sobota, 2 lutego 2013

Styczniowe zdobycze i denka

Hej :)

Przepraszam Was za te kilka dni nieobecności, ale byłam bardzo zajęta. Postaram się nadrobić zaległości blogowe przez weekend. Między innymi z tego powodu dziś startuję z postem o zakupach, zdobyczach i denkach. Nowością, jak zapewne niektóre z Was zauważą jest projekt "Denko". Stwierdziłam, że niektórych rzeczy nagromadziło mi się zbyt wiele, a ja nie lubię jak coś się marnuje, więc postanowiłam wreszcie zacząć denkować :)



Jeżeli jeszcze nie śpicie zapraszam do obejrzenia moich styczniowych zdobyczy i denek, szczególnie zdobyczy, bo wbrew moim planom jednak znowu sporo się tego nazbierało :P Od razu przepraszam za kiepskiej jakości zdjęcia, ale dopiero wieczorem miałam czas, żeby zacząć je robić i miałam problemy z oświetleniem. Następnym razem postaram się, żeby było lepiej, bo nie jestem zadowolona z tych zdjęć.

KOLORÓWKA


Paletka NYX Matte Smokey Look One Night In Morocco - wygrana u Eweliny z bloga Elizabeth Harmony. Paletka zawiera neutralne kolory cieni do smoky eye, bazę pod cienie i 4 szminko-błyszczyki.


1) Wypiekany cień My Secret Double Effect nr 418, w pięknym kolorze oliwkowo-złotym. Zgarnęłam go na wyprzedaży w Naturze za 3,49 zł, a ma ważność 36 miesięcy od otwarcia, więc zostanie ze mną na trochę czasu. Jeszcze nie testowałam go w akcji - czekam na jakiś luźniejszy dzień i chyba spróbuję wtedy użyć do na mokro do jakiegoś makijażu wieczorowego.

2) Pojedynczy cień Catrice nr 340 Ooops Nude Did It Again! - cień wielofunkcyjny, który znajduje się w obecnej kolekcji Catrice, więc bez problemu można go kupić w Naturze i Hebe za 11,99 zł. Używam go głównie jako rozświetlacza do twarzy, gdy chcę uzyskać subtelne rozświetlenie do makijażu dziennego (jednak w tym wariancie szybko się zużywa, ale efekt jest świetny). Zdarza mi się też używać go jako rozświetlacza do łuku brwiowego, wewnętrznego kącika i środka ruchomej powieki, zwłaszcza, gdy robię ekspresowy makijaż dzienny, gdy jestem mocno niewyspana i chcę to ukryć ;)

1) Mineralny duo-bronzer Alverde nr 10 Light Bronze - niestety jest trudno dostępny w Polsce. Upolowałam go na Allegro, więc tam możecie próbować. Ma jasny, chłodny kolor, nie wpadający w pomarańczowe tony. Do tego jest matowy. Idealny dla bladziochów! Koszt 25 zł + wysyłka.

2) Róż Bell 2 Skin Pocket Rouge nr 11 - kupiony na wyprzedaży w Biedronce za zdaje się 4 zł, więc żal było nie skorzystać z okazji. Ma ciekawy brzoskwiniowo-koralowy kolorek o satynowym wykończeniu.

Bell, BB Cream 7 in 1 Make-up, 010 Nude - dostępny w Naturze za 19,99 zł.

Tusz do rzęs Max Factor 2000 Calorie Dramatic Volume, wersja czarna - kupiony w promocyjnej cenie w Hebe za 19,99 zł, więc znów żal było nie brać, bo od dawna chciałam przetestować ten tusz. Taki sam możecie zresztą wygrać w moim konkursie :) Mój egzemplarz wciąż leży nieotwierany, bo mam aktualnie otwarte 3 inne tusze i czekam aż przynajmniej jeden z nich się skończy.

Bezbarwny błyszczyk Essence XXXL Shine, 01 Pure Chic - kupiłam, bo aż wstyd się przyznać, że nie miałam do tej pory w swoich zbiorach zwykłego bezbarwnego błyszczyka, a on daje przecież tyle możliwości!

AKCESORIA

1) Patyczki kosmetyczne Lilibe w dość nietypowym kształcie - z jednej strony mają spłaszczony, nieco jajkowaty kształt (coś jak niektóre pacynki do cieni), a z drugiej strony końcówka jest skonstruowana w szpic. Są naprawdę przydatne przy poprawkach makijażu oczu, zwłaszcza ta cienka, precyzyjna końcówka. Za 70 sztuk trzeba zapłacić 2,79 zł w Rossmannie.

2) Zalotka do rzęs Ellite.

3) Wysuwany pędzelek do ust Catrice.


PAZNOCIE

1) Wysuszacz lakieru do paznokci Essence Nail Art Express Dry Drops.
2) Lakier do paznokci Bell Air Flow Lotus Effect, nr 15 - czyli w kolorze malinowym. Recenzja TUTAJ.


PIELĘGNACJA

1) Neutrogena, odżywczy balsam do ciała z maliną nordycką do skóry suchej. Za 200 ml zapłaciłam ok. 13 zł na promocji w Naturze.

2) Jedwabisty mus do ciała Avon Planet Spa, Masło Shea i Trufla Czekoladowa. Za 200 ml w ramach promocji zapłaciłam 19,99 zł (regularna cena 43 zł nie zachęca jakoś :P).

Dax Perfecta, cukrowy peeling do ciała, Czekolada +olejek kokosowy, ujędrniający - na promocji w Rossmannie zapłaciłam ok. 13-14 zł (cena regularna ok. 17 zł).

Avon Planet Spa, Tropikalny krem do stóp i łokci z kwasami AHA. 75 ml w promocji kosztowało 9,99 zł (swoją drogą to ostatnio często jest promocja na ten krem, z czego bardzo się cieszę :D).

Sól do kąpieli Planet Spa, Rozgrzewająca, Owoce Cytrusowe z ekstraktem z imbiru i żeń-szenia. Jest to limitowanka, która bardzo przypadła mi do gustu, więc po kilku dniach pobiegłam do Biedronki dokupić jeszcze 2 słoiczki, więc w sumie mam 3 słoiczki, które pewnie starczą mi na dość długo, bo nie mam wanny i używam tych soli do kąpieli stóp ;)

1) Maska do włosów L'biotica Biovax Latte, Intensywnie regenerująca. Kupiona na promocji w SuperPharm za ok. 14 zł (cena regularna ok. 20 zł).

2) Kokosowy olejek do ciała Alverde (zamówiony na Allegro, podobnie jak bronzer). Pewnie domyślacie się, że nie używam go do ciała, tylko do włosów ;) Nie wiem tylko czy im nie zaszkodzi, bo czasami olej kokosowy może wysuszać włosy. Jeżeli tak się stanie, będę używać tego olejku do ciała, bo skóra mojego ciała też lubi wszelkiej maści oliwki i olejki :)

1) Krem do rąk Avon Care, intensywnie nawilżający z mleczkiem pszczelim - świetny ma zimę, jeżeli ktoś nie ma oczywiście ekstremalnie suchej i pękającej skóry (ja na szczęście tej zimy nie mam).

2) Regenerujący krem do rąk BeBeauty S.O.S - jest to już moje kolejne opakowanie, z pewnością nie ostatnie. Ostatnio używam go głównie, kiedy nie wychodzę z domu, bo na mrozie lepiej sprawdza się krem Avon.

1) Krem do twarzy, Ziaja Ulga, skóra wrażliwa, wersja na dzień (SPF 20).

2) Ziaja, Kozie Mleko, krem 2 (na noc), cera sucha.

3) FlosLek Labolatorium, Winter Care, Bio-ochronny krem zimowy, bio-olej ze słodkich migdałów - wybawienie dla moich suchych, szczypiących policzków, gdy temperatura spada poniżej zera. Zdaje się, że ostatnio Hebe miała na te kremy promocje i kosztowały ok. 10 zł. Ja swój kupiłam za ok. 14 zł w Naturze. Dostępny jest też w SuperPharm za ok. 15 zł.

Avon Planet Spa, maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego.

BeBeauty, Face Expertiv, Hydro Effect, Miceralny żel do mycia i demakijażu, skóra sucha i wrażliwa. Kupiony w Biedronce za niecałe 5 zł. Sporo dobrego się o nim naczytałam na innych blogach, więc postanowiłam wypróbować go na sobie ;)

1) L'biotica Regeneracja, Regenerujący krem do rzęs - liczę na to, że wreszcie dorobię się firanek, hehe :P

2) FlosLek, Żel ze świetlikiem lekarskim i rumiankiem do powiek i pod oczy - jest to ponowny zakup, ale tym razem wybrałam inny wariant, bo chabrowego nie było. Używam go na spółkę z moim chłopakiem, więc dość szybko w naszym przypadku widać denko ;)

BeBeauty, Chusteczki do demakijażu, wersja zielona, do każdego typu cery - nie wiem które to już opakowanie w moim przypadku.

Płatki kosmetyczne Lilibe, 120 sztuk - i znów nie mam pojęcia, które to z kolei moje opakowanie ;)


Na koniec chciałabym Wam jeszcze pokazać dwa zakupy, które usprawniły funkcjonowanie mojej stacji dowodzenia:

1) Lustro dwustronne na stojaku marki IKEA. Jedna strona jest zwykła, a druga powiększa 2,5-krotnie. Na Allegro kosztowało ok. 40 zł + wysyłka, jeśli dobrze pamiętam.

2) Drewniany stojak na płatki kosmetyczne, również kupiony na Allegro u sprzedawcy, który ma sporo rzeczy typu szkatułki, organizery itp. z drewna poddanego tylko podstawowej obróbce. Dzięki temu możemy samodzielnie ozdobić stojak jak nam się podoba. Mój na razie nie był przeze mnie zmieniany, ale pomyślę nad tym, gdy już będziemy mieć własne mieszkanie - wtedy dostosuję jego wygląd do wystroju sypialni. Zapłaciłam za nieco z wysyłką ok. 15 zł, przy czym wybrałam niższą wersję, ale wyższa jest droższa o jakieś 2 zł, jeśli dobrze pamiętam. Mnie po prostu mniejsza wersja bardziej pasowała do wyglądu mojej obecnej "stacji dowodzenia".


DENKA

W tym miesiącu trochę słabo, no ale trafiło się kilka kosmetyków, które mam już na końcówce, ale nie wyrobiłam się ze zdenkowaniem w styczniu, więc zobaczycie je w denkach z lutego.

1) Regenerujący krem do rąk BeBeauty S.O.S. Recenzja TUTAJ. Następca: Regenarujący krem do rąk BeBeauty S.O.S i Avon Care z woskiem pszczelim.

2) Krem do rąk Garnier Bio-kompleks z ekstraktem z aloesu. Zawsze nosiłam go w torebce, bo wolę w niej mieć krem w nieco mniejszym rozmiarze. Bardzo lekki, na zimę może nawet za lekki. Szybko się wchłania. Następca: Garnier Bio-kompleks w wersji z masłem shea (nieco bardziej treściwy niż jego brat, choć nadal na mróz wolałabym coś bardziej treściwego, ale w temperaturze powyżej zera daje radę).

3) Nawilżający krem do rąk Nivea Visage, który okazał się dla mnie jednak za tłusty, więc końcówkę zużyłam do smarowania rąk w te paskudne mrozy. Następca (do twarzy oczywiście): Ziaja oliwkowa.

4) Ziaja, krem oliwkowy, cera sucha i normalna, w standardowej formule, więc stosowałam go na noc i czasem na policzki przed porannym makijażem. Wchłania się lepiej niż Nivea i naprawdę dobrze nawilża i odżywia. Następca: Ziaja Kozie Mleko, krem 2 (na  noc).

5) Jedwab do włosów CHI - całkiem przyzwoity jedwab, niestety najłatwiej go dostać w salonie fryzjerskim lub w Internecie. Mam co prawda ochotę wypróbować inne wersje jedwabiu, o których wiele dobrego słyszałam, ale z tego i tak byłam zadowolona, choć nie jest ideałem. Całkiem dobrze jednak zabezpieczał końcówki moich włosów. Następca: Jedwab Biosilk - nieco słabszy niż jego poprzednik niestety, mimo że oba pochodzą od tego samego producenta :/

6) Chusteczki do demakijażu BeBeauty, wersja różowa, czyli z aloesem, do skóry suchej i wrażliwej - całkiem niezłe, ale wolę zielone, głównie ze względu na zapach. A jeśli chodzi o kwestię wysuszania czy podrażniania, to różnicy między nimi raczej nie widzę, a jeśli już to na korzyść chusteczek w zielonym opakowaniu, więc te różowe będę kupować tylko wtedy, kiedy zielonych akurat nie będzie na półce (raz właśnie się tak zdarzyło i dlatego to konkretne opakowanie trafiło w moje ręce. Następca: Chusteczki BeBeauty w wersji zielonej (do wszystkich typów skóry).

7) Naturalne syberyjskie czarne mydło z Receptur Babuszki Agafii. Recenzja TUTAJ. Następcy: Białe mydło z Receptur Babuszki Agafii (recenzja TUTAJ) i żel pod prysznic Original Source, Chocolate & Orange.

8) Farmona Sweet Secret, Migdałowy peeling do ciała Słodkie Trufle i Migdały. Recenzja TUTAJ. Następca: Dax Perfecta Spa, Cukrowy peeling do ciała, Czekolada + olejek kokosowy.

9) Szampon BabyDream - używałam go do mycia pędzli i zmywania olejów z włosów. Kosztuje śmieszne pieniądze i świetnie spełnia swoje zadanie. Nie zawiera SLS i parabenów. Dostępny w każdym Rossmannie Następca: Szampon BabyDream ;)

10) Płatki kosmetyczne Lilibe, 120 sztuk. Są tanie, również dostępne w każdym Rossmannie, nie rozwarstwiają się. Są nawet dużo lepsze niż dwukrotnie droższe Cleanic, które właśnie mi się rozwarstwiały. Będę je kupować tak długo, jak długo będą one produkowane i dostępne w Polsce :) Następca: oczywiście płatki kosmetyczne Lilibe :)

Ufff... Gratuluję tym, którzy dobrnęli do końca. Następnym razem chyba rozbiję zakupy i denka na dwa osobne posty :P Ciekawa jestem czy podpatrzyłyście coś ciekawego w moich zakupach. Mnie szczególnie napawa dumą lustro i stojak na waciki - od jakiegoś czasu mi się takie marzyły :) A jakie są Wasze zdobycze zakupowe stycznia, które sprawiły Wam szczególną przyjemność? :)

1 komentarz:

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.