piątek, 3 sierpnia 2012

Moje buble marki Essence

Hej!

Dzisiaj przedstawię Wam produkty marki Essence, które mnie zawiodły. Jak już pisałam, zapewne niejednokrotnie, ja tę markę bardzo lubię - mają naprawdę fajna produkty w niskich cenach. Produktów tej marki kupiłam w ciągu całej swojej przygody z tą marką naprawdę dużo i z większości z nich jestem zadowolona. Ale jak każdy producent, Essence też wypuścił kilka niewypałów.

Na szczęście mnie zdarzyło się zakupić tylko dwa kosmetyki marki Essence, które bardzo mnie zawiodły. Poza nimi przedstawię Wam jeszcze jeden rodzaj produktu, do którego mam spore zastrzeżenia, ale mimo wszystko czasem ich używam.

Kredka Essence Long Lasting, 10 Almost Famous
Zacznę od największego niewypału. Jest nim kredka do oczu Long Lasting Eye Pencil w odcieniu 10 Almost Famous, która w chwili gdy ją kupowałam (to jest jakieś 1,5 roku temu), miała bardzo wysokie noty na KWC. I tym się głownie kierowałam szukając cielistej kredki na linię wodną.

Nie wiem czy ta kredka jest jeszcze dostępna w Naturach czy już ją wycofano (Essence co jakiś czas wymienia niemal cały asortynent). Niemniej radzę się zastanowić, zanim zdecydujecie się na jej zakup. Nie chcę oczywiście robić marce Essence antyreklamy - to co piszę w tym poście, to tylko i wyłącznie moja opinia o podanych produktach, wyciągnięta na podstawie wyłącznie moich doświadczeń - to co nie sprawdza się u mnie może się przecież sprawdzić u kogoś innego.

Kredka na szczęście nie była droga - za 0,28 g zapłaciłam ok. 8 zł. Gramatura kosmetyku jest jak widać malutka. Termin ważności 36 miesięcy, więc długo. Jest ona wysuwana, co już jest jej pierwszym minusem, ale to akurat nie wina producenta - po prostu po przygodzie z tą i dwoma innymi kredkami przekonałam się, że nie lubię kredek wysuwanych - wolę tradycyjną kredkę, którą zaostrzę temperówką, by móc osiągnąć pożądaną grubość kreski. W przypadku kredek wysuwanych plusem jest wygoda - nie musimy ich temperować i czyścić temperówki z resztek wiórów i rysika. Także jak kto woli - ja preferuję tradycyjne.

Co do minusów tej konkretnej kredki:
 - kiepska pigmentacja - mogę jeździć i jeździć nią po linii wodnej i daje jedynie lekkie perłowo-drobinkowe rozświetlenie, koloru niestety praktycznie nie nadaje
 - kredka jest bardzo łamliwa (dlatego mimo niezbyt częstego użytkowania w ciągu 1,5 roku mi się skończyła - ostatni kawałek ułamał się 2 dni temu i to co z tej kredki zostało widać na zdjęciu powyżej)
 - mała ilość kosmetyku (chociaż w tym przypadku to może jednak jest plus, bo nie musiałam się z nią długo męczyć)
 - kiepska trwałość - marny efekt kredki widać maksymalnie godzinę.

Plusy:
 - niska cena
 - fajne opakowanie (wygodne i praktyczne)
 - ciekawy kolor (rozświetlająca).

Ocena: 1/5


Róż Essence Multi Colour Blush, odcień 20 Fashonista
 Opakowanie po tym różu wyrzuciłam kilka miesięcy temu, a nie chcę być oskarżania o kradzież cudzej własności, więc niestety jestem zmuszona odesłać Was do wyszukiwarki google.
Róż ten wszedł na rynek jakieś 2 lata temu. Obecnie nie ma go już w sprzedaży. Za 5 g na wyprzedaży dałam 8,99 zł. Jest to róż mozaikowy. Ja miałam ten w mocno różowej gamie kolorystycznej. Pigmentacja była średnia, miał drobinki i pasek rozświetlający oraz pasek bronzera - czy to komuś odpowiada czy nie to już kwestia gustu, potrzeb i oczekiwań, więc tego nie krytykuję. W moim przypadku ten wybór okazał się nietrafiony - mam twarz ze skłonnością niedoskonałości, więc powinnam stosować do konturowania produkty typowo matowe (ale to już mój błąd). Również odcień okazał się dla mnie trochę zbyt różowy. Te cechy jednak nie zadecydowały o tym, że zaliczyłam go do bubli, gdyż ja nawaliłam kiepsko dobierając produkt do swoich potrzeb.

O co więc chodzi? Gdy używałam tego różu cały czas miałam na policzkach pełno drobnych krostek, które długo potem leczyłam. Najpierw myślałam, że puder mnie zapchał, bo kupowałam go w tym samym czasie co róż. Jednak krostki były tylko na polikach, więc po jakimś czasie byłam już pewna, że to wina różu. Nie wyglądało to na alergię, więc wygląda na to że po prostu mnie niemiłosiernie zapchał (i z tego co wyczytałam potem w necie, wiem że nie tylko mnie). Do innych minusów możemy zaliczyć słabą wydajność - zawsze mam problem w wykończeniem róży prasowanych, a ten zniknął po kilku miesiącach. Do tego pod koniec strasznie się kruszył. W końcu spadł z toaletki i jego resztki wylądowały w koszu. Zakupiłam wtedy mój ukochany róż z Revlonu, zaczęłam używać bardziej naturalnych kosmetyków do mycia twarzy i po jakimś czasie wysyp z polików zniknął. Zatem niestety winowajcą pogorszenia stanu mojej cery był ten róż :(

Efekt: Do dziś  mam uraz do róży Essence po mojej przygodzie z tym różem mozaikowym. Był to mój jedyny jak do tej pory róż z Essence, ale po poprzednich problemach mam spore opory, żeby zakupić kolejny. A szkoda, bo wiem że na jesień szykują się fajne limitowanki :(

Ocena: 2/5

Teraz pora na wzmiankę o kategorii produktu, do którego mam pewne spore zastrzeżenie. A są to...

Lakiery do paznokci Essence
Na zdjęciu zamieszczone są tylko przykładowe dwa lakiery - akurat te
mam aktualnie w kosmetyczce
W życiu bym nie pomyślała, gdy je kupowałam, że wspomnę o nich w bublach. nie jest to bubel totalny - zależy jeszcze od serii. niektóre mają trwałość na paznokciu przeciętną, inne poniżej przeciętnej. Do  tych lakierów przyciągnęły mnie przede wszystkim piękne kolory, często nietypowe i za to je uwielbiam. A za co je nienawidzę? Za to, że już po kilku miesiącach gęstnieją i to tak perfidnie - za pędzelkiem ciągną się aż gumiaste nitki lakieru, gdy próbujemy go nałożyć na paznokieć. To samo stało się z bezbarwną odżywką utwardzającą z Essence. I tak pewnie jeszcze będę je kupować, jak jakiś piękny kolor wpadnie mi w oko, zwłaszcza że mają przystępną cenę. Ale na pewno nie opłaca się nam zakupować zbyt dużą ilość na raz, bo mnóstwo produktu nam się zmarnuje - kupujcie albo 1-2 pojedyncze duże, albo kilka malutkich (takich po 5 ml), o i tak za kilka miesięcy zgęstnieją na maxa i trzeba będzie kupić kolejne. A jeśli Wam to nie odpowiada, to zainwestuje w lakiery innych firm - w końcu mamy na rynku ogromny wybór.

Tak wygląda wykaz moich bubli z marki Essence. Nie ma ich na szczęście dużo i mam nadzieję, że ta lista się już nie powiększy, bo naprawdę sporo produktów tej marki trafia w mój gust. No i jeszcze raz powtarzam, że są tu przedstawione wyłącznie moje subiektywne odczucia.

Ciekawa jestem czy Wy miałyście wymienione przeze mnie produkty i czy byłyście z nich zadowolone. A może macie jakieś inne, Waszym zdaniem niewypały z marki Essence? Chętnie poznam Wasze zdanie w komentarzach :)

5 komentarzy:

  1. Ja mam taką samą kredkę co ty i podzielam twoje zdanie, że jest to mega bubel niewarty nawet złotówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu mi lżej na sercu, że nie jestem odosobniona ze swoją opinią - przynajmniej mam pewność,że nic sobie nie wkręcam :P Naprawdę wiele razy dawałam szansę tej kredce, ale nic z tego :/

      Usuń
  2. Lakiery strasznie szybko schną... to prawda...

    OdpowiedzUsuń
  3. kredke mm ta sama co ty lecz kolor srebrny i jest dla mnie swietna!zaluje ze nie ma wiecej kolorpw do wyboru jasniejszych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że każdemu służy coś innego. Wiem, że wielu dziewczynom ta kredka odpowiada, ale jest też spora grupa takich jak ja, które nie są zadowolone z tej kredki. Mnie w ogóle niespecjalnie odpowiadają kredki Essence, wolę Catrice.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.