Witajcie :)
Trochę mnie tutaj nie było. Najpierw miałam wyjazd do Warszawy w ramach zajęć, potem byłam albo zbyt zajęta, albo zbyt zmęczona. Ale się nie zrażam, bo w ten weekend na pewno nadrobię trochę tą kilkudniową nieobecność - już dziś możecie spodziewać się trzech nowych postów ;)
Przejdźmy już do tematu tej notki, jakim jest maskara Oriflame Volume Build, która według producenta pozwala na budowanie objętości rzęs poprzez nieograniczoną ilość aplikacji. Ma to nam pozwolić na dostosowanie wyglądu naszych rzęs do każdej okazji za pomocą jednego tuszu. Ja posiadam kolor czarny. Tusz ten dostałam na testy w ramach współpracy z Oriflame, która nie ma wpływu na moją opinię o tym kosmetyku. Jeżeli jesteście ciekawe mojej opinii o tym kosmetyku, zapraszam do czytania dalszej części notki.
Opis producenta:
"Pierwszy tusz Oriflame, który pozwala na budowanie objętości rzęs w zależności od okazji. Mega szczoteczka oraz formuła VoluFlex zapewniają nieograniczoną możliwość budowania rzęs, nieograniczoną ilość aplikacji oraz elastyczną formułę tuszu nawet po jego wyschnięciu.
84% kobiet przyznaje, że tusz zachowuje elastyczność od pierwszej warstwy aż do ostatniej *
*testy konsumencie z udziałem 91 kobiet
Formuła VoluFlex
Elastyczna formuła pozwalająca zwiększać objętość rzęs nieskończoną ilość razy. Tusz zachowuje elastyczność nawet po wyschnięciu, dzięki czemu nakładanie każdej kolejnej warstwy jest tak samo proste i przyjemne.
Tusz do rzęs Oriflame Beauty Volume Build pozwala budować objętość rzęs i stworzyć własny styl. Decyzja, ile warstw nałożyć, należy tylko do Ciebie.
Objętość na zamówienie
Dzięki mega szczoteczce oraz formule VoluFlex tusz daje nieograniczoną możliwośćbudowania rzęs, pozwala na nieograniczoną ilość aplikacji oraz utrzymuje elastyczną formułę nawet po jego wyschnięciu.
Rzęsy na każdą okazję
Niezależnie od pory dnia i sytuacji, tusz do rzęs Volume Build daje swobodę budowania wybranej przez Ciebie objętości rzęs. Spotkanie ze znajomymi na lunch? Nałóż jedną warstwę tuszu, by uzyskać luksusową objętość. Ważne spotkanie w pracy? Zwiększ objętość nakładając trzy warstwy i uzyskaj bardziej dramatyczny efekt. Randka z kimś wyjątkowym? Zachwyć go nakładając pięć warstw tuszu i tworząc efekt sztucznych rzęs. Nie ważne, ile warstw nałożysz, tusz pozostanie elastyczny i będzie prezentował się świetnie."
Moja opinia:
Maskara mieści się w fioletowym, wąskim, prostym opakowaniu z połyskującymi różowymi napisami, które trudno dobrze uchwycić na zdjęciach ;) Lubię takie proste opakowania, a to że nie jest ono czarne sprawia, że łatwo mi odnaleźć ten tusz w pojemniku, w którym trzymam kredki i maskary (większość z nich ma czarne opakowania). Napisy się nie ścierają, więc całość wygląda bardzo estetycznie.
Szczoteczka jest naprawdę duża. Jej włosie zmniejsza się ku końcowi. W przekroju około połowa włosków jest długa (widać to na dolnej połowie szczoteczki na powyższym i poniższym zdjęciu). Od tej części włosia, która na zdjęciu jest na górze te dłuższe włoski oddzielają przerwy bez włosia, zaś włosie na górze jest krótsze. Efekt? To krótsze włosie sprawdza się u mnie świetnie do tuszowania dolnych rzęs.
Końcówka szczoteczki zbiera za dużo tuszu, którym można zrobić sobie krzywdę np. w postaci plam na nosie. Warto więc wytrzeć nadmiar tuszu w chusteczkę higieniczną. Takie małe glutki tuszu mają też tendencję do zbierania się na dłuższej części włosia szczoteczki.
Sam tusz jest dość rzadki, ale nadaje się do używania od razu po otwarciu (czyli nie jest strasznie rzadki).
Początkującym aplikacja może sprawiać trudności. Myślę, że dużo ułatwia właśnie dokładne poznanie kształtu szczoteczki i wtedy człowiek szybciej się wprawia. A jaki efekt tusz daje na rzęsach?
Od razu zaznaczam, że nie używałam żadnych baz, zalotek, pudrów, grzebyków i innych cudów. Na poniższych zdjęciach działałam samym tuszem, nie odciskając nawet nadmiaru w chusteczkę.
A tak wyglądają trzy warstwy po wyczesaniu. Zdecydowanie lepiej! Szczoteczka po starym tuszu, którą wyczesywałam rzęsy, zdjęła z nich nadmiar produktu. |
Tak zatem prezentuje się tusz Oriflame Volume Build w akcji. Jeszcze raz podkreślam, że na powyższych zdjęciach w ramach każdej warstwy nakładałam sporo tuszu, dlatego przy trzeciej warstwie uzyskałam efekt pajęczych nóżek. Jeżeli zdarza mi się nakładać mniej tuszu, to udaje się nałożyć nawet cztery warstwy bez tandetnego efektu. Zalecam zatem zachować umiar w aplikacji poszczególnych warstw ;)
Na pewno w moim przypadku nie spełniła się obietnica o efekcie sztucznych rzęs, ale zdaję sobie sprawę z tego, że rzęsy mam marne i żeby wyglądały naprawdę dramatycznie, po prostu muszę dokleić sztuczne. U osób z gęstszymi rzęsami efekt na pewno będzie lepszy.
Co do samego noszenia, to podoba mi się w tym tuszu efekt głębokiej czerni, która nie blaknie w ciągu dnia i nie ma większych tendencji do osypywania się (przez prawie 2 tygodnie codziennego użytkowania tusz osypał mi się lekko tylko jeden raz). Efekt wydłużenia jest w moim przypadku na tyle duży, że nie mogę zaraz po nałożeniu otwierać szeroko oczu, bo tusz odbija mi się pod łukiem brwiowym i tak jest nawet po nałożeniu jednej warstwy. Cóż - przynajmniej pod względem długości po użyciu tego tuszu moje rzęsy przypominają firany :D Niby tusz nie jest wodoodporny, ale zmywa się naprawdę ciężko - płyn dwufazowy jest niezbędny.
Podsumowując:
Polubiłam ten tusz, szczególnie za szczoteczkę, która pozwala mi perfekcyjnie wytuszować dolne rzęsy, co nie zdarzyło mi się jeszcze w przypadku innych maskar, więc za to daję Oriflame ogromny plus. Aplikację można dość łatwo opanować. Faktycznie efekt można ładnie stopniować, o ile będziemy nakładać cienkie warstwy, inaczej rzęsy się skleją. Prawda jednak jest taka, że jeżeli trafimy na nie za rzadki i nie za gęsty tusz z przyzwoitą szczoteczką, to w przypadku każdego możemy w ten sposób stopniować efekt. Może tym faktycznie jest łatwiej, bo w przypadku innych maskar nie udało mi się jeszcze nałożyć czterech warstw. Efektu sztucznych rzęs nie ma, ale na to przy mojej marniźnie nie liczyłam. Jest natomiast głęboka czerń i świetna trwałość bez osypywania, a także. Rzęsy są bardzo wydłużone, ładnie rozdzielone i nieco pogrubione i podkręcone. Szczoteczka nabiera trochę za dużo produktu, natomiast po aplikacji trzeba uważać, by tusz nie odbił się pod łukiem brwiowym. Maskara najbardziej przypadła mi do gustu przy makijażach dziennych (w których lubię nosić dość wyraziste rzęsy, ale nie przesadzone), ale świetnie się też sprawdza z tzw. rzęsami w butelce (lub ich tańszymi odpowiednikami), więc na wieczór też zdarza mi się jej używać i efekt mnie zadowala.
Na pewno chętnie zużyję ten tusz do końca i nie wykluczam powrotu do niego w przyszłości.
Ocena: 4/5
Cena i dostępność:
Kosmetyki Oriflame możecie nabyć w cenie katalogowej u konsultantki (w przypadku tej maskary 21,90 zł/8ml, ważność 6 miesiący od otwarcia). Możecie je również zamówić w sklepie internetowym Oriflame ze zniżką 23%, rejestrując się bezpłatnie jako konsultantka na stronie my.oriflame.pl/oridanuta . Przesyłka kosmetyków jest bezpłatna. W razie pytań możecie pisać na maila: origroup@wp.pl .
Co sądzicie o takich maskarowych nowinkach jak tusz z nieograniczoną liczbą aplikacji kolejnych warstw? A może znacie inne tusze tego typu?
baardzo fajny efekT :D
OdpowiedzUsuńwg mnie skleił Ci jednak te rzęsy. nie miałam tej maskary, ale jeśli chodzi o Oriflame, to z ręką na sercu polecam Wonder :)
OdpowiedzUsuńPrzy trzeciej warstwie definitywnie skleił, ale przy drugiej wygląda naprawdę dobrze. O Wonder już wiele pozytywnych opinii słyszałam - może się kiedyś na niego skuszę.
UsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń