sobota, 25 maja 2013

Gry opryszczka próbuje nam pokrzyżować imprezowe plany...

Hej :)

Dziś zapowiadany post o obrzydliwej opryszczce. Jej zdjęcia Wam rzecz jasna daruję. Mnie akurat to dziadostwo dopadło w czwartek popołudniu. Przegapiłam pierwsze objawy - myślałam, że może jakimś cudem tworzy mi się zaskórnik przy ustach, chociaż to też byłoby dziwne, bo odkąd używam srebra koloidalnego nie mam problemów z zaskórnikami. Zresztą opryszczka zdarza mi się tylko raz na kilka lat, więc nie przypuszczałam, że to właśnie ona. Nie zdążyłam więc jej zapobiec i będzie mi ona towarzyszyć przy okazji niedzielnego zjazdu rodzinnego, przez co musiałam zmienić koncepcję mojego makijażu na ten dzień, ale o tym później ;) Jeżeli jesteście ciekawe moich porad dotyczących leczenia opryszczki, przyspieszenia jej gojenia i trików makijażowych związanych z tym problemem, zapraszam do dalszej części posta :)





Leczenie opryszczki

Niestety lepiej zapobiegać niż leczyć i gdy tylko poczujemy pieczenie ust lub ich okolicy, albo wyczujemy zgrubienie fragmentu skóry w tym obszarze, należy od razu zacząć działać. Bardzo dobrze sprawdza się tutaj olejek z drzewa herbacianego, a także srebro koloidalne, które u niektórych jest po prostu złotym środkiem w pozbyciu się na dłuższy czas nawracającej opryszczki.

Ja niestety przegapiłam o kilka godzin moment zapobiegania. Żeby było ciekawiej nie miałam w domu ani olejku z drzewa herbacianego, ani maści cynkowej, a gdy wykryłam już opryszczkę, był wieczór. Postawiłam więc na srebro koloidalne i muszę Wam napisać, że zadziałało. Od razu ukoiło skórę, a bruzdy po godzinnym okładzie nieco się zmniejszyły. Na noc natomiast położyłam na zmienione miejsca pastę do mycia zębów z fluorem. Należy jednak uważać, by nie miała ona zbyt dużej zawartości fluoru, bo może to wysuszyć i podrażnić skórę, która i tak jest już w nieciekawym stanie i nie chciałybyśmy jej dodatkowo zaogniać.



Dzięki srebru koloidalnemu opryszczka więc się dalej nie rozwinęła. Działanie pasty z fluorem sprawiło, że szybciej zaczął tworzyć się strup.



Wczoraj natomiast zakupiłam maść cynkową (ok. 2 zł w aptece). Należy ją aplikować 2 razy dziennie na zmiany skórne. Oczywiście przed i po użyciu należy umyć dokładnie ręce. Maść cynkowa generalnie jest świetnym środkiem na różne zmiany skórne, więc dobrze mieć ją gdzieś zachomikowaną na wszelki wypadek. Pomaga również w przypadku większych wykwitów trądzikowych i w innych stanach zapalnych skóry.

Takie są moje metody na szybkie leczenie opryszczki. Zdradźcie koniecznie jak Wy radzicie sobie z tym problemem, bo ja przyznam się szczerze, że mam na tym polu niewielkie doświadczenie, gdyż naprawdę rzadko dopada mnie opryszczka.

Opryszczka kontra triki makijażowe

Generalnie nie jestem zwolenniczką kamuflowania opryszczki makijażem, gdyż może to dodatkowo podrażnić i obciążyć chory fragment skóry. Wiadomo, że nie jest zbyt komfortowe świecenie tym dziadostwem, gdy wychodzimy z domu. Możemy jednak zainwestować w specjalne plastry na opryszczkę, które będą wspomagać jej leczenie i jednocześnie zakryją ją przed światem. Ja akurat aktualnie nie mam takowych na stanie, ale moja opryszczka nie jest aż tak strasznie widoczna, bo odpowiednie leczenie powstrzymało jej rozrost. Poza tym znajduje się przy zewnętrznym kąciku ust, co czyni ją mniej widoczną, ale niestety utrudnia mi rozmowy i jedzenie :/

Co jednak jeśli zależy nam na tym, żeby nie świecić plastrem ani opryszczką, zwłaszcza gdy dopadła nas przed jakąś specjalną okazją? Wtedy faktycznie dopuszczam odrobinę katowania jej makijażem.

Mój sposób na przykrycie opryszczki to dwie cienkie warstwy lekkiego podkładu płynnego o średnim kryciu, wklepane palcem lub wstęplowane pędzlem. Większość korektorów na niedoskonałości, a tym bardziej kamuflarzy, za bardzo obciąży zmienione partie skóry i będzie je przesuszać. Podobnie będzie w przypadku ciężkiego kryjącego podkładu. Jeżeli macie dość lekki korektor o średnim kryciu, który ma formę płynną i nadaje się na niedoskonałości, to możecie spróbować zakryć opryszczkę takim korektorem. Tylko nie nakładajcie do bezpośrednio z opakowania, bo przeniesiecie do niego bakterie! I pamiętajcie, że im mniej makijażu tym lepiej - skóra musi oddychać, by szybciej się goić.

Niezależnie od tego czy nakładamy podkład palcami czy pędzlem na chorą część skóry nakładajmy go na samym końcu, by nie przenosić palcami lub pędzlem bakterii z opryszczki po całej twarzy (fuj! :P). Przy utrwalaniu makijażu pudrem kierujcie się tą samą zasadą - miejsce z opryszczką pudrujemy na końcu, również ruchem stemplującym/wklepującym (by nie ściągnąć z niego podkładu). Jeżeli dobrze wklepiecie puder, skóra nie powinna wymagać poprawek przynajmniej przez kilka godzin. Jeżeli jednak tak się trafi, to używając bibułek matujących, czy wklepując puder wacikiem znowu musimy pilnować, by opryszczką zająć się na końcu.

I pamiętajcie, że każdorazowo po styczności z opryszczką palce lub akcesoria do makijażu (pędzle, puszki, gąbeczki) należy umyć i zdezynfekować (ja ostatnio i tak piorę pędzle w mydle antybakteryjnym, więc piorąc jednocześnie je dezynfekuję).

Co z makijażem ust? Wiadomo, że najlepiej w ogóle nie malować. Najlepiej jedynie nawilżać je balsamem wklepując go palcami (oczywiście po styczności z ustami nie pchać tego samego palucha do opakowania z balsamem). W terenie jest to natomiast niezbyt komfortowe, bo często nie mamy jak zdezynfekować rąk (nie każdy pamięta o noszeniu przy sobie płynu antybakteryjnego do czyszczenia rąk - na przykład ja :P). Wtedy możemy pokusić się o sztyft. Ja wybrałam złamany u podstawy sztyft FlosLek, który ledwie się trzyma w opakowaniu, bo zwykle rzadko go przez to używam. Służy mi on zatem do pielęgnowania ust tylko na czas opryszki. Staram się go jednak chociaż raz dziennie uwolnić od bakterii odcinając wierzchnią część (możecie też użyć do odkażenia mocnego alkoholu).

Jeżeli już musimy zrobić makijaż ust, bo mamy ważną okazję, to ja polecam wklepywanie szminki palcem. Ja rozcieram grubszą warstwę szminki na wierzchu dłoni i potem nabieram ją na palec. Nie muszę się dzięki temu obawiać, że zainfekuję szminkę i będzie ona do wyrzucenia (za bardzo swoje szminki kocham, by je wyrzucać :P). Możecie także jakimś czystym narzędziem odłupać mały kawałek szminki na wierzch dłoni lub na jakieś płaskie naczynko i z tego kawałka nabierać produkt palcem lub pędzelkiem. Generalnie chodzi o to, by usta i narzędzia do nakładania szminki, które już zetknęły się z ustami nie miały bezpośredniego kontaktu ze szminką znajdującą się w opakowaniu. Tak samo sprawa ma się w przypadku błyszczyków.

Takie sposoby aplikacji nie tylko nie zainfekują nam kosmetyku, ale też pozwalają nanieść na usta cieńszą warstwę produktu i tym samym dają skórze oddychać i szybciej się goić.

Jeśli chodzi o dobór samego kosmetyku kolorowego do ust, to ja polecam szminki, najlepiej o lekko matowym wykończeniu lub subtelnie satynowym. Błysk niestety przyciągnie uwagę w kierunku ust i naszej opryszczki, której nigdy nie będziemy w stanie w zupełności zakryć. Podobnie będzie gdy uzyskamy na ustach efekt płaskiego matu - za bardzo skupia on uwagę na ustach. Jeśli chodzi o kolorystykę, to decydujmy się na kolory delikatne i stonowane, by znów nie przyciągać uwagi w kierunku ust. W makijażu wieczorowym zaakcentujmy dobrze oczy i wykonturujmy twarz bronzerem. Jeżeli zdecydujemy się na nałożenie różu, to tylko w delikatnym kolorze, by współgrał on z delikatnymi ustami.

Przepraszam za przydługi post, ale chciałam Wam dokładnie te triki opisać, by wszystko było jasne. Mam nadzieję, że komuś tym postem pomogłam. Zdradźcie czy zdarza Wam się zakrywać opryszczkę makijażem i w jaki sposób to robicie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :) Każdy Twoje pozostawienie śladu, uwagi, opinii jest dla mnie bardzo ważne.

Reklamy, spamy i obraźliwe wpisy będą usuwane.