niedziela, 2 lutego 2014

Grudniowo-styczniowe denko

Hej :)

Dziś zapraszam Was na mój Projekt Denko z ostatnich 2 miesięcy. Nie wiem dlaczego, ale tym razem nie mogłam się go doczekać (może dlatego, że miałam już karton pełen pustych opakowań, których wypadałoby się już pozbyć :P). Zresztą lubię denkowe posty u siebie i u innych, bo pozwalają one poznać opinię użytkowniczki o danym kosmetyku po jego całkowitym zużyciu. Poza tym nie wszystkie kosmetyki, przynajmniej u mnie, dorobiły się osobnych recenzji, więc w postach z denkiem możecie zobaczyć wszystko co przechodzi przez moją kosmetyczkę. No ale już kończę filozofowanie i przechodzę do rzeczy ;)

Legenda:
kupię ponownie
być może kupię ponownie
nie kupię ponownie


Włosy


W kategorii włosowej niewiele mam do pokazania, ponieważ ostatnio ciągle dostaję coś nowego do testów i mam problem ze zużyciem poprzednich kosmetyków, skoro często otwieram coś nowego. W zużyciu szamponu Schauma Fresh it Up pomógł mi w końcu mój ukochany ;) Oboje bardzo polubiliśmy się z tym szamponem i z pewnością do niego wrócimy po zużyciu zapasów. A recenzja pojawi się w ciągu kilku dni. Zużyłam też suchy szampon Taft Stylist's Selection, który razem z resztą nowości Schwarzkopf zrecenzuję na dniach.



Pielęgnacja ciała


O żelu pod prysznic Original Source Orange&Liquorice pisałam Wam TUTAJ. Uwielbiam go za zapach i za to, że nie wysusza mi skóry. Zużyłam też różaną sól do kąpieli nieznanej mi firmy. Nie spodobała mi się, bo miała słaby zapach i generalnie nic nie robiła. Skoczyło mi się też mleczko nawilżająco-wygładzające 5% Urea Eveline. Dobrze nawilżało i działało kojąco na podrażnienia. Pod jego wpływem zmniejszył mi się też trądzik na ramionach i dekolcie (ma całkiem niezły skład). Trochę męczył mnie jego słodko-lotosowy zapach i trochę denerwowała mnie jego lepkość, ale naprawdę polubiłam je za działanie, więc być może do niego wrócę.

Zużyłam też kilka produktów, których opakowania już dawno wyrzuciłam, więc nie załapały się do zdjęcia. Jest to płyn do higieny intymnej Lactacyd Femina Plus - mój ulubieniec na zawsze, którego recenzję znajdziecie TUTAJ. Skończył mi się też antyperspirant w sztyfcie Rexona Clear Diamond - również ulubieniec ever, który jakimś cudem nie załapał się na osobną recenzję (będę musiała to nadrobić, bo i tak kupiłam kolejne opakowanie). Zużyłam również balsam Joanna Z Apteczki Babuni Mleko i Miód do skóry suchej, którego recenzję znajdziecie TUTAJ.


Pielęgnacja dłoni i stóp


Dobra - teraz możecie mnie okrzyknąć terminatorem kremów do rąk. Sama nie wiem skąd takie zużycia w tej kategorii :P Chyba to dlatego, że często kremuję dłonie w pracy.

Krem do rąk Garnier z ekstraktem z masła shea lubię za to, że jest lekki i szybko się wchłania, a jednocześnie dość dobrze odżywia i nawilża dłonie, jak na tak lekki krem. Mnie od odpowiada, bo pracuję przy komputerze i nie mogę długo czekać aż krem się wchłonie. Jest to już moje drugie albo trzecie opakowanie i na pewno nie ostatnie.

Skończył się też odżywczy krem do rąk BeBeauty Green Nature. Również jest lekki i szybko się wchłania. Niestety była to limitowanka, więc już go nie kupię, ale zakupiłam ostatnio jego odpowiednik z Tołpy (w promocyjnej cenie 5,99 zł).

O kremie do suchych dłoni Joanna z Apteczki Babuni i kremie odświeżającym do stóp z tej samej serii pisałam już TUTAJ.


Pielęgnacja twarzy



W ostatnich 2 miesiącach stałam się też terminatorem kosmetyków do pielęgnacji twarzy ;)

Skończył mi się peeling do skóry normalnej i mieszanej Kolastyna Refresh (recenzja TUTAJ). Naprawdę go lubiłam, więc zastanawiam się nad ponownym kupnem (nie ukrywam, że lubię testować nowe peelingi, więc nie jestem jeszcze pewna czy wrócę do tego, ale wspominać będę go dobrze).

Skończyła się też odżywcza maseczka Avon Planet Spa z masłem shea. Szczerze mówiąc spodziewałam się po niej większego odżywienia. Poza tym miałam wrażenie, że czasami podrażnia i wysusza mi skórę. Na pewno lepiej się sprawdzała, gdy miałam skórę bardziej tłustą (obecnie mam mieszaną w kierunku suchej, więc ten produkt już jej nie służy).

Skończyło się również moje ulubione serum do twarzy - Stara Mydlarnia Argan&Neroli, którego recenzję znajdziecie TUTAJ.

No i wykończyłam delikatny krem pod oczy FlosLek Eye Care, o którym więcej przeczytacie TUTAJ.



Przyszła również pora na pożegnanie toniku Bielenda Pharm Trądzik, którego recenzja również ukaże się na dniach. Zdenkowałam też płyn miceralny Bourjois, którego jeszcze nie recenzowałam, nie wiem czemu, bo jest to mój ulubieniec - nie podrażnia oczu i dobrze zmywa makijaż, a do tego jest przystępny cenowo i wydajny.

Wykończyłam moją pierwszą tubkę kremu bio-ochronnego Flos Lek Winter Care, o którym więcej przeczytacie TUTAJ. Zdenkowałam również jego brata z tej samej serii, czyli balsam ochronny do ust FlosLek Winter Care. Jest to jeden z najlepszych balsamów do ust z jakimi miałam do czynienia, mimo jego łamliwości i niewydajności - nawilża, odżywia i chroni usta przed zimnem.



Zużyłam też 2 opakowania płatków kosmetycznych Lilibe, które na pewno znowu kupię. Skończyły mi się też 2 maseczki Lirene nawilżanie, które nie do końca odpowiadają mojej skórze (mam wrażenie, że lekko ją podrażniają). A do zużycia mam jeszcze jedno opakowanie, bo mój ukochany ostatnio przez pomyłkę kupił je na promocji w Biedronce (miał wziąć maseczkę odżywczą :P). Zużyłam też moją ulubioną maseczkę odżywczą Perfecta Słodkie Migdały + Miód oraz maseczkę antystresową Ziaja z glinką żółtą, również bardzo przyjemną (działała na skórę bardzo kojąco).


Zapachy


Skończyły mi się ostatnio wodę perfumowaną Avon Incandessence (30 ml). Ma słodki, kobiecy zapach. Jest to moje ente opakowanie, więc postanowiłam sobie zrobić od nich przerwę i tym razem wybrałam Outspoken by Fergie, który bardzo przypadł mi do gustu zimą ;)


Kolorówka


Musiałam już pożegnać resztki kredki Avon Glimmerstick w odcieniu Cosmic Brown. Miała już prawie 3 lata, więc nic dziwnego, że ta resztka rysika już topornie malowała kreski :P Lubiłam tą kredkę za ładny, chłodny odcień brązu, ale raczej już do niej nie wrócę, bo nie lubię wysuwanych kredek.

Skończyła się też moja ukochana kredka do brwi Catrice nr 020 (zużyłam ją do granic możliwości :P). Recenzję znajdziecie TUTAJ. Z pewnością będę czaić się na kolejną, jak tylko wykończę jeszcze co najmniej jeden kosmetyk do brwi, żeby nie mieć ich za dużo na raz.

Muszę też wyrzucić top coat Essie Good To Go, który, jak widzicie, stał się totalnym glutem. Recenzję znajdziecie TUTAJ. Raczej do niego nie wrócę (obecnie zaczęłam używać Sally Hansen Insta Dry i mam wrażenie, że z nim dogadam się lepiej niż z Essie ;) ).

A jak mają się Wasze zużycia ostatnich tygodni? Ja jestem z moich dość zadowolona. Szkoda tylko, że pokończyło mi się aż tyle dobrych produktów - chyba nie miałam jeszcze takiego Projektu Denko, z którego aż tyle rzeczy chciałabym kupić ponownie ;)

Avenindra.

8 komentarzy:

  1. Bardzo polubiłam ten krem z Bebeauty - szkoda, że już niedostępny. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze kiedyś powróci na Biedronkowe półki. Jak nie, to warto kupić na promocji odpowiednik Tołpy. Koleżanki z pracy właśnie się mnie pytały gdzie kupić ten BeBeauty, bo im się spodobał, jak im go użyczałam, to poradziłam im zakup Tołpy.

      Usuń
  2. świetne zużycia, na prawdę sporo ci się tego nazbierało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zużywasz strasznie dużo płatków kosmetycznych :P mnie jedno opakowanie 60 sztuk starczyło na jakieś 2 miesiące. albo ja jakoś podejrzanie mało ich zużywam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie miesięcznie zawsze idzie 120 sztuk, ale nie wydaje mi się zastraszająco dużą ilością - chyba mieszczę się w normach ;)

      Usuń
  4. Tak patrzę na te produkty i patrzę, i... większości nie znam :o
    Gratuluję denka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz świetną okazję, by poczytać o produktach, z którymi jeszcze nie miałaś do czynienia :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.