czwartek, 14 lutego 2013

Próbki kosmetyków Annabelle Minerals + test podkładu matującego Golden Fairest, różu Nude i korektora Medium

Hej :)

Wczoraj otrzymałam przesyłkę od firmy Annabelle Minerals, która zawierała próbki ich kosmetyków, więc już dziś rano zabrałam się za pierwsze testy :) Zaznaczam od razu, że nie współpracuję z tą marką i próbki kupiłam za własne pieniążki. Nie przedłużajmy więc i przejdźmy do omówienia zawartości paczuszki :)


Tak wyglądają moje próbeczki. Na szybko skleciłam im domek z kartonika od szamponu, bo jakby mi miały latać po całej szufladzie z kolorówką, to chyba bym zwariowała, a w innych organizerach już skończyło mi się miejsce, więc na razie próbki muszą mieszkać w tym jakże pięknym i eleganckim kartoniku :P Ale nie miałam pisać przecież o głupim kartoniku, tylko o jego zawartości, czyli dziesięciu próbkach kosmetyków mineralnych Annabelle Minerals.

Do zamówienia zachęciło mnie to, że miałam już kiedyś podkład tej marki w wersji kryjącej w kolorze Beige Light, który na lato był odpowiedni, ale jesienią stał się dla mnie za ciemny. Pod koniec roku marka wprowadziła na rynek sześć jasnych odcieni, więc postanowiłam się skusić na próbki niektórych z nich :)


Zacznijmy od podkładów. Wybrałam 3 próbki, ale pani Ania przesłała mi aż 5, za co oczywiście się nie gniewam i chętnie przetestuję również te gratisowe, zwłaszcza że dobrze dobrała kolory :) Mamy tutaj 3 podkłady matujące w odcieniach: Golden Fairest, Golden Fair i Beige Fairest, a także 2 podkłady rozświetlające w odcieniach: Natural Fair i Natural Fairest. Każdy słoiczek zawiera 1 g podkładu w cenie 7,50 zł. Według mnie wprowadzenie płatnych próbek kosmetyków Annabelle Minerals było dobrym pomysłem, gdyż bezpłatne próbki były by dla firmy nieco nieopłacalne - słoiczek zawiera taką ilość podkładu, która mnie wystarcza na jakieś 2 tygodnie (przeliczyłam to w ten sposób, że 10 g wystarczyło mi na 5 miesięcy). Myślę, że to dobry układ, bo za 7,50 zł możemy potestować podkład przez około 2 tygodnie i po tym czasie powinnyśmy być w stanie stwierdzić czy ten produkt nam odpowiada. Do tego pani Ania w moim przypadku dorzuciła 2 próbki gratisowe, bo zamówiłam łącznie 8 próbek ich kosmetyków. Zatem w cenie 22,50 zł zamówiłam 3 próbki, które mnie wystarczyłyby na ok. 1,5 miesiąca, więc moim zdaniem w porządku. A że dostałam 2 gratisy, to będę ich używać około miesiąc dłużej :)

W ogóle miałam jeszcze ochotę na jakąś próbkę podkładu kryjącego, ale niestety nie było ich na magazynie (taki komunikat wyświetla się od razu, gdy próbujecie zamówić, więc nie musicie się obawiać, że zamówicie coś i ten przedmiot potem do Was nie dotrze - jak nie ma go na magazynie, to po prostu nie da się do wrzucić do koszyka). Podobnie było z niektórymi kolorami podkładów - też nie były dostępne ich próbki. Ale nie narzekam, bo z tych próbek, które do mnie przysłano też jestem w stanie wystarczająco dobrze sprawdzić, które odcienie mi odpowiadają :)

No i znowu się rozpisałam... To może przejdźmy do korektora ;)


Posiadam tester w odcieniu Medium. Również za niego zapłaciłam 7,50 zł, ale myślę że wystarczy mi na długo ;) Odcień Light wydawał mi się zdecydowanie za jasny, więc zaryzykowałam Medium. Poza tym niestety, kiedy zamawiałam próbki, nie było dostępnej próbki korektora w kolorze Light (myślałam nad tym, żeby tą próbkę też zamówić i najwyżej wymieszać te dwa korektory, żeby uzyskać odcień idealny). Medium jednak wbrew moim obawom wygląda na mojej twarzy całkiem nieźle, przynajmniej z podkładem z gamy Golden (wpadająca w żółć) - nie wiem jak będzie z gamą kolorystyczną Natural (lekko wpadająca w żółć) i Beige (wpadająca w róż). Zobaczymy za jakiś czas ;)


Na sam koniec zostawiłam sobie moich faworytów, czyli róże :) Udało mi się zamówić wszystkie kolory, na których mi zależało. Tutaj również za 1-gramową próbkę płacimy 7,50 zł, a nie muszę chyba pisać jak bardzo wydajne są róże mineralne. Potestowałam je już na łapkach i jestem zachwycona kolorami - wyglądają bardzo naturalnie (za parę dni pewnie zrobię jakieś swatche). Muszę jeszcze opanować ich nakładanie, dlatego na razie używam najbezpieczniejszego koloru, żeby nie zrobić sobie krzywdy ;) Posiadam następujące kolory: Coral (dość chłodny, ciemny koral, wpadający nieco w bord - zamówiłam go z czystej ciekawości, bardzo przypomina mi mój róż Catrice Defining Blush 060 Rosewood Forest), Sunrise (brzoskwinia z przewagą pomarańczowego pigmentu, piękny kolor, załapałam się na jedną z ostatnich sztuk), Nude (w opakowaniu wygląda szaro-brązowo, ale na skórze daje efekt delikatnego różowego rumieńca, u mnie wygląda to jak naturalny leciutki rumieniec - uwielbiam!) i Rose (klasyczny różowy róż, dość podobny do mojego różu Revlon Matte 002 Blushing Berry).

Tak zatem prezentują się moje nowe skarby, które sprawiły mi ogromną radość - zakochałam się w tych maleńkich słoiczkach od pierwszego wejrzenia i wiem, że jeżeli któryś z nich pokocham na zabój, na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie :)

A teraz przejdźmy do testu zawartości 3 słoiczków...

Test podkładu matującego Golden Fairest, korektora Medium i różu Nude

Na zdjęciach poniżej na twarzy mam już nałożone wszystkie trzy produkty. Niestety zapomniałam zrobić fotki twarzy bez makijażu, chociaż może to i lepiej że oszczędziłam Wam widoku czerwonych plam potrądzikowych na polikach :/ 





Jeśli chodzi o podkład, to odcień bardzo mi się podoba, chociaż teraz na zdjęciach widzę minimalne odcięcie od szyi, więc lepszy będzie odcień jaśniejszy i mniej żółty. Chociaż ten i tak jest całkiem niezły - może zamówię ten odcień bliżej lata, jak moja skóra nabierze już trochę koloru (choć generalnie trudno w moim przypadku o jakąkolwiek opaleniznę, moja mama śmieje się ze mnie, że wyglądam jak córka młynarza :P). Krycie podkładu można budować. Generalnie jest ono średnie. Podkład nie poradził sobie z zakryciem wszystkich niedoskonałości, ale tego od niego nie wymagam. Lepiej jednak kryje wariant kryjący i wiem że byłby on lepszy na poliki pokryte masą czerwonych plamek. Ale nie jest źle. Wykończenie podkładu jest matowe, ale jest to taki subtelny mat, a nie płaski. Nie ma efektu maski. Podkład ten podkreśla suche skórki, więc trzeba zadbać o dobry peeling. Zachwycona jestem trwałością tego podkładu, bo u mnie mat utrzymał się około 8 godzin i dopiero po tym czasie pojawiło się lekkie błyszczenie na czole.

Korektor - jak już pisałam, odcień ten dość dobrze zgrał się z nałożonym kolorem podkładu. Korektor ma barwę beżową wpadającą jakby w oliwkę. Bardzo dobrze pokrył krostki. Całkiem nieźle poradził sobie też z sińcami i zaczerwieniami pod oczami. Po 8 godzinach od nałożenia zauważyłam, że pod oczami nieco się starł, ale w wewnętrznych kącikach oczu i na krostkach udało mu się utrzymać, więc tutaj wynik też jest zadowalający.

Róż Nude - tutaj mamy już miłość od pierwszego wejrzenia. Była to moja pierwsza w życiu aplikacja różu mineralnego, więc wybrałam właśnie ten odcień, bo jest bardzo delikatny. Nakładałam go dość delikatnie na kości policzkowe. Poszło całkiem nieźle, ale musiałam  go jeszcze dodatkowo rozetrzeć pędzlem flat-top, którym nakładałam podkład, by nie było plam i odcięć. Myślę, że jak na pierwszy raz poszło całkiem dobrze. Nie jest trudno przesadzić z tymi różami, ale na szczęście dla złagodzenia efektu można nałożyć na róż dodatkowo cienką warstwę podkładu. Myślę, że na zdjęciach udało mi się uchwycić efekt, jaki daje ten róż - wygląda jakby to był lekki naturalny rumieniec. Pierwszy raz udało mi się uzyskać różem tak naturalny efekt. Odechciało mi się nawet konturowania brązerem, bo jakoś mi to nie pasowało do tego makijażu i wyszłam na uczelnię z twarzą wykonturowaną wyłącznie różem i cały dzień napotykając lustra, nie mogłam się napatrzeć na swoją twarz - wyglądała tak świeżo i dziewczęco, super! Po 8 godzinach nadal widzę róż na moich policzkach, jednak mam wrażenie, że zaczął trochę blednąć. Na szczęście schodzi równomiernie. Jeżeli po kolejnych użyciach nadal będę zadowolona, zamówię pełnowymiarowe opakowanie. Nie polecałabym go natomiast osobom z ciemniejszą karnacją, bo jest on widoczny raczej tylko na jasnej skórze.




Kosmetyki te nakładałam pędzlami z włosia syntetycznego: podkład - Hakuro H51, korektor - Hakuro H60, róż - mały kabuki Sunshade Minerals. Kosmetyki wysypałam na wieczko po mydle syberyjskim, bo słoiczki testerowe nie mają sitek i na ich wieczkach trudno zmieścić pędzel ;)


Miałyście do czynienia z kosmetykami Annabelle Minerals? Które z nich polecacie? :)

5 komentarzy:

  1. Fajna sprawa,z tym że można zamówić próbki, sama chciałbym wypróbować kosmetyki mineralne. Chyba się niedługo skusze na podkład mineralny bo na Twoich zdjęciach widzę, że efekt jest bardzo naturalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię ich podkłady. Jedyny minus to to, że trzeba poświęcić trochę więcej czasu na ich nałożenie niż na nałożenie podkładu płynnego, o trzeba je dobrze wpracować w skórę. U mnie szczególnie problematyczną strefą są zmarszczki mimiczne na czole - tam ten podkład musi być naprawdę dobrze wtarty, bo inaczej podkreśli zmarszczki. Ale i tak jestem bardzo zadowolona z tych podkładów mineralnych, bo wyglądają bardzo naturalnie i poprawiają stan mojej skóry. Planuję jeszcze zakupić jakąś mgiełkę do twarzy, żeby uzyskać jeszcze bardziej naturalne wykończenie - wtedy wszystkie warstwy makijażu jeszcze lepiej stopią się ze skórą.

      Usuń
  2. Bardzo pomocna recenzja :) Podkłady nakładasz zwilżonym pędzlem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nakładam je suchym pędzlem. Gdy pędzel jest zwilżony podkład przybiera kremową konsystencję - brzmi niby fajnie, ale w moim przypadku sprowadza się to do efektu maski na buzi :( Zdecydowanie lepiej nakładać suchym pędzlem i gdy chcemy mniej pudrowe wykończenie spryskać twarz jakimś tonikiem w postaci mgiełki, np. The Body Shop z witaminą E albo MAC Fix+

      Usuń
  3. Szkoda, że nie można kupić teraz tych małych pojemniczkow po 1g różu albo korektora, są tylko wzorniki. A to na niezbyt długo wystarcza.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.