Hej :)
Dzisiaj przychodzę do Was z długaśną notką, w której zaprezentuję Wam moje makijaże z ostatnich 7 dni. Sama nie wierzę, że dałam radę, bo gdy człowiek nie dosypia z powodu pisania pracy licencjackiej to nie zawsze chce mu się do tego wcześniej wstać, żeby jakoś fajniej się pomalować. Z jednych makijaży jestem bardziej zadowolona, z innych mniej, ale ogólnie rzecz biorąc cieszę się, że się nie poddałam i chyba zacznę częściej wstawać wcześniej, żeby się staranniej umalować :D Akcja ta zachęciła mnie też do eksperymentów, dlatego nie każdy makijaż jest szczególnie udany, gdyż często eksperymentowałam. Przy okazji starałam się codziennie stosować dość różnorodne kosmetyki (ich zdjęcia i opisy zamieszczam poniżej).
Od razu proszę Was także o wyrozumiałość, np. w przypadku nieuczesanych włosów, bo zwykle się czeszę po makijażu ;) Na zdjęciach widać też trochę moich niedoskonałości (zbliżają mi się pewne dni i hormony dały o sobie znać) i nie tuszowałam ich jakoś mocno, bo na co dzień po prostu tak nie robię (porządnie tuszuję wszystko przed większymi wyjściami). Musicie mi też wybaczyć różną jakość zdjęć - niektóre były robione jedną ręką w pośpiechu tuż przed wyjściem :P No i proszę o nie nabijanie się z mojej zdezelowanej piątkowej facjaty :P - ostro wtedy nie dospałam i spuchły mi powieki, dlatego te oczy wyglądają na totalnie wymęczone, w ogóle nie wiem jakim cudem dałam radę zrobić na nich jakiś makijaż :P
Postaram się Wam wypisać jakich mniej więcej cieni używałam, jednak nie robiłam notatek codziennie (w ogóle ich nie robiłam - opieram się tylko na zdjęciach kosmetyków i makijażu), więc czasami mogę dokładnie nie pamiętać czego z danej palety użyłam.
Tyle wyjaśnień - zapraszam do oglądania :)
Poniedziałek
Postawiłam na neutralny makijaż oka w brązach i beżach (paleta Au Naturel i NYX One night in Morocco) z fioletową kreską, wykonaną wodoodporną kredką Sephory w kolorze fioletowym. Twarz opaliłam bronzerem, nałożyłam też odrobinę dość ciepłego, jednak subtelnego różu i zestawiłam z tym szminkę Rimmel by Kate nr 102.
Wtorek
Tym razem postawiłam na smokey eye w szarościach z niebieskim akcentem na dolnej powiece i linii wody (zrezygnowałam z wytuszowania dolnych rzęs). Jako bazy użyłam cienia w kremie Maybelline Color Tattoo Permament Taupe (bardzo się z nim ostatnio polubiłam). Linię rzęs zagęściłam najpierw czarną kredką, a następnie eyelinerem w żelu, by uzyskać dość miękkie, ale wciąż wyraźne przejście. Przy tak mocnym makijażu oka postawiłam na delikatny róż do policzków i szminkę w subtelnym kolorze. Szczyty kości policzkowych dość mocno rozświetliłam. Zrezygnowałam z bronzera (w zasadzie często z niego rezygnuję w codziennym makijażu - uważam że moja twarz lepiej prezentuje się z różem niż z bronzerem). A inspiracją tego makijażu była paletka dwóch cieni Kobo, widoczna na zdjęciu poniżej, którą kupiłam niedawno na blogowej wyprzedaży i bardzo urzekły mnie te kolory (satynowa szarość i satynowy turkus - bardzo mocno napigmetowane).
I uwaga, uwaga - poszłam w tym makijażu do mojej promotorki a konsultacje :D
Środa
W środę naszło mnie na coś jasnego, pastelowego i nieco cukierkowego. Postawiłam na banana make-up w kolorach różu, szmaragdu i niebieskiego. Usta i policzki zostawiłam w delikatnych kolorach, bo koło ust właśnie wtedy mnie zaczęło wysypywać (i tendencja ta niestety utrzymuje się do dziś :/). Postanowiłam zatem nie skupiać uwagi innych na moich ustach. Twarz wykonturowałam za ciemnym dla mnie pudrem z Sephory, który zakupiłam właśnie z myślą o konturowaniu..
Czwartek
Tu już zaczynała mi doskwierać poranna opuchlizna powiek, pewnie dlatego, że po krótkim śnie musiałam wstać z rana i jechać do archiwum. Postawiłam zatem na delikatniejszy makijaż - w końcu jako wolontariuszka w instytucji państwowej wizerunkiem muszę wzbudzać zaufanie :D
Na górnej powiece pojawiły się zatem róże, by odświeżyć spojrzenie - pierwsze skrzypce grał tutaj opalizujący na złoto liliowy cień z paletki Sleek Oh So Special, który wycieniowałam pozostałymi różami z tej paletki. Dolną powiekę podkreśliłam kredką Jumbo z Sephory w kolorze taupe i nałożyłam na nią brązowy perłowy cień z paletki MUA. Z paletki MUA wykorzystałam też rozświetlacz (wewnętrzne kąciki oczu) oraz ciemnobrązowy cień - do zagęszczenia linii rzęs. Twarz delikatnie wykonturowałam bronzerem i odrobinę ożywiłam różem w kremie z paletki Sleek Sweet Cheeks. Na usta nałożyłam błyszczyk w kolorze nieco ciemniejszym od moich ust.
Piatek
Tutaj mamy wspomnianą masakrę ze spuchniętymi od niewyspania powiekami (zwłaszcza lewą). Postanowiłam więc wykonać bardzo delikatny makijaż oka by tego nie podkreślać i nie męczyć za bardzo powiek. Na całą ruchomą powiekę użyłam bieli, którą potem rozcieniowałam szarością i beżem, a w sam środek powieki wklepałam opuszkiem palca odrobinę rozświetlacza z paletki MUA. Linię rzęs zagęściłam brązową kredką. Na dolną powiekę nałożyłam kredkę jumbo z Sephory w kolorze Taupe. Żeby twarz nabrała trochę życia zdecydowałam się na użycie satynowego różu w malinowym kolorze z paletki Sleek Sweet Cheeks. Na usta nałożyłam pasujący do różu błyszczyk. Zrezygnowałam z bronzera.
Podobnie maluję się zawsze, gdy jestem niewyspana i się spieszę (pomijam jedynie cieniowanie oczu i stawiam na czarną kreskę).
Sobota
Wczoraj postawiłam na dzienne smokey eye inspirowane miętą i czekoladą :D Na oczach użyłam zielono-miętowych cieni Essence, w załamaniu powieki znalazły się oba brązy z paletki MUA. Cieniowanie załamania roztarłam beżem z paletki Sleek Au Naturel. Bielą z tej paletki rozjaśniłam łuk brwiowy. W wewnętrznych kącikach użyłam rozświetlacza z paletki MUA. Na dolnej powiece użyłam beżowej kredki jumbo z Sephory, na która nałożyłam brązowy cień MUA.
Zrezygnowałam z bronzera, a na policzkach i ustach postawiłam na subtelny, chłodny róż.
Niedziela
Dzisiaj postawiłam na kolor. Już od kilku dni korciło mnie na złoto-niebieskie cieniowanie. Tutaj jednak spontanicznie poszalałam i nie skończyło się na odcieniach tych dwóch kolorów. Na dolnej powiece dołożyłam matowy fiolet, który rozcieniowałam różem opalizującym na złoto, który wylądował również od wewnętrznego kącika do załamania powieki. Linię wodną rozświetliłam różową żelową kredką. Zrezygnowałam z kreski, żeby cieniowanie mówiło samo za siebie. a policzkach znalazł się delikatny róż z Sehory, a na ustach matowa szminka, również w delikatnym kolorze. Twarz delikatnie wykonturowałam bronzerem.
Uff... To już wszystko. Żałuję trochę, że akurat teraz mi się przytrafiły te niedoskonałości wokół ust i nie mogłam poszaleć z kolorami szminek. Stawiałam więc na makijaż oczu.
I jak się podobało? Przyznaję, że było to świetne ćwiczenie, bo z powodu braku czasu i lenistwa wyszłam ostatnio z wprawy w malowaniu ;)
poniedziałek najładniejszy :)
OdpowiedzUsuńA dla mnie nudny, poza tą fioletową kreską :P No ale od czegoś trzeba było zacząć ;)
Usuńsobota najpiękniejsza :)
OdpowiedzUsuńSobota też mi się podoba. Wtorek jeszcze jest w moim stylu, mimo że taki ciemny ten makijaż.
UsuńA mi najbardziej się podoba środa ;).
OdpowiedzUsuńA dla mnie najlepszy czwartek:) jak widać każdy lubi coś innego:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKażdy lubi co innego i to jest w nas piękne :) Starałam się właśnie, żeby te makijaże były bardzo różnorodne.
Usuńczekałam i się doczekałam ... super że wytrwałaś :D makijaże dla mnie cudaśne ! ;)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że wytrwałam, chociaż momentami nie było łatwo, zwłaszcza w piątek :D
Usuńa dla mnie niedziela jest super :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba, ale w takim makijażu zwykle wychodzę gdzieś tylko w weekendy i to raczej w sezonie wiosenno-letnim. No ale nie zmienia to faktu, że lubię taką grę kolorów na powiekach od czasu do czasu
Usuń