Witajcie :)
Gratuluję tym, którzy przebrnęli przez część pielęgnacyjną i pocieszę Was - kolorówka jest znacznie krótsza, gdyż jak już pisałam, niewiele kosmetyków do makijażu w tym miesiącu szczególnie sobie upodobałam.
Dziś ostatni dzień maja, więc nadszedł czas na ulubieńców tego miesiąca. Sporo przybyło mi nowości w ostatnich tygodniach. W tym miesiącu znowu przeważają ulubieńcy pielęgnacyjni. Jeśli chodzi o makijaż to zwykle stawiałam na minimalizm. Dużo było też testowania nowości i z tego powodu szczególnie przywiązałam się tylko do kilku kosmetyków do make-up'u. Nawet na żaden pędzel nie miałam w tym miesiącu jakiegoś szczególnego jaranka. Jakiś leń makijażowy się ze mnie zrobił, a sterta nowych kosmetyków do wykorzystania ciągle rośnie :P Jeżeli jesteście ciekawe co mnie zachwyciło w tym miesiącu, zapraszam do czytania :)
Pielęgnacja
1) Żel do mycia ciała Babydream - żele z SLS zaczęły mi ostatnio strasznie wysuszać skórę. Potrzebowałam czegoś łagodniejszego. Skłaniałam się ku Dove, ale przeczytałam na KWC, że żel do mycia ciała Babydream ma bardzo przyjazny skład. Był też niedrogi - za 500 ml zapłaciłam w promocji 7,99 zł. Żel nie wysusza mi skóry, ale też jakoś specjalnie nie nawilża - po kąpieli muszę użyć balsam do ciała. Nie znalazłam jeszcze środka do mycia ciała po którym nie muszę używać balsamu, więc mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że ten żel nie wysusza mi skóry, że jest tani, że ma fajną pompkę i że ma delikatny zapach, który mi nie przeszkadza (nos mam naprawdę wrażliwy, dlatego generalnie preferuję kosmetyki bezzapachowe). Korci mnie jeszcze, żeby wypróbować żel do mycia ciała z olejkiem w wykonaniu Rossmannowskiej Isany :) Napiszcie koniecznie czy znacie inne środki myjące bez SLS, które może nawet jakimś cudem nawilżają - chętnie przetestuję (o ile cena będzie rozsądna, bo szkoda wydawać nie wiadomo ile kasy na żel pod prysznic).
2) Avon Planet Spa tropikalny krem do stóp i łokci z kwasami AHA - uwielbiam go za przyjemny zapach, a przede wszystkim na to, że dobrze nawilża i świetnie zmiękcza mi skórę na piętach. Recenzja TUTAJ.
3) Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Bielenda Bawełna - polubiłam go jeszcze bardziej niż wersję z Awokado, z której również byłam zadowolona. Zmywa lepiej niż Awokado, a przy tym mam wrażenie że jest jeszcze łagodniejszy dla oczu. Zostawia oczywiście tłustą warstwę na skórze, ale nie jest ona tak wyczuwalna jak przy innych płynach dwufazowych. Recenzja ukaże się za jakiś czas.
6) Gąbeczki do demakijażu - najczęściej używam widocznej na zdjęciu gąbeczki Konjac i gąbeczek Calipso. Nie wiem jak mogłam wcześniej myć twarz bez gąbeczek - delikatnie masują twarz i w połączeniu z żelem miceralnym znacznie lepiej ją oczyszczają niż kiedy robię to żelem nałożonym na dłonie. Polecam wypróbować - gąbeczki dużo nie kosztują, a ta metoda oczyszczania skóry twarzy może się Wam naprawdę spodobać :)
7) Peeling szafirowy Yoskine - używam go od ponad miesiąca. Stosuję go 1 raz w tygodniu, czyli zgodnie z zaleceniami producenta. Peeling naprawdę mocno zdziera, ale przy tym nie podrażnia mi skóry. Złuszcza na tyle porządnie, że nie muszę stosować go tak często jak zwykłe peelingi. Zauważyłam, że dzięki rzadszemu stosowaniu peelingu moja mieszana skóra wydziela mniej sebum, więc polecam wypróbowanie tego cuda posiadaczkom cery tłustej lub mieszanej w kierunku tłustej (czyli takiej jak moja).
3) Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Bielenda Bawełna - polubiłam go jeszcze bardziej niż wersję z Awokado, z której również byłam zadowolona. Zmywa lepiej niż Awokado, a przy tym mam wrażenie że jest jeszcze łagodniejszy dla oczu. Zostawia oczywiście tłustą warstwę na skórze, ale nie jest ona tak wyczuwalna jak przy innych płynach dwufazowych. Recenzja ukaże się za jakiś czas.
4) Płyn miceralny BeBeauty - rozpisuję się o tym cudzie w ulubieńcach od kilku miesięcy. Świetnie zmywa makijaż twarzy (do oczu używam Bielendy, bo ten płyn podrażnia moje wrażliwe oczy). Co prawda po użyciu skóra jest lekko lepka, ale i tak ten płyn to pierwszy etap mojego demakijażu, więc kolejne środki zmywają ten lepki film. No i bajerancka jest jego cena - 4,49 zł w Biedronce. Niestety już go wycofują i w moim mieście ciężko go dorwać. Dlatego pełną recenzję tego kosmetyku zamieszczę Wam już jutro, bo to praktycznie ostatnia szansa, by jeszcze wypróbować ten płyn.
5) Żel miceralny do mycia twarzy BeBeauty - myję nim twarz po wstępnym zmyciu makijażu płynem miceralnym tej samej marki. Naprawdę dobrze oczyszcza i co ważniejsze nie wysusza i nie ściąga mi skóry. Jego recenzja również ukaże się niebawem.
6) Gąbeczki do demakijażu - najczęściej używam widocznej na zdjęciu gąbeczki Konjac i gąbeczek Calipso. Nie wiem jak mogłam wcześniej myć twarz bez gąbeczek - delikatnie masują twarz i w połączeniu z żelem miceralnym znacznie lepiej ją oczyszczają niż kiedy robię to żelem nałożonym na dłonie. Polecam wypróbować - gąbeczki dużo nie kosztują, a ta metoda oczyszczania skóry twarzy może się Wam naprawdę spodobać :)
7) Peeling szafirowy Yoskine - używam go od ponad miesiąca. Stosuję go 1 raz w tygodniu, czyli zgodnie z zaleceniami producenta. Peeling naprawdę mocno zdziera, ale przy tym nie podrażnia mi skóry. Złuszcza na tyle porządnie, że nie muszę stosować go tak często jak zwykłe peelingi. Zauważyłam, że dzięki rzadszemu stosowaniu peelingu moja mieszana skóra wydziela mniej sebum, więc polecam wypróbowanie tego cuda posiadaczkom cery tłustej lub mieszanej w kierunku tłustej (czyli takiej jak moja).
8) Srebro koloidalne Argentium200 - jest to moja tajna broń w walce z trądzikiem. Dzięki temu środkowi wreszcie mogę pokazać się ludziom bez podkładu, jednak zwykle dla większego komfortu nakładam na twarz lekką tapetę ;) Szersza recenzja TUTAJ.
9) Lekki krem nagietkowy do twarzy Sylveco - używam go od 4 tygodni i już wiem, że prędko się z nim nie rozstanę. Ma świetny skład, wspomaga leczenie trądziku, nieco zmniejsza pory i ogranicza wydzielanie sebum, a ponadto świetnie trzyma się na nim makijaż. Uwielbiam go nakładać na twarz - po aplikacji na skórze zostaje coś w stylu ochronnego filmu, który jest miły w dotyku, coś jak delikatna baza pod makijaż. Jeżeli jesteście posiadaczkami cery mieszanej z problemami, poszukajcie tego kremu w sklepie zielarskim - kosztuje 25 zł, ale jest wart każdego wydanego na niego grosza.
10) Wzmacniający krem do rzęs L'Biotica - jedno na pewno mogę o nim powiedzieć - jest to kosmetyk dla cierpliwych. Zaczęłam go używać w styczniu i dopiero po 2 miesiącach zaczęłam widzieć jakiekolwiek efekty. Wzmocnił mi rzęsy i nieco je wydłużył, czyli całkiem nieźle jak na krem za 15 zł. Szersza recenzja wkrótce.
11) Masło do ust Nivea Vanilla & Macadamia - świetnie pielęgnuje usta i jest diabelnie wydajne - używam go już chyba z 5 miesięcy i nadal jeszcze zostało go nieco na ściankach, więc pewnie wystarczy jeszcze na jakieś 2-3 tygodnie, jeśli nie dłużej. Recenzja TUTAJ.
12) Tangle Teezer, model Salon Elite - lubię za humanitarne rozczesywanie włosów i nie wyobrażam sobie powrotu do zwykłych szczotek. Nie szarpie, nie wyrywa włosów. Co prawda przy moich kołtunach nie zawsze rozczesze te włosy od razu, ale wystarczy odrobina cierpliwości i można rozczesać włosy bez łamania i wyrywania.
13) Szampon i maseczka do włosów L'Biotica Biovax Naturalne Oleje - zawierają olejek arganowy, olejek z makadamii i olejek kokosowy. Generalnie skład jest bardzo przyjemny. Oba produkty świetnie nawilżają, nie powodując jednocześnie szybszego przetłuszczania włosów u nasady. Włosy po użyciu tych kosmetyków są miękkie, gładkie i lśniące. Świetnie ujarzmiają moje suche i lekkie z natury włosy. Niestety mogą obciążyć włosy proste i delikatne (ja akurat takich nie posiadam). Minusem tych kosmetykow jest ich cena. 20 zł, to dobra cena, jeśli chodzi o maseczkę, ale ok. 18 zł za 200 ml szamponu to jednak moim zdaniem dużo (kupiłam go na promocji za 14 zł). Apeluję do L'Biotica o więcej tak świetnych nowości.
14) Wzmacniające serum do końcówek L'Biotica Biovax - lubię za to, że nawilża mi końcówki i zabezpiecza je przed uszkodzeniami. Recenzja TUTAJ.
12) Tangle Teezer, model Salon Elite - lubię za humanitarne rozczesywanie włosów i nie wyobrażam sobie powrotu do zwykłych szczotek. Nie szarpie, nie wyrywa włosów. Co prawda przy moich kołtunach nie zawsze rozczesze te włosy od razu, ale wystarczy odrobina cierpliwości i można rozczesać włosy bez łamania i wyrywania.
13) Szampon i maseczka do włosów L'Biotica Biovax Naturalne Oleje - zawierają olejek arganowy, olejek z makadamii i olejek kokosowy. Generalnie skład jest bardzo przyjemny. Oba produkty świetnie nawilżają, nie powodując jednocześnie szybszego przetłuszczania włosów u nasady. Włosy po użyciu tych kosmetyków są miękkie, gładkie i lśniące. Świetnie ujarzmiają moje suche i lekkie z natury włosy. Niestety mogą obciążyć włosy proste i delikatne (ja akurat takich nie posiadam). Minusem tych kosmetykow jest ich cena. 20 zł, to dobra cena, jeśli chodzi o maseczkę, ale ok. 18 zł za 200 ml szamponu to jednak moim zdaniem dużo (kupiłam go na promocji za 14 zł). Apeluję do L'Biotica o więcej tak świetnych nowości.
14) Wzmacniające serum do końcówek L'Biotica Biovax - lubię za to, że nawilża mi końcówki i zabezpiecza je przed uszkodzeniami. Recenzja TUTAJ.
Gratuluję tym, którzy przebrnęli przez część pielęgnacyjną i pocieszę Was - kolorówka jest znacznie krótsza, gdyż jak już pisałam, niewiele kosmetyków do makijażu w tym miesiącu szczególnie sobie upodobałam.
Makijaż
1) Żelowy eyeliner Maybelline Lasting Drama - najlepszy eyeliner jakiego kiedykolwiek używałam. Spodobał mi się na tyle, że porzuciłam plany szukania ideału z wyższej półki, bo w granicach 30 zł mogę kupić ten eyeliner, który w zupełności zaspokaja moje kreskowe potrzeby. Aplikacja jest wprost bajeczna, kolor mocno czarny, a trwałość jest rewelacyjna. Myślę, że ten eyeliner spokojnie może konkurować z wysokopółkowymi. Szkoda, że w Polsce jest dostępny tylko jeden kolor.
2) Maskara Max Factor 2000 Calorie - pisałam już o niej miesiąc temu. Świetnie pogrubia i wydłuża moje już nie ta marne rzęsy. Ma kolor głębokiej czerni, nie osypuje się. Mam tylko problem z tuszowaniem nią dolnych rzęs, zapewne z powodu grubej, gęstej szczoteczki. Mimo tego uważam, że to najlepszy tusz jakiego do tej pory używałam. Recenzja niebawem.
3) Szminka Avon Ultra Colour Rich, Carnation - bardzo przyzwoita szminka w przepięknym kolorze ciepłego, nieco pudrowego różu, bardziej intensywnego niż nudziakowe róże. Ten kolor jest moim hitem tegorocznej wiosny.
3) Szminka Avon Ultra Colour Rich, Carnation - bardzo przyzwoita szminka w przepięknym kolorze ciepłego, nieco pudrowego różu, bardziej intensywnego niż nudziakowe róże. Ten kolor jest moim hitem tegorocznej wiosny.
4) Róż do policzków Revlon Matte, 002 Blushing Berry - wrócił do łask, bo jest to mój idealny róż na wiosnę i pasuje do koloru opisywanej powyżej szminki Avon. Razem tworzą udany duet. Recenzja TUTAJ.
5) Korektor w płynie Collection 2000 Lasting Perfection, nr 1 Fair - bardzo trwały i bardzo dobrze kryjący korektor. Według mnie nadaje się zarówno pod oczy, jak i na niedoskonałości. Ja używam go głównie pod oczy. Używając go pod oczy trzeba jednak dobrze nawilżać skórę z tamtym miejscu, bo ten kosmetyk może ją nieco obciążać i wysuszać - jest naprawdę treściwy.
6) Wygładzająca baza pod makijaż Dax Cashmere Seccret - używałam jej już kilka razy na imprezy i muszę przyznać, że sprawdza się świetnie. Daje nieco mniejsze wygładzenie niż baza silikonowa Sephory, jednak lepiej przedłuża trwałość makijażu - wszystkie kosmetyki trzymają się na niej dłużej, a błyszczenie w strefie te pojawia się znacznie później niż w przypadku odpowiednika z Sephory. No i do tego jest tańsza niż Sephora i jest jej w opakowaniu 2 razy więcej. Polecam wypróbować, jeżeli szukacie bazy silikonowej na większe wyjścia.
6) Wygładzająca baza pod makijaż Dax Cashmere Seccret - używałam jej już kilka razy na imprezy i muszę przyznać, że sprawdza się świetnie. Daje nieco mniejsze wygładzenie niż baza silikonowa Sephory, jednak lepiej przedłuża trwałość makijażu - wszystkie kosmetyki trzymają się na niej dłużej, a błyszczenie w strefie te pojawia się znacznie później niż w przypadku odpowiednika z Sephory. No i do tego jest tańsza niż Sephora i jest jej w opakowaniu 2 razy więcej. Polecam wypróbować, jeżeli szukacie bazy silikonowej na większe wyjścia.
1) Lakier do paznokci Joko, Colour Of Luxury, J169 Perfect Blue - niby dokupiłam tyle nowych produktów do paznokci, a na moich pazurach nadal gości zakupiony w kwietniu blado-niebieski lakier Joko. Kolor ten jest świetny świetny, gdy chcemy by nasze mani było dość dyskretne, ale jednocześnie znudziłyśmy się cielistymi kolorami. Trwałość jest całkiem przyzwoita - na moich paznokciach wytrzymuje 4 dni, czyli tyle samo ile wytrzymują na nich lakiery Essie, a jest od nich tańszy, no i kupując go wspieramy rodzimego producenta :) Szkoda tylko, że trzeba się nalatać po tych małych drogeryjkach, by dorwać produkty tej marki.
1) Woda perfumowana Avon Only Imagine - leciutki kwiatowy zapach z delikatną nutą piżma, bardzo kobiecy. Moim zdaniem jest idealny na dzień w sezonie wiosenno-letnim, bo jest to dość delikatny zapach. nie spodoba się fankom cięższych zapachów i nie przypadnie do gustu tym kobietom, które lubią oryginalne zapachy. Ten jest... nieco nudny, ale od jakiegoś czasu miałam ochotę na taką subtelną klasykę, no i dzięki Avonowi ją dostałam :)
2) Woda Perfumowana Avon Today Tommorow Always Amour - to już jest znacznie ciekawszy zapach od opisywanego powyżej. Na pierwszy plan wysuwają się nuty cytrusowe, niezbyt słodkie, ale też nie gorzkie. Kolejne są nuty kwiatowe - magnolia i jaśmin, a na koniec uwalniają się nuty drzewne - cedr, drzewo sandałowe i piżmo. Połączenie zapachowe jest dla mnie dość interesujące, choć i tutaj znów wiele osób może uznać, że mało wyszukane - no cóż, do koneserów perfum nie należę i nie jestem znawcą tej dziedziny. Mnie podoba się takie zgrabne połączenie woni cytrusowych, kwiatowych i odrobiny piżma. Jest bardzo kobiece. Zapach moim zdaniem jest dość intensywny - oczywiście dla osób, które jak ja preferują delikatne zapachy. Dlatego ja używam go na wieczór. Wielbicielki mocnych zapachów być może nawet na dzień się nim nie zadowolą.
No i przebrnęłyśmy do końca ulubieńców. Coś Wam się spodobało? Dajcie znać które kosmetyki przypadły Wam do gustu w tym miesiącu :)
No i przebrnęłyśmy do końca ulubieńców. Coś Wam się spodobało? Dajcie znać które kosmetyki przypadły Wam do gustu w tym miesiącu :)
Masełko z Nivea uwielbiam. Woda z Avonu Amour też mi się podoba jednak muszę skończyć swoje zapasy perfum
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie aktualnie już spory zapas perfum i pewnie dopiero na jesień kupię jakiś nowy zapach.
Usuńżadnego produktu nie miałam, ale te wody z Avon-u wąchałam i pachną rzeczywiście ładnie :)
OdpowiedzUsuńPachną ładnie i są dość trwałe. Jakość w stosunku do ceny jest świetna.
UsuńSporo kosmetyków zużyłaś ;)
OdpowiedzUsuń