wtorek, 3 lipca 2012

Recenzja paletki Sleek Ultra Matte V2 Darks

Dzisiaj wreszcie planowana od jakiegoś czasu recenzja paletki Sleek Darks. Jest to moja pierwsza paletka Sleeka. Kupiłam ją, ponieważ gdy tylko ją zobaczyłam doznałam olśnienia. Wreszcie zobaczyłam zestaw, w którym wszystkie cienie mi się mega podobają, więc pomyślałam, że to jest to i zamówiłam na allegro. Cena z wysyłką wyniosła ok. 35 zł.

To teraz konkrety.

W paletce jak zwykle jest 12 cieni (każdy 1,1 g), w tej konkretnej wszystkie są matowe. W opakowaniu zamontowane jest dość praktyczne lusterko. Dołączony jest także aplikator, którego czasem używam (dalej napiszę, w jakich przypadkach jest on przydatny). Aplikator jest wygodny, ponieważ jest na długiej rączce. Używam go ostrożnie, gdyż podobnie jak inne aplikatory czasami może podrażniać moją wrażliwą powiekę tarciem.

Większość cieni w tej paletce jest ciemna (stąd nazwa). W serii Ultra Matte wyszła też jeszcze jedna paletka - V1 Brights z jaśniejszymi, bardzo żywymi odcieniami, w sam raz na lato. Ja tej drugiej nie kupiłam, ponieważ rzadko używam takich kolorów (zwłaszcza tych intensywnych róży), choć nie ukrywam, że czasem mnie kusi jak widzę makijaże innych dziewczyn wykonane paletką Brights :)

Paletka wygląda tak:

Zaś swatche prezentują się tak:


Jak widać pigmentacja jest naprawdę dobra. Jedyny słabo moim zdaniem napigmentowany cień to jasna żółć w górnym rzędzie. Widać też, że cienie te mogą dawać prześwity i ciężko je równomiernie nałożyć. Ale to już jest specyfika cieni matowych. Ja znalazłam na nie metodę - kolory, które dają prześwity w aplikacji pędzlem na sucho, można nakładać załączoną do cieni pacynką - wtedy krycie jest dobre i równomierne. Ja tak często robię jak chcę użyć mojego ulubionego koloru z tej paletki, czyli bordu. Oczywiście można też aplikować cienie na mokro - wtedy kolor jest intensywny, bez prześwitów, trwalszy. Tylko ja nie zawsze mam ochotę na aplikację na mokro. Ostatnio zresztą aplikowałam w ten sposób ciemnozielony cień z tej paletki. Ten cień sam w sobie jest bardzo twardy, ale mnie wręcz tępy i wydobywam go pędzlem do oczu z bardzo twardym włosiem (zawsze niezastąpiony rosyjski Riv Gosh Professional oczywiście). Po tym jak grzebałam w tym cieniu zwilżonym (nie mokrym!) pędzelkiem z włosia syntetycznego, po wyschnięciu cień zrobił się jak kamień. Musiałam w nim wręcz ryć pędzlem z Riv Gosha, żeby znów nadawał się do użytku. nie wiem czy tylko ten cień tak ma, czy inne cienie z tej paletki też się tak po styczności z wilgocią zachowują. Wolę nie ryzykować i teraz przy aplikacji na mokro wolę ukruszyć na dłoń czy do jakiegoś pojemniczka troszkę danego cienia trzonkiem pędzelka i dopiero potem nabierać go na wilgotny pędzel, a nie bezpośrednio w paletce grzebać zwilżonym pędzelkiem.

Poza zielonym cieniem żaden inny nie jest tak twardy. Biały, brązowy i czarny moim zdaniem są trochę za miękkie i przez to kruszą się gdy nabieramy je na pędzel. Większość tych cieni się nieco osypuje przy aplikacji, zwłaszcza brąz, czerń i bord (generalnie na ciemniejsze kolory trzeba uważać). Cienie te są dość trwałe - u mnie trzymają się na zwykłej bazie cały dzień, mimo że mam dość tłuste powieki. Kolory są pięknie zestawione, można tą paletką tworzyć wspaniałe makijaże, raczej wieczorowe i artystyczne, choć ja używam jej czasem na dzień, gdy mam ochotę na odważniejszy makijaż.

Podsumowując: Faktycznie niektóre z tych cieni są trudne i trzeba się nauczyć odpowiedniej ich aplikacji, by osiągnąć pożądany efekt. Jednak trzeba brać pod uwagę to, że ciężko na polskim rynku kupić dobre cienie matowe, a już na pewno za tą cenę nie kupimy lepszych. Do tego jeszcze w tej palecie znalazłam kilka kolorów, które ubóstwiam. Jestem zatem na tak i uważam, że jest ona warta zakupu. Co więcej, obecnie jest to moja ulubiona paletka. Polecam!

Ocena: 4,5/5

2 komentarze:

  1. cudowna jest ehh szkoda że nie dostępna pewnie jak znów wznowią sprzedaż nie będę miała na nią kasy;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - jest cudowna. Chociaż ja chyba wszystkie moje Sleeki kocham jednakową miłością i nie potrafiłabym zdecydować, którą lubię najbardziej. W sumie jedynym spontanicznym zakupem była Paraguaya, którą też uwielbiam. A co do Darksa, to z niektórymi cieniami trzeba się trochę pobawić, żeby uzyskać zadowalający efekt bez prześwitów, ale są tak piękne, że moim zdaniem są tego warte. Brakuje mi jeszcze w kolekcji jakiejś radosnej kolorowej paletki - myślałam o Snapshots, tylko z jej zakupem muszę poczekać do wypłaty - mam nadzieję, że do tej pory nie zniknie jak to było z Brights, na którą nie zdecydowałam się od razu :/

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.