poniedziałek, 3 grudnia 2012

Toaletka po studencku, czyli jak niewielkim kosztem stworzyć domek dla kosmetyków :)

Hej dziewczyny!

Dzisiejsza notka jest czymś w stylu taniego rozwiązania plus "zrób to sam". Zebrało mi się na takiego właśnie posta, ponieważ po powrocie z uczelni chyba ze 2 godziny oklejałam ozdobnym papierem pudełka po butach i robiłam małe przemeblowanie w toaletce, bo miałam dosyć tej wiecznej prowizorki. Można się doczepić, że stan obecny to również prowizorka, ale jeśli tak to na pewno lepsza od poprzedniej. Na razie na nic bardziej bajeranckiego się nie zdecyduję, ponieważ za 2-3 lata zamierzam kupić własne mieszkanie i tam stworzyć prawdziwą kobiecą toaletkę <love> Póki przenoszę się z jednego wynajmowanego mieszkania na drugie, bardziej sprawdza mi się obecne rozwiązanie. Żeby nie przedłużać pokażę Wam efekty mojej dzisiejszej pracy i poopowiadam trochę skąd wzięły się poszczególne elementy i co w nich przechowuję. Zatem jeżeli jesteście ciekawe czytajcie/oglądajcie dalej :)


Tak prezentuje się moja toaletka na dzień dzisiejszy. Mieści się ona na zwykłym drewnianym regale i zajmuje jedną półkę. Regał stoi ok. 2 metry od okna - myślę, że to nienajgorsza odległość, a przynajmniej moim kosmetykom nie powinien tam szkodzić nadmiar światła. 

Wybrałam półkę na wysokości mniej więcej mojej klatki piersiowej po to, żebym nie musiała się co chwilę po coś schylać lub wyciągać ręce jakoś wysoko, czego bardzo nie lubię. Taka wysokość jest dla mnie idealna. Na półce znajdują się przybory do włosów, kosmetyki do makijażu i część kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Resztę kosmetyków trzymam w szafie lub w łazience. 

Prawdę mówiąc kolekcja tych kosmetyków, które umieszczam na tej półce rozrosła się ostatnio na tyle, że już ledwie się tam mieszczą i nie wiem czy nie pomyśleć za jakiś czas o organizerze z szufladkami czy czymś takim. Z drugiej strony nie wiem czy się opłaca, bo planuję wyprowadzić się z obecnego mieszkania w lipcu, a być może w kolejnym mieszkaniu będzie więcej miejsca na urządzenie mojej prowizorycznej toaletki.


Do szczebelka dwie półki wyżej od toaletki przywiązałam wstążką małe lustro kupione nie pamiętam już nawet gdzie i kiedy za kilka złotych. Znajduje się ono zatem na wysokości mojej twarzy. Kiedy światło dzienne jest dość dobre lub jestem skazana na sztuczne oświetlenie, właśnie przy tym lustrze wykonuję makijaż. Wczesnym rankiem natomiast, gdy na dworze jest jeszcze nieco szaro, makijaż wykonuję przy oknie korzystając z lusterka z którejś paletki Sleek.


Po lewej stronie półki znajduje się składane pudełko z solidnej tektury, kupione w sklepie typu "Najtaniej na świecie" czy innym chińskim markecie za 6 zł. Jak widać trzymam w nim przybory do włosów typu szczotki, grzebienie, spinki, wsuwki, gumki, klamry, nożyce do cięcia włosów itp. W środku tego głębokiego pudła mam oczywiście wydzielony pojemnik ze spinkami, gumkami i innymi drobnymi rzeczami, więc nie muszę ich specjalnie szukać, ale przyznaję że pudełko jest trochę głębokie i do szczotek się sprawdza, natomiast po drobniejsze przedmioty trzeba w nim trochę nurkować. Na szczęście dzięki mniejszemu pojemnikowi z tego typu rzeczami od razu wiem przynajmniej gdzie sięgnąć ręką, by wziąć daną rzecz. Gdyby nie brak miejsca, obok ustawiłabym po prostu osobne małe pudełko z drobiazgami.

Następne z kolei jest pudełko z kolorówką. Nim się właśnie zajmowałam dziś tyle czasu. Otóż jest to zwykłe pudełko po butach, które okleiłam papierem ozdobnym, takim do pakowania prezentów. Myślę, że całkiem fajnie się to prezentuje. Pomysł wziął się nie tyle z oszczędności, co z tego, że po prostu tak mam, że zostawiam sobie pudełka po butach i przechowuję w nich wiele rzeczy, bo po co je wyrzucać, skoro można z nich zrobić jeszcze użytek. Chciałam tylko, by ładniej się prezentowało, więc zakupiłam papier ozdobny i bawiłam się w domowe DIY. W sumie od zawsze lubiłam zostawiać sobie takie pudełka i oklejać je kolorowym wzorzystym papierem, by urozmaicić wygląd pokoju i zyskać fajne przechowalniki. W środku mieszczą się paletki cieni i kosmetyki kolorowe do twarzy. Znajduje się tam także osobny pojemnik (po maseczce do włosów) ze szminkami ustawionymi numerkami do góry, by szybko chwycić odpowiedni kolor. W pudełku znajduje się też mój ulubiony stary kubek, któremu niestety odpadło ucho. Szkoda mi było go wyrzucać, więc zrobiłam z niego organizer na kredki, tusze, korektory itp. Na tym pudełku znajduje się mniejsze opakowanie w kształcie jakby tacki, nie pamiętam po czym. Je również okleiłam i usztywniłam kawałkiem cienkiego twardego kartonu i trzymam w nim pojedyncze cienie do oczu, bazę pod cienie, pigmenty Kobo i eyeliner. Nie muszę dzięki temu w poszukiwaniu tych rzeczy nurkować w pudełku, bo leżą przecież na nim ;)

Bardziej na prawo znajduje się srebrzysty plastikowy koszyk z produktami do pielęgnacji twarzy. Kupiłam go jakiś czas temu z Netto za ok. 3 zł.

Na prawym skraju półki znajduje się organizer na lakiery do paznokci i inne drobiazgi, za który służy mi wieko od składanego pudełka, w którym są przybory do włosów. Chodziło mi o dość niski przechowalnik, by móc szybko znaleźć konkretny lakier.

Za lakierami znajdują się pędzle (chwilowo brudne :P), które przechowuję w białej ceramicznej doniczce. Dla urozmaicenia obwiązałam ją sobie kawałkiem ładnego sznurka i pomiędzy sploty wcisnęłam czerwone piórko.

Widzicie zatem jak wygląda moja "toaletka". W sporej części jest to wynikiem tego, że lubię od czasu do czasu uruchomić kreatywność i zrobić coś własnymi rękami, zamiast iść do sklepu. Ale gdy w sklepie trafi się jakaś okazja, też czasem korzystam :)

Co myślicie o takiej organizacji kosmetyków? Jak wygląda organizacja Waszych centrów dowodzenia? :)

4 komentarze:

  1. Ja właśnie od dwóch dni robię przemeblowanie i układam swoje kosmetyki. Mam jednak utrudnienie - ciekawskiego dwulatka, który wszędzie wlezie. Musze poukładać wszystko tak, by nie sięgnął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz nie lada wyzwanie. Ja nie mam dzieci, ale pamiętam jaka była masakra, gdy moja dwuletnia siostrzenica dobrała sie do tuszu do rzęs mojej siostry i próbowała się nim pomalować - całą twarz i włosy miała czarne. Ciężko było ją domyć ;) Widziała jak jej mama maluje się tuszem i widocznie też chciała spróbować :D Szczęście, że nie wzięła tego tuszu do buzi. Faktycznie trzeba chronić takie rzeczy przed dziećmi, nie tylko po to, żeby ich nie zniszczyły, ale też żeby nie zrobiły sobie krzywdy.

      Usuń
  2. jak tak teraz patrzę to nasz "toaletki" są bardzo podobne:P ja zamiast kartonowych pudełek, wykorzystuję wiklinowe, lakiery tylko trzymam w kartoniku po butach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wiklinowe pudełka też się podobają, więc jeśli na kolejnym mieszkaniu dorobię się większej pułki na kosmetyki to może dokupię pudełka wiklinowe koszyczki. Ostatnio oglądałam nawet jakieś w Jysk przy okazji kupna kosza na pranie, ale te które mi się w miarę podobały były drogie :/ Na razie więc pozostaję przy oklejonych ozdobnym papierem kartonowych pudłach ;)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.