Hej!
To już zaczyna robić się nudne - kolejne bardzo pozytywna recenzja na moim blogu ;) Pewnie wiąże się to z tym, że w pierwszej kolejności chcę opisywać kosmetyki, które naprawdę gorąco Wam polecam. Poza tym dość rzadko trafiam na buble (chociaż kiedyś miałam w tej kwestii akurat pecha, zwłaszcza jeśli chodzi o kosmetyki do pielęgnacji twarzy - ale o tym innym razem).
Przechodzę już do właściwego tematu posta, a więc balsamu nawilżająco-regenerującego polskiej firmy Joanna z serii "Z apteczki babuni". Jest on przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych.
Za 300 ml kosmetyku płacimy 5,49 zł w Rossmannie, więc cena jest bardzo przystępna. Jednocześnie balsam jest dość wydajny - używam go od miesiąca i zostało mi jeszcze około połowy opakowania (włosy myję co drugi dzień i używam go po każdym myciu), przy czym często nakładam go więcej niż producent napisał w instrukcji użycia.
Skład kosmetyku prezentuje się następująco:
Nie jestem tutaj jakimś znawcą - na portalu wizaż widziałam analizę dziewczyn i nie dopatrzyły się one silikonów. W składzie jest natomiast alkohol, który może wysuszać włosy. Jeśli chodzi o dobroczynne składniki, to przede wszystkim mamy tu proteiny miodu i proteiny mleka. Skład może więc budzić pewne kontrowersje ze względu na alkohol, ale powiem Wam, że w tej kwestii podzielam opinię Karoliny, która prowadzi kanał Stylizacje i Stylizacje 2 na youtube - skoro używałam kosmetyków z alkoholem i innymi paskudnymi składnikami całe lata i moim włosom jakoś nic strasznego się nie stało, to nie widzę powodu, dla którego miałabym zrezygnować ze wszystkich kosmetyków z alkoholem czy nawet silikonami, zwłaszcza jeśli któryś naprawdę dobrze działa na moje włosy. Ten kosmetyk u mnie się świetnie sprawdza, więc nie widzę powodu, by z niego rezygnować, nawet jeśli ma kilka niezdrowych składników.
Opakowanie: wygodne w użyciu, jedyny minus jest taki, że nie widać ile dokładnie produktu zostało nam w środku.
Sposób użycia: wyciskamy niewielką ilość balsami i nakładamy na wilgotne włosy skupiając się na końcówkach, przeczesujemy, nie spłukujemy (może on zatem obciążać włosy, ale u siebie jakoś tego nie zaobserwowałam). Ja od czasu do czasu nakładam do na niemal całą długość włosów, by je odżywić, ale nie robię tego często, gdyż może to przetłuszczać włosy.
Na zamieszczonej wyżej fotce widzimy też, jaki efekt gwarantuje nam producent, czyli:
- nawilżone włosy o zdrowym wyglądzie
- milsze w dotyki i bardziej lśniące
- łatwe do układania i rozczesywania.
I powiem Wam, że u mnie ten balsam daje dokładnie taki efekt jak w opisie producenta. Ja mam włosy od nasady przetłuszczające się, z suchymi, łatwo niszczącymi się przez farbowanie końcówkami i ten balsam sprawił, że moje włosy wreszcie przestały przypominać siano. Co więcej one same zaczęły super się układać, więc czasami po wyschnięciu (staram się ostatnio jak najrzadziej używać suszarki) nie muszę ich nawet czesać, bo układają się w piękne sprężyste fale, które tylko roztrzepuję delikatnie palcami. Oczywiście włosy naturalnie mi się falują, ale wcześniej te fale wyglądały jakby były poczochrane, bo miałam na głowie siano. Jestem zatem zachwycona, bo następnego dnia rano po umyciu włosów czas układania włosów ograniczony mam do minimum - wystarcza mi mniej niż minuta :) Gorzej już jest na drugi dzień - wtedy już włosy są lekko wymęczone. Przeczesuję je wtedy szczotką z naturalnego włosia i przeważnie jest OK, jak nie to po prostu je upinam. Tyle o układaniu. Poza tym włosy po tym balsamie są gładziutkie, lśniące, wreszcie mają taki zdrowy blask.
Mimo niewielkich minusów wystawiam temu kosmetykowi wysoką ocenę, gdyż po tylu nieudanych próbach wreszcie trafiłam na kosmetyk, którego efekty są dla mnie naprawdę zauważalne i mile mnie zaskoczyły. Produkt ten na stałe zagości w mojej kosmetyczce. Dla tych, które nadal szukają swojego ideału, polecam wypróbowanie tego balsamu, zwłaszcza że za tę cenę mamy niewiele do stracenia.
Ocena: 5/5
Poprawka do uwag odnośnie składu:
OdpowiedzUsuń- moim zdaniem nie ma w odżywce silikonów
- wysuszający, nieporządany alkohol to "etanol", "alcohol denat.", a cetyl alcohol i cetearyl alcohol, to alkohole tłuszczowe, które zachowują się zupełnie inaczej i są "dobrymi" składnikami kosmetyków.
Dla poparcia moich słów - analiza z wizażu: http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=18841400&postcount=247
A balsam bardzo fajny, też go używam po każdym myciu - regularnie dostarcza moim włosom dawkę protein :)
Cóż - nie jestem jakimś wielkim znawcą jeśli chodzi o składy, dlatego też rzadko decyduję się na ich analizę w recenzjach na blogu. Skład tego balsamu analizowałam na podstawie jakiegoś artykułu dotyczącego poszczególnych typów silikonów i z tego co pamiętam dopatrzyłam się właśnie dwóch czy trzech z grupy najmniej szkodliwej. No ale skoro mądre głowy z wizażu nie dopatrzyły się silikonów, zapewne się pomyliłam - pozostaje edytować recenzję.
Usuń