zwykle sięgam po niego, gdy zależy mi na szybkim rozświetlającym makijażu oka lub gdy mam ochotę na rozświetlającą bazę pod cienie prasowane. Odcień 060 Jennifer's Goldrush to stare złoto z dużą domieszką koloru oliwkowego. Ze względu na konsystencję używam go, gdy zależy mi na nieco ciemniejszym dziennym makijażu, takim przydymionym (wydaje mi się, że ze względu na twardość uzyskuję nim bardziej precyzyjne roztarcie - tak, wiem, to dziwne :P). Lubię też używać go jako bazy pod nieco ciemniejszy makijaż nude. Obu cieni używam do makijażu solo, gdyż kolor jest wielowymiarowy i w zależności od padania światła czy kąta patrzenia wygląda inaczej. Nie trzeba nam zatem więcej cieni do nadania powiece trójwymiarowości. Oba cienie mają subtelne drobinki, jednak nie zauważyłam, by osypywały się na twarz, więc mi nie przeszkadzają :)

Moja opinia: Cienie te spełniają podwójną funkcję - możemy ich używać jako cieni do powiek i jako baz pod cienie. W tym pierwszym przypadku lepiej zaaplikować na powiekę tradycyjną bazę pod cienie - wtedy cień w kremie będzie nie do zdarcia aż do demakijażu, który u mnie ma miejsce zwykle późnym wieczorem. Jako baza pod cienie są również dość trwałe (u mnie wytrzymują w tej roli przynajmniej 8 godzin, o ile oczy nie łzawią mi mocno od wiatru, ale w takich wypadkach to i tradycyjna baza często sobie nie radzi). Jako bazy, cienie te przede wszystkim nadają cieniom prasowanym bardziej świetliste wykończenie, no i podbijają podobne do nich kolory cieni prasowanych.


Bardzo dobrze aplikuje się je palcami i ja je nakładam wyłącznie w taki sposób. Nie nakładałam ich nigdy pędzlem, bo nie czuję takiej potrzeby, więc nie jestem w stanie Wam napisać jak wypadają przy takim sposobie aplikacji. Nie wiem też czy dobrze by się ze sobą łączyły na oku, gdyż jak pisałam używam ich zawsze solo i świetnie wtedy wyglądają, więc nie widzę potrzeby podbijania efektu trójwymiarowości.

Ponadto muszę podkreślić, że cienie są bardzo wydajne, dlatego nie wiem czy dokupię w najbliższym czasie trzeci słoiczek, bo chcę mieć realną szansę, żeby zużyć je zanim wyschną, a nie używam ich codziennie (niemniej używam ich często).

Polecam je takim śpiochom jak ja, dla których rano liczy się każda minuta - ich nakładanie trwa dosłownie chwilę i nie potrzebujemy do tego pędzelków. Gdy do tego jesteśmy niewyspanie, szczególnie przydatny może być odcień 040, który subtelnie rozświetli oko.

Ocena: 5/5, gdyż w zupełności odpowiadają moim potrzebom

Czy kupię ponownie? Zdecydowanie tak!!! :D


7 komentarzy:

  1. ja jestem zrażona do cienie w kremie po kilku nieudanych próbach i rolujących sie produktach, ale tego nie stosowałam więc może czas wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam nakładać na bazę - u mnie na bazie się nie rolują. Bez bazy mogą się rolować, ale u mnie robią to najwcześniej po 5-6 godzinach, a powieki mam dość tłuste.

      Usuń
  2. Kocham te cienie, są jedynymi, które W OGÓLE się nie rolują i to bez żadnej bazy. Od 6:30 do 19:00 pozostają nienaruszone. CUUUUDOOOO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja bazę muszę zaaplikować, ale tylko dlatego, że mam wybitnie tłuste powieki. Ale bez bazy też ładnych parę godzin wytrzymają, więc jestem na tak :)

      Usuń
  3. noo jestem zachecona zatem chyba wyprobuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto kupić chociaż jeden na wypróbowanie. Szkoda tylko, że jest taki słaby wybór kolorów - większość w barwach bardziej nude i szarościach. No ale jest jeszcze fiolecik, który mówi do mnie od jakiegoś czasu "Weź mnie ze sobą do domu!" :D

      Usuń
  4. Muszę przyznać, że kolorki bardzo ładne :) Ostatnio miałam zamiar wybrać się do Natury, więc z pewnością zajrzę do szafy z Catrice, choć przeważnie kupuję lakiery do paznokci tej marki, bo mają świetną trwałość :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.