czwartek, 25 kwietnia 2013

Mój nie taki mały całuśny zbiorek, czyli kolorówka do ust

Hej :)

Pozostając w temacie ust, chciałabym zaprezentować Wam mój zbiorek kolorowych produktów do ust. Skleroza mnie dopadła i zapomniałam o konturówkach, no ale mam tylko trzy, więc wielkiej straty nie ma. A propos - szukam fajnych różowych konturówek, bo mam tylko nude'owy róż, więc szukam też takiego typowego różu i fuksji. Jak znacie coś fajnego, dajcie znać :)

Wpadłam na pomysł na taką notkę, bo moja całuśna kolekcja od paru miesięcy powiększa się dość szybko (wpadam w małe szminkomaniactwo). W tym poście macie po prostu taki wykaz wszystkiego co posiadam. Jeżeli coś Was szczególnie zainteresuje, a jeszcze nie było zrecenzowane, to dajcie znać w komentarzu - postaram się naskrobać o tym notkę jak najszybciej :) W ogóle dopiero teraz sobie uświadamiam jak niewielka część tych skarbów została zrecenzowana i postanawiam koniecznie to nadrobić, więc pewnie przez najbliższy miesiąc czy dwa ciągle będziecie czytać na moim blogu o szminkach i błyszczykach.

Może na wstępie wyjaśnię dlaczego tak uwielbiam kolorówkę do ust, szczególnie szminki. Moim zdaniem są one niezastąpione w ekspresowych makijażach. Ja od jakiegoś czasu niemal każdego ranka nie mam czasu na zabawę z jakiś fajny makijaż oczu i zazwyczaj poprzestaję na kresce i tuszu do rzęs, a gdy się naprawdę bardzo spieszę, to w grę wchodzi tylko maskara. W takich sytuacjach warto postawić na jakiś fajny kolor na ustach i róż do policzków, żeby tę twarz trochę ożywić, nadać jej zdrowszy wygląd i wyglądać na bardziej zadbaną. Za to właśnie pokochałam szminki i dlatego w ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy jestem zabiegana, mój zbiorek tego typu produktów mocno się rozrósł. To tyle słowem przydługiego wstępu :)

Tak mój całuśny zbiorek prezentował się rok temu:


A tak wygląda teraz:


Przy czym tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy (mniej więcej od grudnia) moja kolekcja powiększyła się dwukrotnie. Nie piszę tego, żeby się chwalić - raczej przeciwnie, próbuję się uświadomić, że pora przystopować. Ja po prostu lubię mieć duży wybór. Jak powiedziała kiedyś na YouTube Ewa z kanału RedLipstickMonster tak naprawdę wystarczą nam 3 bardziej nudowe kolory i 3 bardziej intensywne, bo możemy przecież te kolory mieszać i uzyskiwać różne efekty. Ba - jedną szminką możemy uzyskać kilka różnych efektów, w zależności od sposobu nakładania - świetny filmik zrobiła o tym Lisa Eldridge:


Na swoje usprawiedliwienie natomiast mogę powiedzieć tylko tyle, że naprawdę kocham szminki i lubię mieć ich duży wybór. Wiem, że są dziewczyny, które mają większe szminkowe zbiory, ale jednak uważam, że mój jak na jedną osobę jest ciut za duży. Na szczęście gdy coś się u mnie nie sprawdza lub mi się znudzi, wędruje dalej w świat (inaczej, o zgrozo, miałabym tego na stanie znacznie więcej). Aktualnie dokupuję coś nowego tylko wtedy, gdy coś naprawdę mocno mnie zainteresuje lub ma ciekawy kolor, którego jeszcze nie posiadam i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będę do używać.

Przejdźmy teraz do konkretnych produktów. Będę zamieszczać nazwy, numery i krótkie opisy kolorów, bo zdjęcia mogą lekko przekłamywać kolory ze swatch'y.

Błyszczyki

Od nich najłatwiej mi zacząć, bo jest ich po prostu mniej.


Na swatch'ach od lewej:
  • Essence XXXL Shine, 01 Pure Chic - czyli zwykły bezbarwny błyszczyk, który każda fanka makijażu ust powinna mieć w swoim zbiorze
  • Lavelle, bez numeracji - piękna brzoskwinka, zakupiona w Rosji, a w Polsce niestety się na niego nie natknęłam. Recenzja TUTAJ
  • Essence Glossy Lipbalm - czyli błyszczyko-balsam do ust, zabarwia usta na delikatną, półtransparentną czerwień
  • My Secret Star Gloss, nr 413 - dość ciemny, ciepły róż ze mnóstwem drobnych srebrnych drobinek
  • Essence Stay With Me: 05 I Like Cotton Candy (delikatna fuksja), 02 My Favourite Milkshake (łososiowo-beżowy nude), 03 Candy Bar (brzoskwiniowo-koralowy), 07 Kiss Kiss Kiss (chłodna czerwień)


Na tym zdjęciu kolory są oddane bardzo realistycznie, w razie jakby ktoś nie rozumiał mojego arcy-fantazyjnego opisu kolorów :P

I to by było na tyle, jeśli chodzi o błyszczyki - "tylko" 8, choć moim zdaniem imponujący wynik jak na kogoś, kto zbytnio za błyszczykami nie przepada (przydają się, gdy mam mocno przesuszone usta).

Tinty

W tej dziedzinie jestem mocno zacofana, bo posiadam aż jeden marki Bell, który zakupiłam kilka dni temu w Jasmin, bo akurat miał atrakcyjną cenę i postanowiłam wypróbować co to takiego. Posiadam kolor 4, który na moich ustach daje piękny malinowy kolor, a takiego w swoim zbiorku jeszcze nie miałam, więc strzał w dziesiątkę :)



Coś czuję, że na tym jednym tincie nie poprzestanę ;>

Matowe szminki w musie

Pisałam o obu bardzo niedawno. Chyba na tej dwójce zakończy się moja "kolekcja" matowych szminek w formie musu.


Od góry na swatch'ach:
  • Essence Stay Matt, 01 Velvet Rose - nude'owy róż, recenzja TUTAJ
  • Manhattan Soft Matt, nr 45H - dość intensywna, chłodna czerwień, recenzja TUTAJ



Szminko-błyszczyki


Na swatch'ach od lewej:
  • Wibo Eliksir, nr 9 - typowa śliwka, półtransparentny
  • Kobo Extreme Lipgloss, nr 205 India Rose - w rzeczywistości dość ciemny (lecz nie mocno kryjący) róż z odrobiną wiśni, recenzja TUTAJ



Szminki

Zacznę od Avon, bo o dziwo z Avonu mam najwięcej szminek. W sumie lubię ich szminki. Jedne serie są bardziej udane, inne mniej. Na pewno mogę polecić klasyczną wersję Ultra Colour Rich i Idealny Pocałunek. Reszta mniej przypadła mi do gustu.


Od lewej na swatch'ach:
  • Idealny Pocałunek: Plum Intrugue (subtelna śliwka), Berry Smooch (delikatna, chłodna fuksja), Coral Connection (typowy koral)
  • Ultra Colour Rich: Pout (bardzo jasny nude'owy róż), Carnation (typowy róż, nieco zgaszony), Buttered Rum (bardzo ciemna, karminowa czerwień, która nie wiedzieć czemu na zdjęciu wpada w brąz :/)
  • Ultra Colour Rich (seria w kwadratowych, różowych opakowaniach), Cappucino (nudowy beżo-brąz, nieco złocisty)
  • nawilżająca szminka chłodząca, już dawno wycofana ze sprzedaży, kolor Frozen Berry - ciepły róż



Dalej mamy już mix różnych firm.


Od lewej na swatch'ach:
  • Maybelline Hydra Extreme: 535 Passion Red (typowa, bardzo intensywna, wręcz teatralna czerwień, na zdjęciu wyszła bardzo zgaszona), 670 Natural Rosewood (ciepły róż)
  • Catrice Ultimate Colour: 050 Princess Peach (jasny, delikatny pomarańcz), 190 The Nuder The Better (beżowy nude z odrobiną różu)
  • Rimmel Lasting Finish, 070 Airy Fairy - nie muszę jej chyba przedstawiać, dość ciepły, nude'owy róż z subtelnym złotawym połyskiem, recenzja TUTAJ
  • Kobo Fasion Colour, 105 Velvet Rose - chłodny róż, recenzja TUTAJ
  • NYC, 320 Mahogany  - bardzo ciemny, ciepły śliwkowy kolor



Też cierpicie na taką manię kolorówki do ust, czy jednak ponad wszystko preferujecie ciekawy makijaż oka? Ja bardzo lubię ciekawe makijaże oczu, ale żyjąc w pośpiechu mam na nie czas zwykle tylko w weekendy, więc na co dzień stawiam na usta. Które kolory spodobały Wam się najbardziej? No i będę wdzięczna za podpowiedź, którą recenzję chciałybyście przeczytać w pierwszej kolejności :)


6 komentarzy:

  1. wow. szaleństwo! ja też lubię szminki. natomiast błyszczyków nie lubię, bo mi się do nich kleją włosy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie aż tak dużo. Ale najgorsze jest to, że ciągle mam ochotę na testowanie czegoś nowego.

      Usuń
  3. Wow troszeczkę tego jest;) Ja stawiam zazwyczaj na błyszczki bądź masełka pielęgnacyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie jestem fanką błyszczyków - nie lubię nosić na ustach produktów o oleistej formule. Jeżeli już decyduję sie na nałożenie błyszczyka, to prawie zawsze wybieram Essence Stay With Me.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.