czwartek, 2 sierpnia 2012

Makijaż # 12: Lekki letni makijaż z morską kreską

Hej!
Dzisiaj mam dla Was makijaż - świeżutki, dopiero co zmalowany ^^ Pomyślałam, że dawno nie było makijażu, więc trzeba to nadrobić. Ostatnio nie mogłam zbytnio szaleć z makijażami oczu (w zasadzie to nadal powinnam się ograniczać), bo leczę kanalik łzowy (nie jest to nic poważnego, ale jak się długo z tym zwleka, to dyskomfort narasta, więc stwierdziłam, że 2 tygodnie wolnego, to dobry moment, by znaleźć czas na regularne kropienie oka). Ale już koniec rozpisywania się o zdrowiu moich oczu, bo jakbyście się dowiedziały jaką krzywdę robię im niektórymi szaleństwami makijażowymi, to złapałybyście się za głowę - już nie raz osypanie jakiegoś kosmetyku kończyło się opuchlizną itp. Na szczęście (albo i nieszczęście) moja problemy z kanalikiem łzowym nie wynikają z zabawy z makijażem - jest to wada anatomiczna, którą mam od wczesnego dzieciństwa i co jakiś czas problemy powracają i muszę się bawić w zakrapianie oka.

A teraz przejdźmy do makijażu, bo to jego dotyczy post. Postanowiłam wykorzystać kilka nowości, byście zobaczyły je w akcji :)








Użyte cienie:


Pozostałe użyte kosmetyki:
  • podkład Annabelle Minerals ryjący, odcień Light Beige
  • korektor Rimmel Hide The Blemish, odcień 01
  • baza pod cienie Kobo
  • biała kredka Sensique (jako baza pod biały cień)
  • cielista strona kredki Essence Ready For Boarding (na linii wodnej)
  • szaro-brudny cień z paletki Paraguaya jako cień do brwi (jak zwykle zresztą)
  • tusz Essence Multiaction False Lashes
  • tusz Avon Supershock Max (na dolnych rzęsach)
  • błyszczyk Essence Stay With Me, odcień 05 I like cotton candy
  • róż Revlon Matte, odcień 002 Blushing Berry.
Jak już napisałam, makijaż zrobiłam, żeby wypróbować moje nowe nabytki. Przede wszystkim byłam ciekawa jak matowy pigment Kobo w odcieniu morskiej zieleni będzie wyglądał jako kreska na oku. Chciałam, żeby był to dominujący element makijażu, przyciągający wzrok innych osób. Pigment nakładałam na mokro pędzelkiem skośnym Catrice (tym dwustronnym do smoky). Na razie nie posiadam żadnej płynnej bazy typu Duraline, więc zwilżyłam pędzelek wodą (próbowałam wcześniej jeszcze z tonikiem, ale zwykła kranówka spisała się lepiej). Mimo nakładania pigmentu na mokro nie uniknęłam osypywania, więc trzeba było potem czyścić policzki z zielonego proszku :P Ale jest to chyba moja pierwsza krecha w życiu, z której jestem w miarę zadowolona, więc myślę że mimo minusów związanych z aplikację ten pigment jest wart grzechu, bo na mokro naprawdę bardzo łatwo zrobić nim piękną kreskę (jeśli mamy w miarę dobry skośny pędzelek do eyelinera oczywiście).

Wbrew moim wcześniejszym obawom, myślę że ciekawie wygląda w zestawieniu z moją szaro-zieloną tęczówką oka. Pozostała część makijażu oka jest bardzo delikatna i neutralna - tak żeby kreska stanowiła główny akcent. Jest to fajna lekka propozycja na lato, pasująca do większości typów urody.

Kredka z Essence również spisała się całkiem nieźle - przynajmniej widać ją na linii wodnej i to dłużej niż godzinę, niemniej nie jest to jeszcze ideał, więc będę szukać dalej. Przede wszystkim chcę większej pigmentacji, choć, jak napisałam, w tym przypadku jest już całkiem nieźle - o wiele lepiej niż w przypadku jej poprzedniczki - Essence LongLasting Eye Pencil, odcień 10 Almost Famous, która zawiodła mnie na całej linii. Na szczęście wczoraj wreszcie złamała się na amen, tak że nic z niej nie zostało, więc nie będę się z nią dłużej męczyć. Zostawiłam ją tylko do obfotografowania do recenzji, bo szykuję dla Was post z moimi niewypałami z firmy Essence, którą bardzo lubię, ale na kilka bubli jednak udało mi się natrafić (wiadomo - każda marka ma jakieś niewypały).

Możecie zobaczyć w akcji również tusz Essence Multiaction False Lashes. Niestety rzęsy w tym makijażu nie są idealne, bo przed nałożeniem makijażu robiłam test tego tuszu solo i potem robiłam makijaż z potuszowanymi już rzęsami, tylko trochę na koniec je poprawiłam. Sztuczne rzęsy to na pewno nie są, ale wg mnie tusz dość dobrze je podkreśla, choć wymaga on niekiedy rozczesywania rzęs osobnym grzebyczkiem czy spiralką, bo może je trochę zlepiać. No i nie nadaje się zbytnio na dolne rzęsy - tu pozostanę wierna tuszowi Avon Supershock Max.

Resztę twarzy również pomalowałam dość delikatnymi kolorami, gdyż chciałam żeby wyglądała naturalnie i dziewczęco.

Mam nadzieję, że moja propozycja przypadnie komuś do gustu i że test nowych kosmetyków w akcji Wam się spodobał :)

3 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba ta zielona kreska, super odcień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo go lubię. W sumie w wersji na mokro jako kreska ten pigment wydaje się być nawet nieco neonowy ;)

      Usuń
  2. Świetnie wygląda taka kolorowa kreska ;)
    Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.